Przygoda na całe życie

Mira Fiutak

publikacja 20.10.2016 06:00

Rozpalą ogień w deszczu, zbudują obozowisko bez jednego gwoździa – a tego większość ich koleżanek nie potrafi!

Gotowanie obiadu w obozowych warunkach. Harcerki rozpalają ogień na polowym piecu. Archiwum prywatne Gotowanie obiadu w obozowych warunkach. Harcerki rozpalają ogień na polowym piecu.

Natalia trafiła do skautingu zaledwie przed rokiem, dziś przewodzi nowo powstałej w Zabrzu drużynie dziewczyn Skautów Europy, drugiej na Śląsku. Drużynowej pomaga przyboczna Ula. Ona w skautingu jest od dziecka. Dla Natalii Musiał ta przygoda – bo tak mówi o tym, co ją spotkało w skautingu – rozpoczęła się dzięki koledze z liceum, który należy do gliwickiej drużyny skautów.

– W ubiegłe wakacje przez całe dwa miesiące modliłam się o taką przygodę. Wtedy nie wiedziałam, czym będzie. A kiedy zaczął się rok szkolny, kolega zaproponował mi skauting. To była odpowiedź na moje modlitwy – opowiada Natalia. – Myślę, że każdy w sercu ma pragnienie przeżycia przygody. Skauting to umożliwia. Daje mi to, czego bym nie doświadczyła, siedząc w domu. Wyprawy do lasu, gry związane z różnymi fabułami, które przenoszą nas w odległe okresy historyczne, np. powstania warszawskiego – przekonuje.

– Pokochałam też spanie pod gołym niebem. To niesamowite, kiedy składa się namiot i ostatnią noc na obozie śpimy pod gwiazdami. Natalia uczy się w zabrzańskim I LO, jest w klasie maturalnej. Chce studiować astronomię na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Kiedy byłam mała, często wyjeżdżałam z dziadkiem w góry. Wychodziliśmy w nocy obserwować niebo, on opowiadał mi różne wymyślone historie o gwiazdach. Chyba od tego się zaczęło to moje zainteresowanie – wspomina. Pewnie stąd też ma zamiłowanie do przygody. Jej umiejętność rozpoznawania gwiazd bardzo przydaje się w lesie.

Wilczki, harcerki, przewodniczki

Urszula Wyżgoł mieszka w Zabrzu od trzech lat. Jej mąż pochodzi ze Śląska, ona dzieciństwo spędziła w Jeleniej Górze. Do gromady skautów trafiła jako 9-letnia dziewczynka. Przez pewien czas była też w ZHR, ale do skautów wróciła podczas studiów we Wrocławiu. Urszula studiowała teologię, jej przyszły mąż informatykę. Dzisiaj mieszkają w Zabrzu, mają dwoje dzieci – 2,5-letnią Łucję i rocznego Antosia. – Teraz Pan Bóg zesłał nam Natalkę, żebyśmy mogły rozkręcić skauting w Zabrzu – mówi.

Ula mieszka na terenie parafii św. Józefa, dlatego tutaj powstała drużyna. Zgłosiło się 8 dziewczyn, do nich dołączą te, które do tej pory z Zabrza dojeżdżały na zbiórki do Rybnika. Właśnie kończą 12 lat i z gromady przechodzą do drużyny. W Skautach Europy młodsze dziewczyny, od 8 do 11 lat, są wilczkami i tworzą gromady; starsze, od 12 do 16 lat, to harcerki, które mają drużyny, a po skończeniu 17 lat są przewodniczkami. Przy takiej liczbie osób w zabrzańskiej drużynie można utworzyć dwa zastępy. – To już jest dobrze funkcjonująca drużyna, bo jest możliwość rywalizacji. Ona pozwala dziewczynom się rozwijać. To nie jest taka niezdrowa rywalizacja, którą często spotykamy w świecie, ale taka, która napędza, żeby być coraz lepszym – wyjaśnia Natalia.

Drużyny powinny powstawać przy parafiach, bo to pomaga w rozwoju duchowym. – Doświadczenie uczy, że proboszczowie często nie są przekonani do skautingu, chociaż w przypadku naszej parafii było inaczej, ksiądz proboszcz był otwarty na ten pomysł – zauważa Ula. – Księża obawiają się, że to zabierze dzieci z grup parafialnych. Ale tak naprawdę skauci chętnie angażują się również w inne grupy i dzięki nim często parafia zaczyna prężniej żyć – wyjaśnia. Zanim powstała drużyna, przed wakacjami, dziewczyny zorganizowały w parafii biwak dla skautek ze Śląska, żeby pokazać, jak to wygląda w praktyce. Drużyna ma też swojego opiekuna, w parafii św. Józefa jest nim ks. Marcin Sobota. Nie jest to typowa grupa parafialna, bo podlega swojemu hufcowi, a należą do niej harcerki z całego Zabrza i okolicznych miast.

Wychowanie młodych przez młodych

Zbiórki odbywają się w soboty. Oprócz jednego weekendu w miesiącu, który jest dla rodziny. – Pierwszą zasadą jest, że obowiązki harcerki rozpoczynają się właśnie w domu. Skauting nie jest celem samym w sobie. Nie mamy podporządkowywać życia skautingowi, ale ma on być dla nas pomocą w życiu. Najpierw dom, a później skauting, taka jest kolejność – zaznacza Ula. Z czasem w nowej drużynie prowadzenie zbiórek przejmą zastępowe. – Chodzi o odpowiedzialność, która uczy, i o zaufanie. Bo to właśnie rozwija – mówi Natalia. Na takiej intuicji wychowawczej odkrytej przez Baden-Powella oparła się metoda skautingu, którego historia liczy już ponad 100 lat.

W Polsce Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego powstało w 1982 roku. – Skauting to wychowanie młodych przez młodych. Pozwala na spokojne przejście okresu buntu młodych ludzi. Bo to czas, kiedy zaczyna się inaczej patrzeć na świat, dużo rzeczy wygląda nie tak, jakby się chciało. Kiedy rodzice coś mówią, dziewczyny zazwyczaj to odrzucają. A kiedy to samo, tylko może trochę w innych słowach, słyszą od kogoś w ich wieku, potrafią przyjąć – zauważa Natalia.

W przyrzeczeniu harcerskim obiecują służyć Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i chrześcijańskiej Europie. Mają też swoje prawo harcerki z 10 zasadami. Natalia i Ula wymieniają pięć elementów charakteryzujących skauting: zdrowie, zmysł praktyczny, charakter, służba i Bóg. – Bóg, chociaż wymieniany na końcu, jest najważniejszy i pozostałe punkty mają prowadzić do Niego – podkreślają. Na obozach oprócz wszystkich skautowskich zajęć jest modlitwa, Eucharystia, spotkanie ze słowem Bożym.

Nocleg w lesie, trzy metry nad ziemią

Co dał im skauting? – Na pewno przyjaźnie, bo takie wspólne wędrówki przewodniczek bardzo jednoczą – mówi Ula. – Samodyscyplinę. Skauting uczy organizacji i to bardzo mi się przydaje w rodzinie. Kładzie też nacisk na wychowanie, rozwój. Dzisiaj modne jest rozwijanie się w różnych dziedzinach, a w harcerstwie to było od zawsze – dodaje. – Dzięki skautingowi mam dużo znajomych i przyjaciół w różnych częściach Polski i jeśli czegoś potrzebuję, zawsze znajdzie się ktoś, kto może mi w tym pomóc – potwierdza Natalia. – Wzrastam w odpowiedzialności, bo mając 18 lat, odpowiadam za młodsze dziewczyny. Formuję się duchowo, stałam się bardziej asertywna.

Do tego dochodzi całe mnóstwo umiejętności, których nie mają ich rówieśnicy. – Na początku nie wyobrażałam sobie biwakowania w lesie, kopania latryny czy gotowania na ogniu. Teraz umiem ugotować posiłek w warunkach polowych czy rozpalić ogień w deszczu. To niesamowite, kiedy po raz pierwszy z kilku gałęzi i sznura zrobi się stół albo ławkę – wspomina Natalia, podkreślając, że na obozie nie korzystają z gwoździ. – To uczy kreatywności. Naprawdę mam satysfakcję, że potrafię sama zorganizować sobie nocleg w lesie, a do tego trzy metry nad ziemią! Dziewczyny mają zmysł estetyczny i chociaż to obóz, dbamy o to, żeby było ładnie. Jakieś ozdoby, różne sposoby wyplatania – dodaje.

Na obozie wszystko odbywa się w warunkach polowych – toaleta, posiłki, spanie. – W takiej sytuacji mężnieje się, szczególnie widać to u chłopców. Bo nagle mama nie sprząta i nie można znaleźć swoich skarpetek. I w końcu trzeba się nauczyć pilnować rzeczy, mieć jakiś porządek, żeby nie ginęły – mówi Ula. – Po obozie zostają też inne dobre nawyki. Jeżeli przez dwa tygodnie codziennie była Msza, to po powrocie czegoś zaczyna brakować. I trochę właśnie chodzi o to, żeby do codziennego życia przenieść to proste, uporządkowane życie obozowe – wyjaśnia.

Na obozach i wspólnych wędrówkach budują się więzi. – Najlepiej poznać się w trudzie. Bo jak ktoś się nie wyśpi, wstanie lewą nogą, wtedy naprawdę uczymy się siebie. To nie to samo co kilkugodzinna zbiórka – zauważa Ula. Zabrzańska drużyna będzie miała brązowo-beżowe chusty – w nawiązaniu do karmelitańskiego habitu, bo za patronkę skautki wybrały sobie matkę św. Teresy od Dzieciątka Jezus, św. Zelię Martin. – To niesamowita postać. Owocem tego małżeństwa, bo razem z mężem zostali kanonizowani, jest wielka święta w Kościele, zresztą pozostałe dzieci też wybrały drogę blisko Boga – mówi Ula. I dodaje z przekonaniem: – Ta kobieta naprawdę może być inspiracją dla dziewczyn.

II Drużyna Zabrzańska

Zbiórki odbywają się w parafii św. Józefa w Zabrzu (ul. Roosevelta 104) w soboty, najbliższa 22 października o 10.00. Do drużyny mogą dołączyć dziewczyny w wieku od 12 do 16 lat. Kontakt: 2zabrzanska@gmail.com. tel. 662 685 303.

TAGI: