Spór o spór

GN 3/2017 |

publikacja 19.01.2017 00:00

Noże ranią. A czasem zabijają. Rozmowa i szacunek – łączą.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Po co komu spór? Podobno jest ważny, bo dzięki niemu świat idzie do przodu, a ludzie się rozwijają. W tym sensie, że rozwiązany spór jest jak koło zamachowe zmian, powoduje kolejne zmiany, w domyśle – pozytywne. Kluczowe jest tu właśnie „rozwiązanie” sporu, czyli taki finał, który nie jest niszczący dla obu stron, który nie obraża i nie staje się przyczynkiem do kolejnego sporu, lecz przybliża do wspólnego zdania, prawdy. Tylko taki spór i konflikt prowadzony w atmosferze wzajemnego szacunku, mimo odmiennych zdań, prowadzi do dobra.

Czy potrafimy w ten sposób się spierać? Potrafimy w naszym adwersarzu ZAWSZE widzieć drugiego człowieka, który być może błądzi, ale który ma prawo nie zgadzać się z nami? Wydaje się, że coraz częściej brakuje takiego właśnie spojrzenia na drugiego człowieka, z którym się nie zgadzamy. Brak zgody z nami jest niemalże przyczynkiem do totalnego przekreślenia drugiego. I chociaż w teorii to my nawet wiemy: trzeba szanować wszystkich, nawet tych, z którymi nam nie po drodze, to teoria teorią. A praktyka...

Śledzę przeróżne konflikty, spory, kłótnie. W realu, w świecie wirtualnym. Na różnych szczeblach: prywatnych i publicznych. I skala agresji w różnieniu się wydaje się coraz szersza. A temperatura sporu spala racjonalne argumenty, zdrowy rozsądek, nie mówiąc o szacunku dla rozmówcy. Robimy się zwykłymi kłótnikami, zacietrzewionymi w sporach i wojenkach. Ot, musimy walczyć. Walka robi się jakimś przedziwnym sportem, w którym rozsmakować się prosto. Trudniej opamiętać.

„Jak mnie ci ludzie denerwują! Piszą i mówią takie głupoty, tak agresywni są. No to ich wywalam ze znajomych. Zrywam kontakt” – takie oto zdania słychać coraz częściej. No tak, bo gdyby nasz znajomy (w tym znajomy wirtualny) zgadzał się z nami całkowicie, to z pewnością głupot by nie popełniał. Wiadomo, my głupot nie gadamy. Tylko ktoś inny gada. My jesteśmy nieomylni. Nasz rozmówca z definicji nie wie nic. Albo wie mało, więc będziemy go pouczać wszelkimi metodami.

Jasne, że warto się spierać, wymieniać doświadczenia, argumenty. To absolutnie potrzebne we wzajemnym kształtowaniu siebie, czy wręcz całego społeczeństwa. Jednak rozróżnienie między sporem, kłótnią nawet, lecz konstruktywną i prowadzoną w poszanowaniu drugiego człowieka, a dziką walką na słowne noże, jest tu nieodzowne. Noże ranią. A czasem zabijają. Rozmowa i szacunek – łączą. Mimo różnicy zdań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.