Pięciobój 
nienowoczesny

Agata Puścikowska

GN 35/2016 |

publikacja 25.08.2016 00:00

Tegoroczne igrzyska miały dla Polski twarz kobiecą. To panie pokazały waleczność i świetne przygotowanie.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Igrzyska olimpijskie skończyły się. Z dość przyzwoitym wynikiem dla Polski. Szczególnie że zapowiadało się średnio. Afera dopingowa i pewniacy, którzy rady nie dali… A tegoroczne igrzyska miały dla Polski twarz kobiecą. 
To panie pokazały waleczność, świetne przygotowanie fizyczne. A do tego odporność psychiczną i ambicje. Brawo! Kobieta, jak chce, to potrafi!

Największe chyba wrażenie zrobiła na mnie nasza pięcioboistka nowoczesna Oktawia Nowacka, która mimo wcześniejszych kontuzji zdobyła brąz. I to w konkurencji dla zwykłego śmiertelnika zupełnie kosmicznej: jazda konna, pływanie, strzelanie, bieg i szermierka w jednym. Czyż to nie kosmos umiejętności, pracowitości, siły wewnętrznej? Aż do pozazdroszczenia… Kobieca siła i energia w olimpijskim wydaniu.Ale to nie tak, że tylko pani Oktawia jest jedyna, wyjątkowa i wybitna. A my, szaraczki, musimy wpadać w kompleksy lub chociaż zacząć trenować szermierkę. Bo pani Oktawia jest jedyna w swojej dyscyplinie. Oczywiście. I w niej jest świetna. Tyle że my, kobiety, nie wszystkie musimy być sportowcami, by czuć się wartościowe. Przecież dzięki temu, co robimy, i tak jesteśmy mistrzyniami. Codziennie. Niezależnie od wieku, stanu cywilnego, wykonywanej pracy.

I nie dawajmy sobie wmówić, że jest inaczej. Prowadzenie domu to też mistrzostwo. Praca zawodowa wymaga 
od kobiet ogromnego zaangażowania. Wychowywanie dzieci. Uczenie cudzych dzieci. Można długo wymieniać. Każda aktywność, gdy jest wykonywana z sercem, wymaga wielkiej pracy, siły, hartu ducha i ciała. Tylko medali w tych dyscyplinach nie ma…

Obserwując zmagania pani Oktawii, doszłam zresztą z wrodzoną przekorą do wniosku, że też jestem… pięcioboistką. Toczę boje z pięciorgiem dzieci. Na co mój mąż, dość przytomnie, odrzekł: „ale to nie jest pięciobój nowoczesny”… Może i nie nowoczesny. Ale potrzebny. I wciąż trzeba trenować. Ze wzlotami i upadkami.Drogie jednoboistki, dwuboistki, wieloboistki! Matki, babcie, zakonnice i singielki! Jesteście wielkie. Wszystkie. A brązowy medal, albo nawet i złoty, prędzej czy później też dostaniecie. Choćby z plasteliny. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.