Nadmorskie klimaty 
(nie)jednej Agaty

Agata Puścikowska

GN 30/2016 |

publikacja 21.07.2016 00:00

My, bałtykolubni, i tak będziemy nad polskie morze wracać.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

No cóż zrobić. Lubię polskie morze, lubię Bałtyk, ze wszystkimi plusami i minusami. Lubię (czasem) pospacerować promenadą, zwaną ulicą Badziewną. Ulica taka zresztą chyba istnieje w każdym polskim miasteczku czy nadmorskiej wsi. Lubię ten folklor przedziwny, prześmieszny i czasem nieco męczący. Plastikowe zabawki do piachu, tuż obok pluszowe ryby i różowe foki „dające głos”. Rozbrajają też ludzie: zmęczeni całym rokiem, choć na chwilę chcący „pożyć”. Jak do tego chcenia się zabierają i czy naprawdę wypoczywają, to już inna sprawa...

Tak czy siak, Bałtyk letnią porą sporo uroku ma. Nie jest prawdą jednak, że tylko tam badziewnie, głośno i tandetnie. Tandeta (urokliwa jedynie wtedy, gdy dozowana odpowiednio) to jakiś procent nadmorskich realiów. I wystarczy nieco dalej odejść, poszukać, spojrzeć z ciut innej perspektywy, otworzyć nieco szerzej oczy – by zobaczyć, co na pozór przykryte. Spokój, ciszę, ludzi morza, bardzo pracowitych i twardych, z charakterem. Gdy się wraca regularnie nad Bałtyk, do tych samych miejsc, do tych samych ludzi, odkrywa się polskie wybrzeże wciąż na nowo i od nowa. Odkrywa się nowe przestrzenie, którym naprawdę daleko do zabawowej i kolorowej ul. Badziewnej. I podziwia się przyrodę, która przez jednych nazywana monotonną, przez innych – patrzących może nieco głębiej, a może spokojniej – uznawana jest za jedną z piękniejszych w Europie.

Dziennikarka Agata Młynarska na swoim profilu na Facebooku opisała Władysławowo jako miejsce, do którego ściągają... „Kiepscy”, w którym jest głośno, tłoczno, niesmacznie i drogo. Cóż, trudno polemizować z osobistymi doświadczeniami i oceną. Jednak, i pominę tu skandaliczne moim zdaniem wartościowanie człowieka na lepszych i na „Kiepskich”, ocena ta jest mocno niesprawiedliwa. Bo pokazuje jedną, i to dość wybiórczą stronę nadmorskiego medalu. To spojrzenie zraniło wielu zwykłych ludzi. Płytkie spojrzenie, mętne jak mielizna. Dziennikarka, po wielu komentarzach, przeprosiła. Niesmak w ludziach pozostał. Poczuli się potraktowani pogardliwie, bo ostatecznie nikt nie chce być „Kiepskim”. Tym bardziej za to, że jeździ na wakacje tam, gdzie lubi i gdzie jest w stanie – ze względów finansowych.

Spokojnie, drodzy „Kiepscy”. Nie przejmujcie się oceną. My, bałtykolubni, i tak będziemy nad polskie morze wracać. Choć rzeczywiście – i to już uwaga do władz i lokalnego biznesu – potrzebujemy komfortu, czystości i dobrego jedzenia za przyzwoite pieniądze. Traktujcie nas po prostu z szacunkiem. My odpłacimy się, powracając za rok, za dwa i za dziesięć... •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.