Czas, praca i my

Agata Puścikowska

Gość Niedzielny 43/2016 |

publikacja 20.10.2016 00:00

Bywa tak, że im więcej tej pracy, więcej obowiązków, tym prościej wszystko się układa i działa.

Pamiętacie, drogie mamy, czasy, gdy byłyśmy pewne, że jesteśmy zajęte? Że nie mamy czasu i że jesteśmy bardzo, bardzo, bardzo zmęczone? Pamiętacie? Bo ja tak. I robi mi się wtedy nieco nostalgicznie, ale przede wszystkim zabawnie. A poza tym myślę sobie: „Co ty, dziewczyno, wiedziałaś o świecie i życiu?”. Nic. Albo prawie nic.

Czasy studenckie, czasy nawet pierwszej pracy i pierwszych dorosłych obowiązków. Wydawało się wtedy, że zmęczenie jest ogromne, że nic więcej się nie da. Koniec, kropka. Basta. A tu proszę. Pierwsze dziecko zweryfikowało naiwne myślenie o skrajnym zmęczeniu. Drugie dziecko natomiast ustawiło do pionu myślenie o koszmarnym zmęczeniu z dzieckiem pierwszym. A troje dzieci, okraszone pracą zawodową, pokazało dopiero perspektywę: otóż prawdziwe zmęczenie to rzecz naprawdę względna. I można się przyzwyczaić. A nawet zapomnieć. Między dziesiątkami zajęć i setkami obowiązków.

Jeśli jest prawdą, że mózg ma wyjątkowe możliwości i że zwykle większość osób nie korzysta z niego w stu procentach, to matki korzystają. Z możliwości i mózgu, i nóg, i rąk. W tak konkretny i energiczny sposób, że same sobie się dziwią. Bo dają radę, mimo że często... nie dają.

Wykorzystują pokłady możliwości, zdolności, pracowitości i energii, choć jeszcze niedawno nie pomyślałyby, że tak mogą. Że po prostu „da się”. A daje się. Mimo zmęczenia, trosk, niewyspania (!), niewyspania, niewyspania...

I bywa tak, że im więcej tej pracy, więcej obowiązków, tym prościej wszystko się układa i działa. Jak trybiki przedziwnej maszyny o dwóch nogach, rękach i matczynym sercu.

A gdy już naprawdę, ale to naprawdę jest się zmęczoną, pisze się felieton. O pracy, zmęczeniu i obowiązkach. Nie, zmęczenie nie mija. Ale jakoś się sensownie konkretyzuje...

PS A jeśli któraś młoda mama, albo po prostu młoda kobieta, po przeczytaniu tych słów pomyślała sobie: ale się mądrala mądrzy, jakby wszystkie rozumy pozjadała, to... ma rację. Mądrzy się, mądrzy. To ze zmęczenia i po to, by i sobie dodać odrobinę animuszu. Szczególnie gdy obowiązek goni obowiązek, niewyspanie niewyspanie. A po latach świadomość, że w przyszłości zmęczenie będzie mniejsze, raczej bawi, niż jest realną perspektywą. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.