W drogę z Nim

Agata Puścikowska

GN 27/2016 |

publikacja 30.06.2016 00:00

Obecność przed Najświętszym Sakramentem obojętna nie pozostaje. Obecność Chrystusa dociera o serca, do wnętrza. I zmienia je.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Jest takie wyjątkowe miejsce, i wcale nie za górami i za lasami, lecz nad samym morzem. Właściwie między dwoma morzami: Małym Morzem, jak o Zatoce Puckiej mówią tubylcy, a Bałtykiem. I niemal na samym brzegu Małego Morza właśnie, dosłownie w środku Półwyspu Helskiego, w Jastarni, leży wyjątkowy ośrodek wczasowy. Choć właściwie to Ośrodek Duszpastersko-Rekolekcyjny im. Jana Pawła II. Miejsce prowadzone przez białostockie Stowarzyszenie Droga.

Co w nim wyjątkowego? Prócz oczywiście położenia, stężenia jodu i helskiego klimatu, czyli zimna i gorąca na przemian, niezależnie od prognozy pogody i zazwyczaj sprzecznych z prognozą? Otóż wyjątkowi są ludzie. I nie tylko kierownictwo i tzw. kadra. Z werbistą, o. Edwardem Konkolem na czele. Chodzi o ludzi, którzy z ośrodka korzystają, i ludzi, którzy umożliwiają to korzystanie.

Przede wszystkim do ośrodka przyjeżdżają dzieci z ubogich rodzin Białostocczyzny. Naprawdę są ubogie. Bywa, że trzeba im dać tu wszystko: ubrania, bieliznę, wyposażyć na wrzesień do szkoły. A potem, po turnusie, dzieci zostają objęte opieką Drogi. Dzieci oraz całe ich rodziny – stowarzyszenie pomaga im wyjść na prostą. Różnymi metodami zaczynają iść dobrą drogą. Przed wakacjami ośrodek pielęgnują wolontariusze, podopieczni Drogi, którzy wychodzą z przeróżnych uzależnień. Przyjeżdżają, pucują i sklejają, przybijają gwoździe do starych ośrodkowych domków. Dla jeszcze lepszej terapii i dla dzieci. By miały gdzie spać.

I duszpasterstwo. Na tyle ciepłe i dobre, że turyści chętnie przychodzą na Msze św. w ośrodku. A kazania o. Konkola słynne są z ewangelicznego radykalizmu i twardości z jednej strony oraz ogromnego ludzkiego ciepła z drugiej. Podobnie jak on sam.

Często przewija się w tych kazaniach motyw... opalania. Opalania nadmorskiego, plażowego. Wczasowicze i turyści, i dzieci, dowiadują się, że z tym opalaniem to jest podobnie jak z adoracją Najświętszego Sakramentu. Klęczysz przed Nim, siedzisz i niby nic się nie dzieje. Ale w końcu, po jakimś czasie, ale zawsze skutecznie, słońce na nas działa. Opala skórę na brązowo. Obecność przed Najświętszym Sakramentem, do którego wszystkich zachęca o. Konkol, też obojętna nie pozostaje. Jego obecność dociera do serca, do wnętrza. I zmienia je. Opala.

Z jedną wszak różnicą: przy opalaniu słonecznym możliwe są skutki uboczne. Przy adoracji poparzenia nie będzie. Będzie miłość. Na dalszej z Nim drodze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.