O jeden uśmiech za daleko?

GN 48/2016 |

publikacja 24.11.2016 00:00

Reklama pokazująca radosne osoby z zespołem Downa narusza spokój sumienia matek, które takiego dziecka nie przyjęły. To dobrze.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Jakiś czas temu głośno było o kampanii reklamowej promującej aborcję. Działo się to w Wielkiej Brytanii i wywoływało kontrowersje. Co nie zmienia faktu, że kampania społeczna promująca zabijanie człowieka nie została wycofana. Ile matek „skorzystało” z idei przez nią promowanej? Tego się nigdy nie dowiemy. Współczesna Europa, jak widać, nie ma problemu, by handlować śmiercią.

A życiem? Promować życie? Marsze dla życia, poza Polską, również istnieją. Ale już np. w Berlinie udział w nich bywa niebezpieczny. Zdarza się, że przeciwnicy promujących życie blokują przemarsz. Jeśli natomiast chodzi o promocję życia w inny sposób, chociażby poprzez film, też nie jest idealnie. Otóż we Francji kilka lat temu, powstał film – reklama społeczna, pokazujący życie ludzi z zespołem Downa. Młodzi, prawdziwi i zwyczajni mówili w nim o sobie. I uśmiechali się.

O jeden uśmiech za daleko. Bo reklama społeczna została zablokowana. Odpowiednik polskiej KRRiTV wycofał ją z obiegu medialnego. Nie wolno! Twórcy reklamy odwołali się. Na próżno. W listopadzie Rada Stanu, która jest najwyższym organem francuskiego sądownictwa administracyjnego, uznała, że zezwolenie na publikacje uśmiechniętych twarzy osób z zespołem Downa jest niewłaściwe. Wyrażanie szczęścia przez te osoby „prawdopodobnie narusza spokój sumienia kobiet, które legalnie dokonały innych osobistych wyborów”.

Ktoś spadł z krzesła po przeczytaniu powyższej argumentacji? Niesłusznie! Bo jest ona absolutnie logiczna. Skoro pozwalamy na zabijanie człowieka w majestacie prawa, to logiczne, by ten czyn zracjonalizować. A formą racjonalizacji jest przedstawianie życia ludzi z niepełną sprawnością jako trudnego, dramatycznego, złego, nieszczęśliwego. Jeśli uczymy społeczeństwo, że „dzieci chore cierpią, więc należy skrócić im cierpienie”, wyciszamy sumienia jednostek, ale i społeczne sumienie. Tymczasem rzeczywistość odwrotna, ale prawdziwa, może drażnić, bo te sumienia, mogą się budzić. I boleć. To dlatego wszelkie akcje pokazujące życie osób niepełnosprawnych, to prawdziwe życie, albo są wyciszane przez wiele środowisk, albo wręcz ośmieszane. Tymczasem robi się wszystko, by obraz życia rodzin wychowujących dzieci chore był przygnębiający.

Spot reklamowy pokazujący radosne osoby z ZD rzeczywiście narusza spokój sumienia matek, które takiego dziecka nie przyjęły. Ale to dobrze. Niech narusza ten (wymuszony) spokój Do skutku. Do spowiedzi. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.