Otwarty domek...

Agata Puścikowska

GN 21/2016 |

Każdy dom musi mieć otwarte drzwi: na wydarzenia, na innych ludzi. Zbyt szeroko otwarte drzwi mogą jednak wpuścić do domu coś szkodliwego.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Gdybym chciała mocno realistycznie opisać mój widok z okna, z mojego domowego okna, byłby to widok dość sielankowy. Stare piękne drzewo, a na nim... budka dla ptaków. Drewniana budka, zręcznie zbita lata temu, w której do niedawna mieszkały jakieś małe i sympatyczne ptaszki. Raz rodzina sikorek, innym razem trudniejsze do identyfikacji szarawe ptaszki. Potem znów sikorki. Ptaszki czuły się w domku bezpiecznie. Już od wczesnej wiosny wiły gniazdo, potem wysiadywały jaja i młode wychowywały. Latały w poszukiwaniu pokarmu, karmiły. W końcu, po jakimś czasie, małe sikorki, coraz to bardziej opierzone, fruwać się uczyły, by z gniazda, o dobrym czasie i w dobrej formie, wyfrunąć.

Aż do tamtego roku. Bo oto upodobał sobie budkę dla ptaków dzięcioł. Piękny, nie powiem. Kolorowy, wytrwały i z mocnym dziobem. Mimo prób przegonienia i obrony budki dotąd kuł w niej otwór, aż go mocno powiększył. Po co? Może chciał niecnie przejąć dziuplę? Ornitolog z pewnością dzięciołowe działanie by wyjaśnił. Koniec końców, chociaż sikorki do domku się wprowadziły, jajka złożyły, zbyt duży otwór dał efekt opłakany. Jaja zniknęły. Może wiewiórka? Może sroka? Dorosłe sikorki musiały poszukać miejsca gdzie indziej. Dom rozbity.

I czasem tak to chyba jest z rodzinami, domami. Każdy dom musi mieć otwarte drzwi: na wydarzenia, na innych ludzi, przyjaciół, na idee, na książki. Na życie. Owszem – drzwi otwarte być muszą, by słońce zaglądało, by świeże i dobre powietrze mogło wpadać, by duszno się nikomu nie robiło. Wtedy dzieci dobrze się rozwijają, uczą się życia.

Co się jednak stanie, gdy te drzwi (w przenośni, rzecz jasna) staną się zbyt otwarte? No, przyleci dzięcioł natręt i drzwi poszerzy. Otworzy dom na trendy, na przedziwne czasem idee. I co się stanie, gdy drzwi zostaną przed dziećmi otwarte zbyt szeroko, zbyt łatwo wpuszczając do domu szkodliwości przeróżne. Lub też gdy da się dzieciom zbyt szybką możliwość wyjścia. Wyjścia, ucieczki, szukania wrażeń poza domem wtedy, gdy skrzydła jeszcze nie są do końca rozwinięte. I latać się dobrze nie umie. Co wtedy?

Może oczywiście okazać się tak, że dziecko, mimo zbyt krótkich piórek, jakoś bezpiecznie pofrunie i nie stanie mu się krzywda. Może być jednak tak jak w rodzinie sikorek. Uwaga więc na dzięcioły!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.