Czy kredyty, benzyna i wakacje za granicą znowu będą tańsze?

Bartosz Bartczak

publikacja 07.02.2017 11:50

Funt spadł poniżej 5 zł, dolar poniżej 4 zł a Euro poniżej 4,30 zł. Frank szwajcarski również jest bliski spadku poniżej 4 zł. Czy to początek silnego złotego?

Czy kredyty, benzyna i wakacje za granicą znowu będą tańsze? Henryk Przondziono / Foto Gość

Złoty zaczął łamać psychologiczne granice. Analitycy raczej tonują nastroje, nie przewidują silnego i długotrwałego umacniania się naszej waluty. Ale mocny złoty ucieszyłby wielu. Na pewno ludzi spłacających kredyty we franku szwajcarskim. Rząd nie wydaje się skłonny do pomagania w przewalutowaniu kredytu po korzystnym kursie, dlatego każdy spadek wartości szwajcarskiej waluty w stosunku do naszej jest jakimś wytchnieniem. Silny złoty ucieszyłby na pewno wszystkich, którzy planują wakacje za granicą, bo dzięki temu byłyby znacznie tańsze. Również zwolennicy innych rozrywek, zwłaszcza koncertów zagranicznych wykonawców, mogą z utęsknieniem czekać na umacnianie się polskiej waluty. Najwięcej gwiazd odwiedziło nas bowiem w okresie kolejnych rekordów wartości złotego. Silny złoty ucieszyłby robiących zakupy za granicą, a już na pewno kierowców, bo ceny benzyny też zależą od siły polskiej waluty.

Niewiele czynników wskazuje na powrót do okresu sprzed dziesięciu lat, kiedy dolar kosztował nieco poniżej 3 zł, a euro poniżej 4. Polska waluta jest w dużym stopniu zależna od wahań innych walut. Ale to właśnie czynniki zagraniczne mogłyby sprawić, że złoty zyskiwałby na wartości. Po pierwsze, Donald Trump chciałby osłabić dolara, aby wesprzeć amerykański eksport. Wiadomości z USA mogłyby ucieszyć polskich kierowców, gdyż obok taniejącego dolara moglibyśmy mieć taniejącą ropę. A to wpłynęłoby na ceny paliw na polskich stacjach. Po drugie, Brexit wpływa mocno na wartość funta i euro. Jeśli wychodzenie Wielkiej Brytanii z Unii będzie się przedłużać i prowokować konflikty, te dwie waluty będą słabły. A to nie ucieszy rodzin Polaków, którzy pracują w krajach Europy Zachodniej, gdyż wartość przesłanych do Polski pieniędzy będzie mniejsza. Nie ucieszą się też eksporterzy, którzy wysyłają swoje produkty głównie na rynki zachodnioeuropejskie.

Polska waluta niestety ma to do siebie, że nie kojarzy się ze stabilnością. Dlatego jej wartość rośnie, kiedy inwestorzy mają większą skłonność do ryzyka. A to ma miejsce w czasach dużo spokojniejszych niż obecne. W takich czasach, jak teraz, inwestorzy wolą kupować bezpieczne waluty, jak frank szwajcarski. Ale już podczas kryzysu gospodarczego z 2008 r. dało się zauważyć pewne zjawisko. Umacniały się wtedy takie waluty, jak czeska korona czy polski złoty. Zapewne miało to związek z dużo lepszą kondycją Czech czy Polski na tle reszty Europy. Może warto, aby właśnie w czasie zawirowań gospodarczo-politycznych Polska prezentowała się jako stabilny kraj o silnej gospodarce. Jest szansa, że w obliczu wciąż nie rozwiązanego kryzysu w strefie euro to nasza część Europy może być uznana za region stabilny. W może wtedy częściej będziemy gościć Red Hot Chili Peppers na Stadionie Śląskim, a tankowanie nie będzie nadmiernie osuszać naszych portfeli.