Oszczędzanie i inwestowanie

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 12.11.2015 06:00

W maju tego roku pracownicy sortowni śmieci pod Starogardem Gdańskim znaleźli prawie 70 tys. zł, które były ukryte w wyrzuconej poduszce. Czy warto trzymać oszczędności w bieliźniarce, kanapie, kasetce?

Oszczędzanie i inwestowanie roman koszowski /foto gość

Właściciel gotówki ukrytej wśród pierza zapewne był przekonany, że jego oszczędności są bezpieczne. Jednak je stracił. Po ogłoszeniu znaleziska w mediach na policję zgłosiło się kilkudziesięciu rzekomych właścicieli. W kwietniu tego roku głośna była sprawa kradzieży 2,7 mln zł z sejfów, ukrytych w kotłowni domu w Pyzówce.

Mimo coraz popularniejszego pomnażania swoich oszczędności w instytucjach finansowych, w lipcowym sondażu TNS Polska co siódmy badany nadal uważał, że najbardziej opłaca się je trzymać w skarpecie, czyli w domu. Potwierdzają to dane NBP: Polacy mają w gotówce aż 134 mld zł! Schowane w domowych pieleszach wydają się bezpieczne, ale w rzeczywistości ich ubywa. Najczęściej „zżera” je inflacja, czyli spadek wartości pieniądza. Im bardziej inflacja rośnie, tym nasza gotówka w portfelu i w skarpecie ma mniejszą wartość nabywczą, czyli mniej możemy za nią kupić. Poza tym ulokowanie gotówki nawet na najniżej oprocentowanej lokacie da nam dodatkowy zysk, którego pozbawiamy się, przechowując pieniądze w domu.

Jeśli nie w skarpecie, to gdzie?

Blisko połowę naszych oszczędności powierzamy bankom. Ale uwaga, nie każde konto bankowe przyniesie nam wymierny zysk w postaci odsetek od zgromadzonych środków. Bardzo popularne ROR-y, na które firma przelewa nam pensję lub emeryturę, w zdecydowanej większości są nieoprocentowane. Nie warto więc trzymać na nich oszczędności. Posiadaczom ROR-ów banki zazwyczaj proponują bardziej opłacalne konta oszczędnościowe lub lokaty terminowe. Pierwsze dają większą elastyczność – klienci mogą dużo swobodniej wpłacać i wypłacać środki, bez utraty narosłych odsetek. Odsetki, po potrąceniu podatku, są naliczane co pewien, ustalony okres. Decydując się na lokatę, zobowiązujemy się przekazać bankowi określoną kwotę na określony czas. Jeśli wcześniej zerwiemy umowę i wypłacimy pieniądze, najczęściej utracimy całość odsetek.

Ponieważ oferty lokat są bardzo szerokie: od kilkudniowych po 2-letnie, z łatwością znajdziemy taką, która będzie odpowiadała naszym możliwościom i preferencjom lokowania środków. Ich oprocentowanie waha się od 1,5 do 4 proc. w skali roku. Przy czym warto dokładnie czytać warunki umowy, gdyż banki wabią klientów 4 procentami, które, jak się okazuje, obowiązują tylko w pierwszym miesiącu na przykład półrocznej lokaty, potem zaś oprocentowanie drastycznie spada. Atrakcyjna stopa procentowa może też obejmować środki do określonej wysokości, np. 10 tys. zł, a nadwyżka będzie oprocentowana niżej.

Oczywiście żeby założyć lokatę, nie musimy mieć ROR. Zwykle jednak banki swoim klientom proponują lepsze warunki. Na minimalnie wyższe oprocentowanie mogą też liczyć klienci zakładający lokatę lub konto oszczędnościowe przez internet lub przy użyciu narzędzi bankowości mobilnej. Takie rozwiązanie ma jeszcze ten plus, że o każdej porze i w dowolnym miejscu możemy sprawdzić stan oszczędności, doliczone odsetki, termin zakończenia umowy. Możemy też on-line ją odnowić lub wskazać konto, na które po zakończeniu lokaty mają zostać przelane nasze pieniądze wraz z odsetkami. I chociaż depozyty bankowe nie przynoszą wielkich profitów, ich popularność nieprzerwanie od kilku lat rośnie. Dają bowiem poczucie bezpieczeństwa i pewny zysk. W połowie tego roku gospodarstwa domowe miały na nich ulokowane aż 634 mld zł.

Ryzyko budowania portfela inwestycyjnego

Mniej niż na bankowych depozytach zainwestowaliśmy w akcje spółek giełdowych i jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych. Przeznaczyliśmy na nie 156 mld zł. Zyski z zaangażowanego w ten sposób kapitału mogą być o wiele wyższe od lokat bankowych, jednak są obarczone ryzykiem utraty części lub całości zaangażowanego kapitału.

W przypadku akcji sami musimy zdecydować, w jakie spółki i na jak długo chcemy inwestować. Musimy zatem mieć umiejętność rozpoznania oraz selekcji rentownych i perspektywicznych przedsiębiorstw, a także znać mechanizmy rządzące giełdą. Na giełdzie można bowiem wiele zyskać, ale trzeba się liczyć też z tym, że możemy równie wiele stracić. Alternatywą do samodzielnego inwestowania jest nabycie jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, które są zarządzane przez wysoko kwalifikowanych ekspertów – doradców inwestycyjnych – dysponujących nie tylko specjalistyczną wiedzą, ale też odpowiednim doświadczeniem oraz zapleczem analitycznym. Inwestując w fundusze inwestycyjne, wprawdzie też ponosimy ryzyko, ale mniejsze niż w przypadku samodzielnego nabywania akcji spółek.

Ryzyko to możemy dodatkowo ograniczyć, kupując nie tylko fundusze akcyjne, ale dywersyfikując portfel inwestycyjny poprzez zakup jednostek uczestnictwa w funduszach bardziej bezpiecznych, jak fundusze zrównoważone czy stabilnego wzrostu. Fundusze takie oprócz akcji inwestują także w dłużne papiery wartościowe jak obligacje. Obligacje są instrumentami o wiele bezpieczniejszymi od akcji. Stanowią one jednak niewielki odsetek naszych oszczędności (gospodarstwa domowe zainwestowały w nie tylko 9,4 mld zł). W tym przypadku kupujemy papier dłużny od emitenta (Skarbu Państwa, jednostek samorządu terytorialnego, banków, przedsiębiorstw) po określonej cenie, na określony czas oraz z góry przewidzianym oprocentowaniem. Odsetki, zwane też kuponami, są wypłacane w ustalonych okresach odsetkowych lub jednorazowo na koniec czasu trwania obligacji. W przypadku obligacji Skarbu Państwa nasz wkład i profity są w pełni bezpieczne, bo ich wypłatę gwarantuje państwo.

Oferta obligacji skarbowych dla osób fizycznych obejmuje papiery 2-, 3-, 4- i 10-letnie, dlatego może być atrakcyjna dla osób szukających dłuższych i bardziej rentownych produktów niż lokaty bankowe. Na dodatek jedna obligacja kosztuje tylko 100 zł, podczas gdy banki dla lokat często wymagają co najmniej kilkusetzłotowego wkładu. W październiku oprocentowanie dwuletnich papierów skarbowych wynosi 2 proc., natomiast w pierwszym okresie odsetkowym dla obligacji 3-, 4- i 10-letnich oprocentowanie ustalono na odpowiednio 2,1 proc., 2,3 proc. oraz 2,5 proc. Papiery 3-, 4- i 10-letnie mają bowiem oprocentowanie zmienne, zależne od średniej inflacji lub stopy procentowej, według której środki pożyczają sobie banki. Papiery dłużne innych emitentów są obarczone różnym stopniem ryzyka, zależnym od ich kondycji finansowej i poziomu zastosowanych zabezpieczeń. Niektóre z nich możemy kupić i sprzedać na rynku Catalyst – wtórnym rynku obligacji prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie. Natomiast obligacje skarbowe dedykowane osobom fizycznym nie są przedmiotem obrotu na rynku wtórnym, ale za to możemy je przedstawić do przedterminowego wykupu. Za taką operację będziemy musieli jednak uiścić opłatę w wysokości 0,7 zł (papiery 2-, 3-, 4-letnie) lub 2 zł (papiery 10-letnie) od jednej obligacji.

Jak oszczędzać na emeryturę?

Z badania zrealizowanego przez TNS Polska dla Związku Banków Polskich „Oszczędzanie długoterminowe – opinie, postawy i oczekiwania polskiego społeczeństwa” wynika, że większość Polaków docenia wartość systematycznego oszczędzania. W rzeczywistości jednak ta sztuka udaje się niewielu. 66 proc. badanych twierdzi, że warto oszczędzać, a dla 80 proc. jest to nawet powód do dumy. Ale zaledwie 18 proc. deklaruje regularne odkładanie pewnych sum. Oszczędzanie kojarzymy raczej z czymś okazyjnym, nie zaś z góry zaplanowaną pozycją w domowym budżecie. 59 proc. badanych uważa, że może oszczędzać tylko wtedy, gdy nie będzie to wymagało od nich wyrzeczeń. A jeśli już oszczędzamy, to „na krótko”. Tylko 13 proc. oszczędzających robi to w sposób długofalowy. Dla porównania w Wielkiej Brytanii oszczędności długoterminowe stanowią połowę lokowanych sum.

Tymczasem długotrwałe oszczędzanie staje się koniecznością, jeśli w jesieni życia chcemy żyć na przyzwoitym poziomie. Już teraz eksperci wyliczają, że w przyszłości nasze emerytury będą znikome. Z raportu Banku Światowego wynika, że osoby, które rozpoczęły pracę po 1999 r., przechodząc na emeryturę, otrzymają ją w wysokości 22–30 proc. ostatniej pensji. Mimo że dla wielu ta perspektywa wydaje się odległa, to jednak warto o niej pomyśleć wcześniej, bo III filar emerytalny (obok ZUS i OFE), jeśli ma nam przynieść konkretny zysk, wymaga wieloletniego i systematycznego oszczędzania. Na indywidualnym koncie emerytalnym (IKE) i na indywidualnym koncie zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) pieniądze odkłada zaledwie co dziesiąty pracujący.

Mimo wielu zachęt, także podatkowych, w połowie tego roku aktywnych było zaledwie 838 tys. kont IKE i 554 tys. IKZE. Oba konta gwarantują nam wypłatę uzbieranej kwoty po przynajmniej 5-letnim okresie składkowym i po osiągnięciu 60 lat (lub 55 lat w sytuacji wcześniejszego nabycia uprawnień emerytalnych) w przypadku IKE bądź po osiągnięciu 65 lat w przypadku IKZE. Pieniądze będą powiększone o zyski (przy zakładaniu konta sami wybieramy, w jaki sposób mają być lokowane nasze pieniądze, np. w formie lokat bankowych, w obligacje, w jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, w postaci umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym). Od wypracowanego zysku zostaną potrącone koszty obsługi konta (przed zawarciem umowy sprawdźmy ich wysokość). W obu przypadkach w razie śmierci posiadacza konta całość zebranych na nim środków zostanie przekazana upoważnionej osobie, a jeśli właściciel takiej nie wskazał – spadkobiercom.

Czym więc różnią się te propozycje? Odkładający pieniądze w IKE są zwolnieni z płacenia podatku od dochodów kapitałowych w momencie wypłaty zgromadzonych środków. Posiadacze IKZE mogą natomiast wpłacone składki odpisywać od podstawy opodatkowania swoich dochodów (co może obniżyć wysokość płaconego podatku dochodowego nawet o 1,5 tys.), jednak wypłata oszczędności zostanie obłożona zryczałtowanym, 10-procentowym podatkiem dochodowym. Obydwa konta mają też pewne obostrzenia: możemy założyć tylko jedno konto IKE i jedno IKZE, a na każde z nich rocznie możemy wpłacać ograniczoną sumę (w 2015 r. na IKE 11 877 zł, na IKZE 4750,80 zł).

Najważniejsze: nie stracić

Lokaty, konta oszczędnościowe czy obligacje skarbowe mogą wydawać się mało atrakcyjne ze względu na niskie oprocentowanie. Dla wielu jednak ważniejsze od wysokich zysków jest bezpieczeństwo oszczędności, zwłaszcza w dłuższej perspektywie. Jeżeli chcemy powierzyć nasze oszczędności w dobre ręce, wybierajmy banki i SKOK-i, które objęte są ochroną Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Dzięki niemu w razie upadłości banku lub kasy mamy zagwarantowany zwrot oszczędności do równowartości 100 tys. euro, i to w ciągu 20 dni od zawieszenia banku lub kasy. Takiego zabezpieczenia nie mają parabanki, czyli firmy, które nie są bankami lub SKOK-ami, a jednak oferują klientom wysokooprocentowane produkty lokacyjne czy tzw. kontrakty depozytowe. Robią to nielegalnie, gdyż prawo do gromadzenia depozytów i obciążania ich ryzykiem mają wyłącznie banki i SKOK-i, które posiadają do tego odpowiednią licencję. Nazwy takich parabanków często mogą mylić, bo sugerują, że mamy do czynienia z godnymi zaufania instytucjami finansowymi. Lokując w nich pieniądze, możemy nie tylko nie dostać obiecanych wysokich zysków, ale też stracić to, co wpłaciliśmy. Przed decyzją o tym, komu powierzyć nasze oszczędności, sprawdźmy na stronie internetowej Komisji Nadzoru Finansowego lub telefonicznie, czy instytucja ta znajduje się na liście podmiotów nadzorowanych i czy nie została umieszczona na tzw. liście ostrzeżeń publicznych. Obecnie są na niej 63 podmioty, które wykonują czynności bankowe bez stosownego zezwolenia i przeciwko którym KNF złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Od lat widniał na niej też Amber Gold, jednak oglądając reprezentacyjne placówki i reklamy w telewizji, niewielu dopuszczało do świadomości, że ma do czynienia z oszustem.

Reklamy lokat: na co zwrócić uwagę

Porównując reklamy lokat, należy zwrócić uwagę przede wszystkim na czas trwania i oprocentowanie. Czas trwania. Lokatę zawiera się na ściśle określony czas, np. na 3 miesiące. Jeżeli zerwiemy lokatę przed upływem tego terminu, otrzymamy z powrotem swoje pieniądze, ale bez odsetek. Oprocentowanie. Podaje się je zawsze w skali rocznej. Oznacza to, że jeśli 3-miesięczna lokata opiewa na 4 proc., to po 3 miesiącach otrzymamy odsetki w wysokości 1 proc. od wpłaconej na lokatę sumy. 4 proc. otrzymamy, jeśli nasze pieniądze będą leżały na lokacie przez cały rok. Istotna jest też informacja, czy oprocentowanie lokaty jest stałe czy zmienne. Stałe gwarantuje, że nie ulegnie zmianie przez cały czas trwania lokaty. Oprocentowanie zmienne jest związane ze zmianami stóp procentowych dokonywanymi przez Radę Polityki Pieniężnej. Jest korzystniejsze, kiedy stopy procentowe rosną.

Czego nie ma w reklamach

Należy pamiętać, że od odsetek zyskiwanych na lokacie zapłacimy 19-procentowy podatek od dochodów kapitałowych. Bank pobiera go automatycznie. Rzeczywisty zysk będzie więc nieco mniejszy niż wynikałoby z oprocentowania. Podawana w reklamach wysokość oprocentowania tej informacji najczęściej nie zawiera.

TAGI: