Złoty lek

Monika Łącka

publikacja 21.05.2017 06:00

12 miesięcy, 56 dawczyń, 351 litrów mleka, które zjadło 146 noworodków na oddziale intensywnej terapii. Te liczby to duma jedynego w Małopolsce Banku Mleka Kobiecego, działającego w Szpitalu Położniczo-Ginekologicznym „Ujastek”.

– Każda butelka przechodzi badania,  by lekarze mieli pewność, że podają dziecku całkowicie bezpieczny płyn – mówią dietetyk Katarzyna Skrzypek (po lewej) i koordynator BMK Anna Kotlińska. Monika Łącka /FOTO GOŚĆ – Każda butelka przechodzi badania, by lekarze mieli pewność, że podają dziecku całkowicie bezpieczny płyn – mówią dietetyk Katarzyna Skrzypek (po lewej) i koordynator BMK Anna Kotlińska.

18 maja 2016 r. pierwszą dawczynią i twarzą krakowskiego Banku Mleka Kobiecego została Agnieszka Kraszewska, mama 7-miesięcznego Leona. Z kolei Karolina Mełech, która o istnieniu banku dowiedziała się z „Gościa Krakowskiego”, zarejestrowała się w nim jako dawczyni nr 4. Już wcześniej czytała o takich bankach i żałowała, że nie ma żadnego w Krakowie. Gdy powstał, jej córka miała miesiąc, a Karolina – problemy z laktacją i mocne pragnienie w sercu, by pomagać dzieciom, które mleka mamy z różnych powodów nie mają.

– Odciągając pokarm, by móc karmić Ulę, która nie chciała jeść z piersi, zaczęłam też oddawać mleko do banku. Natura szybko rozwiała małe obawy, czy nie zabraknie pokarmu dla mojego dziecka – przez ok. 10 miesięcy oddałam do banku prawie 22 litry mleka, a Ula zawsze była najedzona – wspomina jej mama i dodaje, że gdy dowiedziała się, jak duże jest zapotrzebowanie na kobiece mleko i jak wiele daje ono dzieciom, wzruszyła się. – Bycie dawczynią to spełnianie konkretnego uczynku miłosierdzia, bo przecież mleko ratuje życie, dlatego namawiam do tego wszystkie mamy! – mówi K. Mełech.

Najmniejsze z najmniejszych

Jak udowadniają naukowcy, mleko matki jest dla dziecka najlepszym i najzdrowszym pokarmem. Zawiera bowiem wszystko, czego potrzebuje noworodek: białko, tłuszcze, węglowodany (w tym laktozę), witaminy, minerały, żelazo, a także wodę i różne enzymy. Co ciekawe, siara, czyli pierwsze, gęste i żółtawe krople mleka kobiety przy 100-krotnym powiększeniu pod mikroskopem przypominają złoto! Nie bez powodu więc jest ona nazywana gold liquid (ang. płynne złoto), a najważniejsze jest to, że siara zawiera dużo immunoglobin klasy A, czyli komórek, które zapewniają zdrowie. Czasem jednak zdarza się, że dziecko nie może być karmione przez mamę. Najczęściej jest tak wtedy, gdy noworodek jest wcześniakiem, który – podpięty do specjalistycznych urządzeń – walczy o życie. Bywa również, że kobieta – z różnych powodów – nie ma swojego mleka albo jest chora i nie wolno jej karmić. Wtedy z pomocą przyjść może bank mleka kobiecego, który od lat działa na całym świecie.

W Polsce takich banków jest już 6. Wszystkie działają non profit i powstały dzięki staraniom dr n. biol. Aleksandry Wesołowskiej z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, współzałożycielki Stowarzyszenia na rzecz Banku Mleka Kobiecego, obecnie prezes Fundacji „Bank Mleka Kobiecego”.

Gdy dr Wesołowska zjawiła się w krakowskim „Ujastku”, szybko przekonała dyrekcję do swojego pomysłu. – Choć trzeba było spełnić mnóstwo formalności, nikt nie ma wątpliwości, że warto było podjąć to wyzwanie, bo lekarze traktują mleko jak najlepszy lek. Na razie dostają je tylko dzieci leczone w naszym szpitalu, ale w najbliższym czasie chcemy podpisać umowy ze Szpitalem Uniwersyteckim i Uniwersyteckim Szpitalem Dziecięcym – zdradza Renata Pietruszka, lekarz i dyrektor „Ujastka”. Dodaje, że bank został wyposażony dzięki własnym finansom szpitala i darom od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a jego otwarcie lekarze nazwali świętem neonatologii.

„Ujastek” ma oddział neonatologiczny III stopnia referencyjności, czyli posiada przyznane przez Ministerstwo Zdrowia najwyższe uprawnienia do opieki nad najtrudniejszymi przypadkami patologii noworodka. To właśnie tutaj ratuje się najmniejsze wcześniaki urodzone w Małopolsce i sąsiednich województwach, które w wielu innych szpitalach nie miałyby szans na przeżycie albo nikt by ich nie ratował. Kilka tygodni temu do „Ujastka” trafiło nawet dziecko urodzone w 23. tygodniu ciąży, które zadziwia wszystkich walecznością i chęcią życia.

Mleko zawsze dobre

Wcześniaków (także tych urodzonych w 25., 26. czy 27. tygodniu ciąży) przybywa z roku na rok, a mam, które dobrze znoszą ciążę, ubywa. Wpływ ma na to wiele rzeczy – tempo życia kobiet, zła dieta (m.in. pełna konserwantów żywność), smog, problemy zdrowotne (w tym hormonalne) i kłopoty z zajściem w ciążę, która potem jest podtrzymywana. Jak opowiada dr Beata Rzepecka-Węglarz, kierownik oddziału neonatologicznego w „Ujastku”, do takich maluchów mleko powinno trafić najszybciej, jak tylko się da.

– Ich układ pokarmowy jest bardzo niedojrzały, a przecież to w nim tworzy się układ odpornościowy, który musimy wzmacniać, bo na OIOM-ie noworodek dostaje dużo lekarstw, także antybiotyków. Tym bardziej potrzeba mu mleka bogatego w dobre bakterie. Liczy się nawet kilka pierwszych kropel, którymi pędzlujemy jamę ustną dziecka, a następnie podajemy wyjałowione, ale pełne odżywczych substancji mleko z banku – mówi dr Rzepecka-Węglarz, która cieszy się, że od otwarcia banku żaden noworodek nie był karmiony sztuczną mieszkanką mleczną. I są tego efekty. – Przez ten czas nie mieliśmy ani jednego martwiczego zapalenia jelit, typowego dla najmniejszych wcześniaków i grożącego śmiercią – opowiada i dodaje, że karmienie mlekiem wspomaga też rozwój mózgu, inteligencji i wzroku u wcześniaków, a być może także zmniejsza ryzyko retinopatii (uszkodzenia siatkówki oka).

– Fascynujące jest, że mleko mamy zawsze jest dobre dla dziecka – zmienia się z każdym miesiącem, dostosowując skład do tego, czego najbardziej potrzeba niemowlakowi. Dlatego jeśli jakaś mama pyta, czy chcemy jeszcze od niej mleko, bo karmi już kolejny miesiąc, odpowiadamy, że jeśli jest ono wartościowe dla jej dziecka, to będzie dobre i dla innych – tłumaczy.

65 kcal i gram białka

Początkowo część mam była nieco nieufna wobec karmienia ich maleństw mlekiem obcej kobiety, jednak – dzięki pracy doradców laktacyjnych i całego zespołu banku – bariera została przełamana. – By zostać dawczynią, trzeba przejść wiele bezpłatnych badań, wykluczających m.in. HIV, HCV, kiłę, wirusowe zapalenie wątroby. Musimy mieć pewność, że mleko, które podamy dziecku, jest w pełni zdrowe. Badania powtarzamy co 3 miesiące. Wszystkie nasze dawczynie procedurę traktują bardzo poważnie i cały czas są z nami w kontakcie – podkreśla Anna Kotlińska, koordynator banku w „Ujastku”.

Oddawanie mleka nie wymaga od kobiety wysiłku – 40 otrzymanych od banku butelek może napełniać w domu. Po napełnieniu każdą wkłada do zamrażalnika (wcześniej trzyma ją w lodówce), a gdy zapas butelek kończy się, wystarczy umówić się z kurierem medycznym, który przywozi mleko do szpitala. Tu jest ono sprawdzane i trafia do specjalnej lodówki, gdzie czeka na obróbkę.

W największym skrócie: mleko najpierw porcjowane jest w sterylnych warunkach, a potem, odpowiednio zakapslowane, przez 32 minuty podgrzewane jest w pasteryzatorze do temperatury 62 stopni i chłodzone do temp. 4 stopni. Teraz musi przejść posiew, by mieć pewność, że nie przetrwała w nim żadna szkodliwa bakteria. Jeśli wszystko jest w porządku, może czekać, aż będzie potrzebne na oddziale. By jednak mogło tam trafić, trzeba też ustalić jego dokładny skład, czyli zawartość tłuszczu, białek i cukrów oraz kaloryczność. – To ważne, bo z oddziału neonatologicznego często dostajemy zamówienie na konkretne mleko, w którym np. ma być 65–70 kcal (bo będzie je pił wcześniak urodzony w 30. tygodniu ciąży) i gram białka – wyjaśnia koordynator banku.

Ciekawostką jest, że najmniejsze wcześniaki początkowo jedzą ledwie pół mililitra mleka. Z każdym kolejnym tygodniem ich apetyt zwiększa się. – Notujemy wszystkie zmiany w ilości zjadanego pokarmu – mówią mamy wcześniaków, które często też są dawczyniami. Tak, jak Marzena Reszczyńska, której córka urodziła się w 25. tygodniu ciąży i ważyła 650 g. – Po traumie niespodziewanego porodu oddawanie mleka, gdy miałam już dużo pokarmu, pomogło mi pozbierać się emocjonalnie, bo wiem, że ratuję w ten sposób także inne dzieci, walczące jak Hania – opowiada.

Diana Plata, mama urodzonego w 26. tygodniu ciąży Marcela, też chciałaby być dawczynią, jednak uniemożliwia jej to zbyt mała ilość pokarmu. – Od razu po porodzie podpisałam zgodę na to, by syn był karmiony mlekiem z banku, choć dopiero na drugi dzień w pełni zrozumiałam, o co chodzi. Wiedziałam jednak, że jeśli taka jest decyzja lekarzy, to ufam im, bo chodzi o dobro dziecka. Teraz już karmię sama, ale mam świadomość, że to właśnie mleko z banku pomagało mu na początku prawidłowo się rozwijać – mówi.

Mamy chcące zostać dawczyniami szczegóły mogą znaleźć na: www.bankmleka.ujastek.pl.

TAGI: