Zupa w dobrej sprawie

Karolina Pawłowska

publikacja 28.08.2016 06:00

Na Rynku Staromiejskim zapachniało żurkiem. Aromatyczny przysmak serwował sam mistrz olimpijski. Wszystko po to, by zwrócić uwagę koszalinian na problem bezdomności.

Nie brakowało chętnych na zupę serwowaną przez mistrza olimpijskiego. Karolina Pawłowska /Foto Gość Nie brakowało chętnych na zupę serwowaną przez mistrza olimpijskiego.

To część kampanii społecznej „Pomagamy ze smakiem”, zainicjowanej z okazji 35. urodzin Towarzystwa Pomocy im. św. brata Alberta i 100. rocznicy śmierci jego patrona.

Siła pomagania

– Postanowiliśmy stworzyć unikatowy kalendarz, w którym znane i lubiane osoby ze świata sportu, kultury czy działalności społecznej dzielą się swoimi przepisami na zupę. Ponieważ pomysł się spodobał i kalendarze rozeszły się błyskawicznie, postanowiliśmy rozszerzyć projekt. Tak powstała całoroczna kampania: co miesiąc gotujemy w innym mieście jedną z zup zaproponowanych przez nasze gwiazdy – wyjaśnia Małgorzata Sieńczyk, koordynator projektu.

12 miesięcy 2016 roku, to 12 dedykowanych propozycji na ulubioną zupę Ewy Wachowicz, Natalii Kukulskiej, Natalii Lubrano, Renaty Mauer-Różańskiej, Kingi Preis, s. Moniki (albertynki), bp. Edwarda Janiaka, Krzysztofa Kiljańskiego, Piotra Kucharskiego, Roberta Makłowicza oraz Andrzeja Wrońskiego. Koszalin to ósmy przystanek projektu Talerz Miłosierdzia z Gwiazdami. Przyświecało mu hasło: „Siła pomagania”. Nie bez powodu – gościem specjalnym wydarzenia był zapaśnik Andrzej Wroński. Mistrz serwował koszalinianom na Rynku Staromiejskim żurek olimpijski.

– Aż takim mistrzem nie jestem, żeby wymyślać własne przepisy, korzystam z tych rodzinnych czy zasłyszanych, ale kuchni nie unikam. Zwykle podstawę żywienia stanowiła kuchnia stołówkowa na obozach czy zgrupowaniach, więc bardzo lubiłem dla odmiany sam coś przygotować, na przykład takiego domowego schabowego na całą patelnię – przyznaje ze śmiechem. Jak dodaje w całej kampanii gotowanie to drugi plan, tu przede wszystkim chodzi o pomaganie. – Aja wyznaję zasadę, że dobro podarowane wraca dwukrotnie. Cieszę się, że mogę swoją twarzą promować coś dobrego. Jako sportowiec otrzymałem wiele od państwa, a więc od ludzi, którzy płacą podatki. To za ich pieniądze mogłem trenować, występować. Teraz czuję, że w ten sposób mam okazję spłacić swego rodzaju dług – dodaje Andrzej Wroński.

Doping to faul

Zanim mistrz chwycił za chochlę najpierw spotkał się z młodymi kibicami. Dzieciaki brały udział w konkursach i zabawach, chętnie też prosiły o autograf lub o zdjęcie z olimpijczykiem. Była to również okazja do zapytania dwukrotnego złotego medalisty o toczące się właśnie zmagania na igrzyskach w Rio de Janeiro i – niestety – o mało sportowe zachowania niektórych zawodników. – Doping jest jak faule, to walka nie fair. To wypacza ideę sportu, ideę igrzysk olimpijskich. Nie chcę wchodzić w to, kto brał świadomie, kto nieświadomie, jak się kto tłumaczy. Badania próbek wyszły pozytywnie i to jedyny fakt – przyznaje Andrzej Wroński.

– Rio oglądam spokojnie, poza występami naszych reprezentantów. Trochę też wracam myślami do chwil, kiedy ja czy moi koledzy walczyliśmy o medale. Mam nadzieję, że nasz worek z medalami jeszcze się rozwiąże, a Mazurka Dąbrowskiego będziemy słyszeć przynajmniej co drugi dzień – dodaje. Pytany o swoje typy medalowe mistrz przyznaje, że duże nadzieje wiąże z naszymi rodzimymi zapaśnikami, którzy do Rio pojechali z Białogardu.

O bezdomności nie tylko w zimie

Żurek według przepisu mistrza ugotowano w spółdzielni prowadzonej przez koszaliński oddział Towarzystwa Pomocy im. św. brata Alberta. Oprócz spółdzielni Towarzystwo w Koszalinie prowadzi również schronisko zapewniające 120 miejsc noclegowych, 4 mieszkania treningowe, 2 jadłodajnie i świetlicę. Włącza się także w organizowanie rozmaitych wydarzeń, które pomagają w reintegracji społecznej swoich podopiecznych.

– Przypominamy sobie o bezdomnych zwykle w okresie zimy, a my chcemy zwrócić uwagę na to, że to problem całoroczny, że przez cały rok staramy się dotrzeć z pomocą do ludzi nim dotkniętych – zauważa Adam Sadłyk, prezes koszalińskiego oddziału Towarzystwa. Ma również nadzieję, że dzięki kampanii „Pomagamy ze smakiem” czy wydarzeniom takim, jak Talerz Miłosierdzia z Gwiazdami uda się jeszcze mocniej uwrażliwić mieszkańców Polskich miast na problem bezdomności oraz zachęcić do pomagania. Zaś Małgorzata Sieńczyk dodaje, że 2017 r., który ogłoszony będzie Rokiem św. Brata Alberta także będzie miał swój mistrzowski kalendarz.

– Tym razem będą to dania jednogarnkowe. Już mogę powiedzieć, że jeden przepis mamy. Jego autorem jest Krzysztof Zanussi – zdradza.