Spokojna prawda o macierzyństwie

Agata Puścikowska

GN 18/2016 |

Przekaz o macierzyństwie nie musi oscylować między słodkimi kłamstwami a naturalizmem. Wystarczy... spokojna prawda.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Jakaś podobno nowa moda nastała. Matki niedługo po porodzie „wstawiają” zdjęcia swoich... brzuchów na portale społecznościowe. Po co? Żeby pokazać... jak jest. Może nawet ciekawy to pomysł, by przecząc przedziwnym kolorowym pisemkom, które lansują obraz matki jako zawsze ślicznej, szczuplutkiej nawet tydzień po porodzie i fit, pokazywać realia. Piękne zresztą te realia, bo zwyczajne i naturalne. Bo kilka tygodni po porodzie większość matek nie wygląda jak gwiazdy filmowe. Więc niby jest dobrze: kobiety mówią głośne „nie” nieprawdzie o macierzyństwie. Ale...

Dziwny to świat, by o sprawach tak jasnych, prostych i przeżywanych przez ogromną większość z nas trzeba było przypominać. Jak świat światem kobieta po porodzie nie wygląda świetnie, czasem ma rozstępy, innym razem nadliczbowe kilogramy. Musiało się wydarzyć coś arcygłupiego, by część z nas o tym zapomniała. Wielokrotnie słyszałam szloch młodych mam, bo ich „ciało nie jest takie jak dawniej”. No nie jest. Nie jest też takie, jak było lat temu pięć czy piętnaście. Bo życie polega na zmianach, również w wyglądzie. Taka zwykła zasada natury: rodzimy się piękni i młodzi, zmieniamy się, starzejemy. Do skutku. Ciąża i poród są etapami w życiu kobiety. I konia z rzędem temu, kto naprawdę wierzyłby głupotom z kolorowych pism, że „ten stan nic nie zmieni, jeśli będziesz o siebie dbać i fikać nogami”. A jednak...

Młode kobiety boją się również dlatego macierzyństwa, że zaraz po porodzie czują, że „muszą”: muszą wrócić od razu do formy, muszą być aktywne, szczupłe i piękne. Otóż nic nie muszą. Prócz tego, by pokochać własne dziecko i nową życiową rolę – macierzyństwo. I w sposób naturalny przyjąć, że życie się toczy, a my wraz z tym (po)tokiem zmieniamy się. Kropka. Więc może dobrze, że panie „pokazują te brzuchy”? Może dobrze, że coś się w narracji „miss macierzyństwa” zmienia? Moim zdaniem jakaś to jednak forma ekshibicjonizmu. Trochę ze skrajności w skrajność. Czy musimy najpierw okłamywać siebie i innych wizjami pięknych ciał i figur, żeby potem, w proteście, na lewo i prawo pokazywać obcym ludziom swój poporodowy brzuch? Przekaz o macierzyństwie nie musi oscylować między słodkimi kłamstwami a naturalizmem. Wystarczy... spokojna prawda.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.