E- wychowanie?

Agata Puścikowska

GN 38/2015 |

publikacja 17.09.2015 00:15

Bez prawdziwej rozmowy można mówić jedynie o e-wychowaniu. E-dzieci, oczywiście.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska


W szkołach działają już e-dzienniki. Nawet dobrze działają. To skuteczny i szybki, a także pewny sposób na przepływ informacji między nauczycielami i rodzicami. Wielu rodziców cieszy się, że w końcu ma pewność co do konkretnych wyników nauczania syna lub córki. I dobrze. Jednak trzeba mocno uważać, by e-dziennik całkowicie nie rozbił, nie zniszczył resztek relacji między nauczycielami, rodzicami oraz uczniami. Trudno przecież mówić o e-wychowaniu, chociaż oczywiście e-nauczanie istnieje.

E-dziennik, choć ma wiele zalet i jest skuteczną odpowiedzią techniki na brak rodzicielskiego czasu, może okazać się zupełnie zgubny dla spraw ważnych, jeśli nie najważniejszych: budowania zaufania, relacji, rozmów między nauczycielami a rodzicami. A bez tychże – nawet w formie sporów – trudno mówić o prawidłowym, wspólnym dążeniu do dobra dziecka, do jego sensownego wychowania. Bo chociaż to głównie dom wychowuje, bezsprzeczne jest, że również szkoła powinna w tym pomagać. Wspierać, a nie przeszkadzać. Tymczasem trudno o wspieranie, trudno o jedność w przekazywaniu wartości dzieciom, jeśli po prostu nauczyciel niemal nigdy nie widzi rodziców, za to widzi e-dziennik. Trudno mówić o kontakcie rodzica z nauczycielem, jeśli ten kontakt będzie ograniczony wyłącznie do klikania i pisania.

Wywiadówki? W wielu szkołach są atrapą rozmów i mediacji. Służą do wybrania klasowej trójki, ustalenia, gdzie dzieci pojadą na wycieczkę. Oraz ewentualnie do wzajemnych oskarżeń: kto jest winny, że dzieci (jako grupa anonimowa) nie chcą się uczyć. Lub „się biją”. Nie będzie dobrze działo się w szkołach, dzieci nie będą bezpiecznie i przyjaźnie czuły się w miejscu, w którym za podstawowy sposób kontaktu między rodziną a placówką będzie służyć wyłącznie internet. No nie da się.

Aha! Już słyszę: „Nie jest możliwe spotkać się ze wszystkimi nauczycielami”, „Nikt nie chce z nami rozmawiać, bo szkoła przepełniona”, „Lepszy e-dziennik niż brak kontaktu”... I w zasadzie trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Jednak warto, mimo trudności, setek spraw na głowie, zarówno nauczycielskiej, jak i rodzicielskiej, znaleźć czas na rozmowę i kontakt osobisty. Dla dobra dziecka, dla dobra rodziny, ale i dla dobra całej szkoły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.