Cała prawda o (jeszcze) pełnosprawnych

Gość Niedzielny 41/2016 |

publikacja 06.10.2016 00:00

Stać nas tylko na tanie zachwyty nad „heroizmem” albo na wulgarną agresję?

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Historia czy histeria wokół sprawy czarnego protestu pokazała jedną ważną rzecz: stosunek Polaków do osób niepełnosprawnych. Prawdziwy stosunek. Bo oto w teorii to my tolerancyjni jesteśmy i szanujemy wszystkich. Już nauczyliśmy się, że niepełnosprawnych dyskryminować nie wolno. Czyli (jak to niegdyś bywało) nie wolno pokazywać paluchem na ulicy i dziwować się, że „taki biedny, a żyje”. Nie wolno krzywić się, gdy „taki” wsiądzie do tramwaju. Najwyżej wystarczy wzrok odwrócić. Przesada? Nie. Bo najwyraźniej na tym poziomie właśnie pozostało nasze rozumienie niepełnosprawnych, ich życia, problemów. A głębiej, tak najgłębiej, jak się da, nadal jesteśmy nastawieni negatywnie, czy wręcz bardzo negatywnie, do osób z przeróżnymi dysfunkcjami...

Obserwowałam akcję na portalu społecznościowym. Akcję matek wychowujących chore dzieci, dzieci z ZD i innymi wadami genetycznymi. Wadami, które według istniejącego prawa są przesłankami do zabicia. Matki pisały: „Oto mój Jaś czy Staś. Czy naprawdę nie jest godny być obok was?”. Reakcje były bardzo różne. Od wpisów infantylnych, poprzez poklepywanie po matczynym ramieniu: „Oj, jaka ty kochana, że TAKIE dziecko wychowujesz. Ale to heroizm. Nie wymagaj od innych”, poprzez mniej lub bardziej zawoalowaną agresję. A jeśli matka pisała publicznie, do osób anonimowych, to anonimowi internauci pisali wręcz bardzo niegrzecznie. Wyzywając i matkę, i dziecko. Coś więc jakby: kurtyna opadła.

Stać nas tylko na tanie zachwyty nad „heroizmem” albo na wulgarną agresję? Naprawdę? W XXI w., gdy (jak napisał na Twitterze Jakub Szymczuk) profil niepełnosprawnego kota ma prawie półtora miliona (!) fanów? Tu wrażliwość na krzywdę zwierzaka. Tu brak wrażliwości na mniej sprawnego człowieka. Z czego się bierze brak empatii? A także brak patrzenia na niepełnosprawne osoby zwyczajnie: bez lukrowania, ale i bez agresji? Nie odrobiliśmy lekcji z szanowania osób niepełnosprawnych. Boimy się ich nadal. Wydają się nam potencjalnym zagrożeniem, które może dotknąć nasze domy, rodziny. Nie ma dla nich miejsca, bo lubimy być piękni, młodzi i zdrowi. I jesteśmy piękni, młodzi i zdrowi. Do kiedy? A tego to już nikt nie wie. I z tego chociażby powodu czas najwyższy jeszcze raz przeanalizować swoje postrzeganie osób niepełnosprawnych. Bo granica między pełno- a niepełnosprawnością cienka jest. I łatwo ją, każdemu z nas, przekroczyć. I co wtedy?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.