Perły wsi

Gość opolski 5/2018

Gość Opolski 05/2018 |

publikacja 10.02.2018 04:45

To rzeczy cenne i trwałe, prawdziwe skarby, które nas otaczają – mówiła prelegentka.

– To niektóre z naszych skarbów – tłumaczyła dzieciom. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość – To niektóre z naszych skarbów – tłumaczyła dzieciom.

Ciekawostki na temat mojej miejscowości zaczęłam zbierać jeszcze w szkole średniej, nie wiedząc, czy się to kiedykolwiek przyda. To są zupełnie inne perły niż te, które mam na szyi – zapowiedziała Walburga Węgrzyk, autorka prezentacji. Bogatym źródłem dziejów obu wiosek była dla niej licząca ok. 180 lat kronika szkoły w Roszowicach. Jej autorzy prócz wydarzeń szkolnych opisywali ważne wydarzenia lokalne. Cenne były też zapiski i opowieści starszych mieszkańców.

Ślady historii

Choć na terenie wsi nie ma stanowisk archeologicznych, Walburga Węgrzyk przypuszcza, że już kilka tysięcy lat temu osiedlali się tu ludzie. Świadczą o tym pobliskie odkrycia w Dzielnicy i na Byczynickiej Górce oraz zasoby – usytuowanie, dobra ziemia, źródełko wody, pokłady glinki. Oficjalnie źródła wspominają o Nieznaszynie w roku 1376, o Roszowicach w 1531 r. O bliższej przeszłości mówią np. kapliczki i krzyże, głównie z XIX i XX w. Jedna kapliczka upamiętnia miejsce karania chłopów za nieodrabianie pańszczyzny, inna – miejsce śmierci 14-letniej dziewczynki.

Krzyż – dziś betonowy zamiast starego drewnianego – znaczy mogiłę zbiorową żołnierzy „z czasów, gdy jeszcze walczono szablami”. Przy okazji padały lokalne nazwy zakątków wsi, jak np. Moczurek, gdzie stoi najstarsza bożemanka („Boża męka”), przebudowana w 1845 roku. Na niektórych obiektach są zamalowane bądź usunięte w poprzednich ustrojach tablice – przywrócone przypominają o trudnych dziejach tej ziemi. Do dziś w środku wsi stoi zbiornik przeciwpożarowy z lat 30. XX w. – dzięki niemu wieś cieszyła się własnym otwartym basenem. Zasilała go woda z wypływającego tu źródełka, z którym wiąże się legenda. By była czysta i łatwa do pobrania, włożono doń wydrążony kadłub pnia, który zastąpiono po latach betonowymi kręgami, postawiono pompę. Dziś jest pomysł na rewitalizację zbiornika. Są też tzw. Glinioki – złoże gliny i zbudowane przy nim na początku XX w. stanowisko zawodów strzeleckich – miejsce wiejskich imprez, po wojnie zarośnięte, ale pięknie odnowione kilka lat temu.

Skarby utracone

Nie wszystkim perłom udało się przetrwać. Jednym z przyrodniczych bogactw był głęboki wąwóz porośnięty najróżniejszymi gatunkami roślin. W nim mieszkańcy ukryli podczas wojny konie, by je ocalić od konfiskaty. Tam też próbowali się schronić niemieccy żołnierze, którzy nie mając amunicji, chcieli przeczekać przejście Rosjan. Zostali jednak zauważeni i zabici – odtąd rodzice zabraniali tam chodzić dzieciom. Z czasem wąwóz zarósł i stał się dzikim wysypiskiem śmieci. Drugą wizytówką był do 1945 r. tętniący życiem majątek ziemski Kochaniec. Podupadł, bo właścicieli zamordowali czerwonoarmiści, budynki wkrótce rozebrano, a pozyskane z nich cegły trafiły „na odbudowę Warszawy”. Przy tej okazji przypomniano zasługi rodziny Chapuis, właścicieli Kochańca, która przyczyniła się m.in. do wybudowania kapliczki, boiska czy szkoły w Roszowicach. Choć nie mają grobu, są nadal w pamięci mieszkańców.

Ludzie

Jedną z najcenniejszych wspomnianych pereł była obecność sióstr służebniczek NMP sprowadzonych w 1913 r. przez Emilię Chapuis. – Pobyt sióstr był dla wsi znaczącym krokiem cywilizacyjnym. Jedna z nich była przeszkolona medycznie, co zapewniało mieszkańcom podstawową opiekę zdrowotną, dziewczęta pobierały tam naukę gotowania, szycia – do dziś w rodzinach są otrzymane od nich przepisy Siostry prowadziły też przedszkole i dom dla starców, a z młodzieżą organizowały przedstawienia teatralne – podkreślała prelegentka. Klasztor na uboczu był także azylem dla kilku nietuzinkowych kapłanów, których z różnych względów starano się ukryć przed oczami ówczesnego świata. To oni motywowali ludzi do starań o budowę kościoła. Poświęcono go w 1986 r. – Skarbem były nie tylko siostry i kapłani, ale jesteście nim także wy – którzy znacie wiele z dziejów wsi, lubicie się ze sobą spotykać na różnych uroczystościach i robić coś wspólnie – podkreślała W. Węgrzyk. Wskazała ludzi o niecodziennych zawodach lub pasji – właścicieli kuźni bądź młodych miłośników obserwacji astronomicznych. Bo zasobem wsi okazuje się także ciemne niebo, na którym widać więcej gwiazd.

Wykład odbył się w ramach projektu „Opolskie bez tajemnic” realizowanego przez TSKN na Śląsku Opolskim, w powiatach strzeleckim i kędzierzyńsko-kozielskim, finansowanego z Marszałkowskiego Budżetu Obywatelskiego.

Spis miejsc, gdzie odbywają się prelekcje, jest na profilu FB: OpolskieBezTajemnic.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: