Naśladowanie wskazane

koma

publikacja 30.06.2015 06:00

– Uważam, że łatwiej jest „wychować” sobie laureata olimpiady przedmiotowej niż zachęcić grono uczniów do wspólnego działania – mówi Piotr Sumiński.

Od lewej: Mateusz Chmurski, Robert Kubiak, Paulina Nowak i Piotr Sumiński.  Stoją przy krzyżu w Gzince Archiwum Gimnazjum nr 2 w Łowiczu Od lewej: Mateusz Chmurski, Robert Kubiak, Paulina Nowak i Piotr Sumiński. Stoją przy krzyżu w Gzince

Pan Piotr jest katechetą w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 Rolniczym Centrum Kształcenia Ustawicznego i Praktycznego w Łowiczu. Stara się wykorzystać potencjał swoich uczniów poprzez niekonwencjonalne działania. Rok temu zlecił im pracę domową – wykonanie zdjęć przydrożnym kapliczkom. Teraz padło na krzyże, których w okolicy Łowicza jest też bardzo dużo.

Dla chętnych

– Przydrożne krzyże to znak wiary naszych przodków. Przypominają o korzeniach polskiej państwowości, a przyszłym roku obchodzić będziemy 1050. rocznicę chrztu Polski – wyjaśnia cel zadania P. Sumiński. Katechecie zależało również na przypomnieniu, że czerwiec jest poświęcony kultowi Najświętszego Serca Pana Jezusa i w związku z tym w kościołach odprawiane są specjalne nabożeństwa. To była praca domowa dla chętnych i nie było przymusu, ale i tak spotkała się ze sporym odzewem. Oczywiście, czekała też nagroda w postaci oceny. Ci uczniowie, którzy podali choćby krótką historię sfotografowanego krucyfiksu, mogli liczyć na ocenę wyższą.

Mateusz Chmurski, uczeń I klasy Technikum Logistycznego, mieszka w Gzince. W jego parafii św. Kazimierza w Łyszkowicach przydrożnych krzyży jest wiele. Jednak ten postawiony koło jego domu jest najstarszy. – Wykonany jest z drewna dębowego. Ufundowany został przez państwa Kucińskich z okazji odwilży represji carskich w 1905 r. Przed nadejściem maja rokrocznie krzyż jest dekorowany, a przez cały maj ludzie, głównie starsze kobiety, śpiewają litanię i pieśni ku czci Matki Bożej, modlą się w intencji ojczyzny, ojca świętego, Kościoła, młodzieży i za dusze zmarłych. Istnieje również zwyczaj, że zmarli mieszkańcy wioski są żegnani pod krzyżem przed Mszą pogrzebową – mówi M. Chmurski, który sfotografował sześć krzyży. O jednym z nich dowiedział się, że został ustawiony, aby chronić przed wypadkami na skrzyżowaniu dróg.

P. Sumiński nie był bierny. Dał przykład uczniom i sam wyruszył w teren, fotografując przydrożne krzyże i figury Chrystusa. W sumie wraz z uczniami dwóch klas wykonali ok. 80 zdjęć. – Żyjemy w kraju, w którym symbol chrześcijaństwa jest wszędzie obecny, i próba pozbycia się go spotkałaby się z oporem społeczeństwa – uważa katecheta. Tę opinię potwierdza Bartek Rybus, kolega z klasy Mateusza. – Trudno sobie wyobrazić, żeby w salach lekcyjnych nie było krzyży na ścianie. Odkąd pamiętam, zawsze tam były – mówi uczeń.

Życie na Maksa

W tym roku szkolnym katechetka Marta Borchard z Gimnazjum nr 2 im. Jana Wegnera w Łowiczu zachęciła swoich uczniów do udziału w projekcie edukacyjnym „Żyj na Maksa, czyli czyń dobro”. Przybliżał on postać św. Maksymiliana Marii Kolbego. – Dlaczego akurat jego? Bo to mój ulubiony święty, a także wzór do naśladowania – tłumaczy M. Borchard.

Do projektu zgłosiło się 38 uczniów z różnych klas. Skierowany był do gimnazjalistów, ale jego oddziaływanie miało szerszy zasięg. Najpierw uczniowie zapoznali się dokładnie z życiorysem św. Maksymiliana, żeby na jego podstawie pojąć znaczenie promowanego w projekcie hasła. Poza systematycznym udziałem w Mszach św., przygotowywaniem czytań i modlitwy powszechnej, uczniowie uczyli się dostrzegać potrzeby innych ludzi. „Czynienie dobra” wyrażali przez pomoc w opiece nad dziećmi ze świetlicy środowiskowej „Słoneczko” przy łowickiej parafii Świętego Ducha. Przygotowywali dla nich inscenizację, wspólną zabawę i czytanie książek. Włączyli się w organizację w szkole – we współpracy z Caritas – akcji charytatywnej „I ty możesz zostać św. Mikołajem”, podczas której zbierali przybory szkolne, słodycze i zabawki dla dzieci w trudnej sytuacji materialnej.

Z okazji rocznicy kanonizacji Jana Pawła II uruchomili szkolną cukiernię „Wadowicka Kremówka”, a uzbierane z jej działalności pieniądze przeznaczyli na cele misyjne. Jak wygląda życie na misji, opowiadał im świętoduski proboszcz ks. Władysław Moczarski, który dwa lata temu wyjechał do Afryki, żeby poznać osobiście specyfikę pracy misyjnej. Projekt zakończyły pielgrzymka do franciszkańskiego klasztoru-sanktuarium w Niepokalanowie, które współtworzył św. Maksymilian, oraz projekcja filmu „Życie za życie. Maksymilian Kobe” w reżyserii Krzysztofa Zanussiego.

TAGI: