Z tego się nie wyrasta

Justyna Liptak

publikacja 27.01.2016 06:00

Ubrani w jednakowe mundury, z zawiązaną na szyi chustą, dumnie prezentują krzyż z lilijką przypięty do beretu. Na piersi naszyty napis zdradza, że są to skauci św. Bernarda z Clairvaux.

 Dla Jakuba Olfiera (po lewej) i Stanisława Wilocha skauting to konkretny sposób na życie z Bogiem, służenie bliźniemu i bycie patriotą Justyna Liptak /Foto Gość Dla Jakuba Olfiera (po lewej) i Stanisława Wilocha skauting to konkretny sposób na życie z Bogiem, służenie bliźniemu i bycie patriotą

W Polsce można ich znaleźć dosłownie w kilku miejscach. W Gdańsku nie afiszują się ze swoją działalnością, ale bez problemu można do nich dołączyć. Należy jedynie pamiętać, że bycie skautem to nie tylko nauka wiązania węzłów, przyjaźnie czy świetna zabawa. To przede wszystkim pogłębiona relacja z Bogiem, której w żaden sposób nie można oddzielić od skautowskiego życia.

Bez znaku zakazu

W swoich zasadach kierują się wiarą, lojalnością i prawdomównością. Od najmłodszych lat kształtują charakter. Pilnują, aby swoim zachowaniem zawsze dawać dobry przykład, a uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała mają opanowane do perfekcji.

Wszystko zaczęło się od gen. Roberta Baden-Powella, który skauting wymyślił. Jednak dopiero o. Jakub Sevin, Francuz, dodał aspekt wiary katolickiej. Stąd główny cel skautingu – zbawienie i spotkanie z Bogiem – nierozerwalnie łączy się z drogą każdego katolika. Od ponad roku w Gdańsku przy parafii ojców cystersów w Oliwie można spotkać coraz prężniej działających skautów św. Bernarda z Clairvaux.

Są w różnym wieku: od najmłodszych – wilczków, po studentów – wędrowników. Nazywają się braćmi, którzy w swoich grupach realizują przyrzeczenie mówiące, że skaut to wierzący w Boga, patriota, który służy z całych sił drugiemu człowiekowi. Sens drogi, którą wybierają, całkowicie zamyka się w połączonych dewizach wszystkich gałęzi wiekowych: „Ze wszystkich sił zawsze gotowi służyć”.

Spotkanie organizacyjne przyciągnęło Jakuba Olfiera, studenta Politechniki Gdańskiej. Idea katolickiego skautingu pochłonęła go bez reszty. – Skauting zdefiniował to, co robiłem do tej pory, a przy okazji dowiedziałem się, że mogę zrobić jeszcze więcej, bo czasu wystarczy na wszystko – mówi. Obecnie jest szefem Klanu św. Jakuba Apostoła, czyli najstarszej grupy, zwanej również wędrownikami. – Z bycia skautem się nie wyrasta, bo raz złożone przyrzeczenie trwa do końca życia, a mówi o służbie Bogu, Kościołowi i ojczyźnie, pomocy bliźniemu we wszystkich okolicznościach i przestrzeganiu Prawa Skauta – wyjaśnia chłopak.

Skautowskie prawo to zbiór 10 zasad, w których nie ma ani jednego zakazu. – U nas nie ma: „nie wolno”, bo kierujemy się zasadą: „bądź taki i taki”. Całe prawo jest pozytywne. Staramy się w nim określić cel, do jakiego należy dążyć. Zakaz niczego nie pokazuje, a my chcemy, żeby każdy skaut posiadł umiejętność świadomego wybierania dobra przez całe życie – wyjaśnia J. Olfier. Student podkreśla, że zarówno przyrzeczenie, jak i samo prawo mają dla niego bardzo dużą wartość. – Nie jest tak, że muszę tego wszystkiego przestrzegać, ale chcę. Bo te zasady ukierunkowują moje życie na bycie lepszym człowiekiem – podkreśla szef klanu.

Własna gromada

Chociaż swoją przygodę ze skautingiem można zacząć będąc już dorosłym człowiekiem, właściwa forma zakłada kształtowanie charakteru od najmłodszych lat. Wtedy jest się wilczkiem. – Są to chłopcy w wieku od 8 do 12 lat, którzy biorą udział w zajęciach mających wspomagać ich rozwój psychiczny, intelektualny, społeczny i duchowy. Przez zabawę uczą się szacunku wobec innych, jak być zaradnym oraz tego, że należy zawsze mówić prawdę, a także posłuszeństwa – wyjaśnia J. Olfier. Dodatkowo, niezależnie od wieku, każdy wilczek, a następnie skaut deklaruje, że chociaż raz dziennie spełni dobry uczynek.

– W przypadku młodszych chłopców nie musi to być nic wielkiego i spektakularnego. Wystarczy, jeśli zmyją naczynia albo wyniosą śmieci – wyjaśnia Stanisław Wiloch, szef gromady gdańskich wilczków. Ważna jest również duchowa formacja. – Na całe szczęście prawie wszystkie wilczki z naszej gromady to ministranci, którzy z Bogiem związani są na co dzień.

Skauting to także uzupełnienie rodzinnego wychowania. – Zapewniamy młodym możliwość przebywania w grupie rówieśników, wspólną zabawę i naukę poprzez wychodzenie w teren, gdzie zdobywają nowe sprawności – tłumaczy S. Wiloch.

Kiedy wilczki dorastają, przychodzi czas na bycie skautem. – Ten etap, który trwa do 17. roku życia, to przede wszystkim kształtowanie samodzielności poprzez np. bycie zastępowym, czyli przejęcie odpowiedzialności za grupę – mówi S. Wiloch. Nie każdy z tej możliwości korzysta, ale – jak podkreśla J. Olfier – warto spróbować swoich sił. – Obserwujemy chłopców, starając się odkryć ich talenty i predyspozycje. Jeżeli zauważamy, że ktoś zdecydowanie powinien zostać zastępowym, to proponujemy mu taką opcję – wyjaśnia chłopak.

Na całe życie

S. Wiloch, oprócz bycia szefem gromady wilczków, jest również studentem architektury. Na pierwszym roku miał wrażenie, że tylko on jest osobą wierzącą, bo nikt swoich poglądów religijnych nie ujawniał. – W momencie, kiedy coraz więcej osób dowiadywało się, że jestem skautem, a ja zacząłem o tym opowiadać, okazało się, że osób wierzących jest bardzo dużo, tylko trochę brakowało im odwagi, żeby się do tego przyznać – mówi.

Chłopak zaznacza, że mundur obliguje. – Skautem jestem cały czas i wszędzie. Przyrzeczenie popycha mnie do przodu i zobowiązuje, dając mi możliwość poruszania tematów związanych z wartościami i Bogiem. Najczęściej opowiadam historię ze zbiórek naszych wilczków. Może słysząc takie świadectwa, ci, którzy są dalej od Boga, przekonają się, że Kościół budują zwykli ludzie, a wiara nie ogranicza, tylko daje wolność – dodaje chłopak.

Student nie wyobraża sobie życia bez skautingu. – Mogę robić coś dla młodszego pokolenia, mając jednocześnie nadzieję, że takie wychowanie zaprocentuje w przyszłości dobrymi ludźmi z silnymi charakterami – mówi S. Wiloch. Ostatnim etapem skautowskiej formacji jest wędrownictwo. – Wędrownikiem jest się do końca życia i każdy w swoim środowisku realizuje to, czego nauczył się przez te wszystkie lata. Naszym głównym zadaniem jako wędrowników jest wyszkolenie młodych i przekazanie im jak najlepiej tych wszystkich wartości, na których skauting się opiera – mówi J. Olfier.

TAGI: