Antykoncepcyjny terror czy realna pomoc?

Agata Puścikowska

GN 29/2017 |

publikacja 20.07.2017 00:00

„Wartości kanadyjskie”, to znaczy „feminizm i promowanie praw kobiet”, czyli aborcji, mają rozpanoszyć się w biedniejszych krajach.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Coraz bezczelniej i głośniej państwa bogate „wspierają” państwa biedne, promując w nich aborcję i antykoncepcję. Towarzyszy temu ogromna propaganda, która niegodne traktowanie biedniejszych nazywa „humanitaryzmem”, a słowo „pomoc” po prostu ośmiesza. Niedawno Kanada ogłosiła, że powszechny dostęp do aborcji i „seksualnych praw reprodukcyjnych” jest podstawą polityki zagranicznej premiera Trudeau. „Wartości kanadyjskie”, to znaczy „feminizm i promowanie praw kobiet oraz dziewcząt”, czyli po prostu aborcji, mają się rozpanoszyć w biedniejszych krajach. Według Kanady sprawi to, że świat będzie „bezpieczniejszy i zamożny”. Taki sposób myślenia i traktowania innych krajów pokazuje, jak dalece bogaty Zachód wszedł w rolę „wielkiego brata”, który może wszystko: wymuszać zmiany zachowań, wartości, postaw. Bo ma pieniądze. Niedawno też „błysnęła” Dania, która chce ograniczyć liczbę imigrantów z Afryki, zabijając małych Afrykanów w brzuchach matek. Gigantyczne pieniądze mają być przeznaczone na zmniejszenie liczby urodzeń w Afryce. Należy się obawiać, że opinia publiczna Danii, ale i Europy, „łyknie” ten dramatyczny pomysł i jeszcze mu przyklaśnie.

Trudno oba przykłady określić innym mianem jak współczesny kolonializm, czy też nowy wymiar niewolnictwa, a może wręcz jest to forma zachodniego terroryzmu względem państw biednych. Rzeczowa pomoc, szeroka i rozbudowana, rozpisana na lata, zostaje zastąpiona „łatwym” rozwiązaniem, na które i tak zostaną wydane gigantyczne pieniądze. I należy się obawiać, że taka tendencja jeszcze się pogłębi...

Tymczasem moja bliska znajoma Ewa od kilku miesięcy znów pracuje wśród Pigmejek. Uczy je... szyć. Uczy je żyć. Uczy je zarabiać, nie bać się własnego cienia, radzić sobie w społeczeństwie, w którym kobieta pigmejska jest traktowana niegodnie. Uczy je walczyć o siebie i o swoją godność. Robi to bez błysków fleszy, a nawet niemal bez grosza przy duszy. A jej wysiłki są konkretne: udaje jej się pomóc młodym kobietom wyjść na prostą. One zaczynają wierzyć, że ich życie może być choć odrobinę znośniejsze. Ewa jest cichą bohaterką realnego wsparcia mieszkańców Afryki. Takich osób, misjonarek świeckich, wolontariuszek misyjnych, misjonarzy, jest wiele. I to one naprawdę pomagają Afryce. Dobrze, że są...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.