Pół minuty od nieszczęścia

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 21.08.2015 06:00

Stojący po kolana w wodzie chłopczyk walczy z falą odbojową wyrywającą mu z rąk materac.

 Trójmiejskie plaże w sezonie przeżywają prawdziwe oblężenie Rafał starkowicz /foto gość Trójmiejskie plaże w sezonie przeżywają prawdziwe oblężenie

W słoneczne dni trójmiejskie plaże roją się od tysięcy letników, których tłumy przywodzą na myśl ruchliwe centrum nowoczesnego miasta. Z racji wielości zdarzeń, nawet uważny obserwator może objąć swoją uwagą zaledwie to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu. To co dla jednych jest źródłem radości, może okazać się ogromnym niebezpieczeństwem dla innych.

O krok od tragedii

Upalne przedpołudnie na plaży w Jelitkowie. Na kocach i ręcznikach leżą rozleniwieni ludzie. Kilku młodych, porwanych duchem zabawy, wygłupia się przy brzegu, wzbijając w górę rozbryzgi morskiej wody. Inni zajęci są grą w siatkówkę. Bezruch sąsiaduje tu z nieokiełznaną zabawą, a każdy z plażowiczów zajęty jest swoimi sprawami. Nikt nie dostrzega rozgrywającego się tuż przy brzegu dramatu. Stojący po kolana w wodzie chłopczyk walczy z falą odbojową, która próbuje wyrwać mu z rąk materac. Dziecko ma dwa, może trzy lata. Na jego twarzy widać przerażenie. Nagle z koca podrywa się młody mężczyzna. – Gdzie jest matka tego dziecka? – woła, wyciągając malca z wody. Okazuje się, że kobieta siedzi zaledwie pięć metrów od brzegu. Jest odwrócona plecami do morza. Z dużym zaangażowaniem rozmawia z koleżanką.

– Boże, przecież to moje oczko w głowie. Zawsze myślałam, że jestem dobrą matką. Może nawet, że jestem nadopiekuńcza. To była przecież zaledwie chwila – mówi przytulając chłopca. Ma łzy w oczach. Tym razem wszystko kończy się szczęśliwie. Ale tylko dzięki przytomnej postawie młodego człowieka.

Pilnuj swojego dziecka

Jak informują przedstawiciele pomorskiej policji, z nadmorskich miejscowości codziennie napływają meldunki o dzieciach, które zagubiły się na plaży. To właśnie ilość tych informacji spowodowała, że w sierpniu pomorscy policjanci postanowili rozpocząć akcję informacyjną „Maluch bezpieczny na plaży”. – Od początku sezonu prowadzimy „Akcję lato”. Działania podejmowane w trosce o bezpieczeństwo najmłodszych są jej częścią i wynikają z bieżących potrzeb – mówi podinsp. Adam Gruźlewski z wydziału prewencji KMP w Gdyni. Policjanci rozdają rodzicom spędzającym wolny czas w nadmorskich kurortach specjalne, przeznaczone dla dzieci opaski. Chcą, aby rodzice po wypisaniu swojego numeru telefonu umieszczali je na nadgarstkach malców. – To najłatwiejszy sposób na odnalezienie dziecka – stwierdza policjant.

– Bardzo łatwo jest zgubić dziecko na plaży. Może się to zdarzyć nawet tym, którzy uważają się za dobrych i opiekuńczych rodziców. Dzieci przebywające w tłumie potrafią momentalnie stracić orientację. Zwłaszcza, że pojawiło się zjawisko nagminnego stawiania parawanów. Dziecko przez nie nic nie widzi, ponieważ najczęściej sięgają one do wysokości jego wzroku – dodaje.

Policjant podkreśla, że gdy udajemy się na plaże z rodziną, warto korzystać ze strzeżonych kąpielisk. – W przypadku plaży strzeżonej najczęściej zagubione dziecko wcześniej czy później trafia do ratownika. To pierwsze miejsce, w którym należy go szukać. Jeżeli tam go nie ma, należy natychmiast powiadomić policję – radzi. Także na stronie internetowej policji na początku sierpnia znalazł się apel, by poszukiwań zagubionych dzieci nie prowadzić na własną rękę. Wyobraźnię rodziców ma pobudzić też zamieszczony tam filmik, który pokazuje, że nawet pół minuty nieuwagi może prowadzić do nieszczęścia. Pokazywanym obrazom towarzyszy jedynie szum morza i powtarzające się szepty: „pilnuj swojego dziecka”.

Praktyka uczy

Bożena i Jarek mieszkają w Gdańsku. Plaża jest miejscem, gdzie latem chętnie spędzają wolny czas. Jak podkreśla Bożena, trzeba być wówczas szczególnie uważnym. Mimo iż ich siedmioletni syn Michał brał już udział w pierwszych zawodach pływackich, a czteroletni Jasio też nieźle radzi sobie w wodzie, ani na chwilę nie spuszczają malców z oczu.

– Nie wyobrażam sobie, żebym wówczas mogła położyć się na kocu. Cały czas robię po prostu to, co moje dzieci. Czuję, że wspólne przeżywanie radosnych chwil niczego z życia mi nie zabiera. Co więcej, buduje rodzinną wspólnotę – stwierdza Bożena. – Jeżeli rodzic kładzie się i patrzy na dziecko, choćby co pół minuty, może to doprowadzić do nieszczęścia. To naprawdę tylko chwila, gdy może wydarzyć się coś złego – dodaje. Niejednokrotnie widziała, jak zdesperowani rodzice szukali na plaży swoich dzieci. – Tuż obok nas leżała kiedyś jedna z mam. Rozmawiała z koleżanką. Piły piwo. W jednej chwili jej dziecko zniknęło. Na szczęście po chwili udało się je odnaleźć. Ale w poszukiwaniach uczestniczyła cała plaża – opowiada.

Słyszała o policyjnej akcji. Uważa, że to niezły pomysł. Wraz z mężem podjęli jednak decyzję, że nie będą korzystać z rozprowadzanych przez policję opasek. Uważa, że stały kontakt z dzieckiem jest dla niego najlepszą ochroną.

Bożena jest nauczycielką. W swojej pracy niejednokrotnie uczestniczyła w spotkaniach z ratownikami wodnymi. Podkreśla, że zwłaszcza przy korzystaniu z kąpieli trzeba zachować podstawową zasadę. Rodzic, który towarzyszy dziecku, powinien zawsze stać w wodzie i odgradzać je od głębszych miejsc. To ważne szczególnie w przypadku kąpieli w morzu. – W jeziorze nie ma tych zdradliwych fal, które w jednej chwili mogą doprowadzić do przewrócenia dziecka i zachłyśnięcia – dodaje Bożena. Podkreśla, że takie środki ostrożności stosuje zwłaszcza, gdy na brzegu bawi się jej najmłodsza córka, trzyletnia Ania.