To jest to!

ks. Rafał Skitek; Gość katowicki 4/2018

publikacja 07.02.2018 04:45

– Razem z żoną trafiliśmy tam dzięki moim rodzicom. Ich małżeństwo zaczęło się sypać. Zaczęli mówić o rozwodzie. Dali sobie ostatnią szansę. Wstąpili do Ruchu Equipes Notre Dame (END). To był przełom – mówi Michał Bienek z Rybnika.

Najwięcej małżonków w ekipach w sektorze śląskim skupionych jest wokół Rybnika i Żor. Na zdjęciu od lewej: Piotr i Bernadeta, Maria i Krzysztof; Michał z tyłu. ks. Rafał Skitek /Foto Gość Najwięcej małżonków w ekipach w sektorze śląskim skupionych jest wokół Rybnika i Żor. Na zdjęciu od lewej: Piotr i Bernadeta, Maria i Krzysztof; Michał z tyłu.

W Ruchu razem z żoną Danusią są już prawie 10 lat. – Pamiętam, jak po ślubie natrafiłem na dane statystyczne, z których wyczytałem, że w niektórych miejscowościach w Polsce aż 50 proc. par się rozwodzi. Pobiegłem z tym od razu do niej i powiedziałem: Słuchaj, wiesz, że mamy 50 proc. szans na to, że się nie rozejdziemy? Popatrz, ja jestem zwykłym mężczyzną, ty zwykłą kobietą. To my jesteśmy w tej średniej statystycznej. Musimy coś z tym zrobić. Zgodnie stwierdziliśmy, że musimy się gdzieś zaangażować – opowiada Michał.

Skąd oni to mają?

Początki obecności Ruchu w Polsce sięgają mniej więcej 2000 roku. Na Śląsku jedną z pierwszych par, które do niego trafiły, byli Bernadeta i Piotr Dylowie z Rybnika. Jak do tego doszło? W 12. roku małżeństwa pojechali na tzw. wakacje z Bogiem. W praktyce były to rekolekcje oazowe.

– Po trzech dniach chciałem stamtąd uciec, bo było tam za dużo „rzykania”. Godom żonie: „To nie jest miejsce dla mnie” – wspomina ze śmiechem Piotr. Na szczęście jakoś przetrwał. Wytrzymał. – Na tych rekolekcjach poznaliśmy jedną parę małżeńską, która była inna niż wszystkie. Wyjątkowa. Zainspirowała nas do poszukiwania w naszym małżeństwie tego „czegoś”. Wtedy nie umieliśmy tego jeszcze zdefiniować. I wciąż pytaliśmy siebie: czemu oni tacy są? Skąd oni to mają? Fascynował nas ich sposób odnoszenia się do siebie – wspomina Bernadeta.

Wkrótce i oni zaangażowali się Domowy Kościół. – Jeździliśmy na rekolekcje oazowe, prowadziliśmy turnusy, m.in. w diecezjach częstochowskiej, drohiczyńskiej. Ale podświadomie ciągle za tym „czymś” tęskniliśmy – wyjaśnia dalej Bernadeta. Gdy w 1999 r. w ręce jej męża wpadła książka „Ekipy Notre Dame. Pedagogika i mistyka”, w ich małżeństwie nastąpił jakiś przełom. – Mówię do żony: „To jest to. Myśmy tego szukali”– opowiada z błyskiem w oku Piotr. W ten sposób powstała jedna z pierwszych ekip na Śląsku. Druga mniej więcej w tym samym czasie narodziła się w Żorach.

W END małżonkowie uczą się budowania jedności i duchowości małżeńskiej. – To jest wiedza i umiejętność uświęcenia siebie w małżeństwie i poza małżeństwem. Życie w małżeństwie polega na miłości Boga i bliźniego. A przecież pierwszym moim bliźnim jest żona. Jak mam ją miłować? Rozumem powinienem rozeznać, co jest dla niej dobre, i aktem woli to wypełniać – przekonuje Piotr. – To są lata długiej, wzajemnej współpracy – dopowiada Bernadeta, spoglądając z uśmiechem na męża.

Miłość bez blichtru

– Ja przez wiele lat nie umiałam zrozumieć, na czym polega ta duchowość małżeńska – mówi Maria, ich córka. Razem z Krzysztofem są małżeństwem od 11 lat. Mają troje dzieci. – Tu nie chodzi o jakąś ucieczkę od świata, ale o świadome przeżywanie swojej codzienności. Tej małżeńskiej, rodzinnej. Ile radości naszym dzieciom daje na przykład wspólna modlitwa. Zgłaszają się do niej bardzo chętnie, podając intencje. To takie naturalne – dodaje. Także ich zachwycili kiedyś małżonkowie należący do END.

– To było w Lourdes. Zafascynowaliśmy się zachowaniem małżonków w podeszłym wieku. Pewnie mogliby być naszymi dziadkami. Cały czas spoglądali na siebie z wielką czułością. I my też tak chcieliśmy. Ich sposób odnoszenia się do siebie, gesty urzekały. A jednocześnie byli w tym wszystkim bardzo normalni. Nie było tak przesadnego blichtru. Żadnych sztuczności, fajerwerków – dodaje Krzysztof, mąż Marii.

Ruch END jest drogą. Codzienną pracę wykonują tu małżonkowie. Założyciel END, ojciec Caffarel zaproponował im tzw. regułę życia. Każdy z nich raz w miesiącu pracuje nad jedną ze swoich wad i stara się ją wyeliminować lub przynajmniej ograniczyć. Małżonkowie mogą też nad nią pracować razem. Wszystko po to, by ich jedność była jeszcze większa, a duchowość głębsza. Poza tym realizują również inne punkty wysiłku. Są nimi m.in. modlitwa (indywidualna, małżeńska i rodzinna), lektura Pisma Świętego, rekolekcje oraz wspólne zasiadanie do stołu.

– To niby takie proste, ale nie da się tego zrobić z marszu. Dopiero gdy razem z żoną zaczęliśmy wypełniać ten punkt wysiłku, dostrzegliśmy, jak często z sobą nie rozmawiamy – mówi Michał. Dziś Ruch END liczy 13 tys. ekip, czyli prawie 200 tys. małżonków na świecie. Obecny jest w większości krajów na wszystkich kontynentach. W Polsce, po 15 latach istnienia, należy do niego 250 ekip, czyli ponad 1000 par małżeńskich.

Obecnie sektor śląski, za który odpowiadają Maria i Krzysztof Siudzińscy, obejmuje pięć diecezji: bielsko-żywiecką, częstochowską, gliwicką, opolską i katowicką. Informacje na temat Ruchu Equipes Notre Dame można znaleźć na stronie: end.org.pl.