Kierownica nie szabelka

Agata Puścikowska

GN 17/2017 |

publikacja 27.04.2017 00:00

Kierowca to nie błędny rycerz, który musi walczyć o drogę i udowodnić swoją wielkość wszelkimi sposobami.

Czy kiedykolwiek były prowadzone badania na temat korelacji zachowania za kółkiem i rzeczywistych umiejętności kierowcy? Czy nie warto przyjrzeć się zagadnieniom związanym z jazdą samochodem z perspektywy umiejętności radzenia sobie ze stresem i szacunku do drugiego człowieka?

Mam wrażenie, i pewnie nie jestem w tym wrażeniu osamotniona, że części osobników za kierownicą nie powinno przysługiwać prawo jazdy. Ten dokument bowiem zakłada, że osoba prowadząca pojazd jest opanowana, umie współpracować z ludźmi, a w sytuacjach kryzysowych reaguje w sposób cywilizowany. Sytuacja kryzysowa to np. wolno jadący samochód przed nami, prowadzony przez leciwego kierowcę, czy też irytujący małolat zajeżdżający drogę. Sytuacja kryzysowa to nieznośna elka, której na rondzie zgasł silnik. Sytuacja kryzysowa to też korek, a w tym korku inni podenerwowani kierowcy.

Co w trudnych drogowych sytuacjach robią kierowcy? Tu powinno się pozostawić sporo wolnego miejsca – do wpisania reakcji przez czytelników. Wpisania drogowych grzeszków swoich i cudzych. Choć pewnie z cudzymi byłoby sprawnie, szybko i bez owijania w bawełnę. A z własnymi… poszłoby już gorzej. Odpowiedzialność za kierownicą to duży dystans do samego siebie. Do swoich umiejętności i doświadczenia. Z drugiej strony to otwartość na innego kierowcę z poczuciem, że użytkownikami dróg jesteśmy wszyscy. I starszy pan, i małolat, i nawet panienka malująca się na światłach (choć to akurat wybitnie denerwujące). Wszelkie reakcje naprawcze, jeśli się na nie zdecydujemy, nie powinny polegać na pokazywaniu środkowych palców, wyzwiskach i pukaniu się w czoło. Taka rajdowa agresja nic dobrego nie daje, a raczej nakręca kolejne wybryki i potęguje niesnaski między kierowcami. Co bezpieczeństwa na drodze nie poprawia.

Kierowca to nie błędny rycerz, który musi walczyć o drogę, udowodnić swoją wielkość i wszelkimi sposobami pokazać niebywałe umiejętności władania sprzęgłem. Kierownica, tak się składa, to nie miecz czy szabelka. A jeśli naprawdę ktoś myśli, że od epitetów i pokazania palca innemu kierowcy mądrości za kółkiem przybędzie, to czas zabrać się za siebie: nie tylko za umiejętności techniczne, ale też umiejętność czysto ludzką – akceptację drugiego człowieka. Mimo że w korku i mimo że nasze mechaniczne konie rwą się do potencjalnie sprawniejszego niż kierowca obok biegu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.