Gdy nawet na sen nie starcza czasu...

Justyna Liptak

publikacja 12.04.2018 04:45

Praktycznie nie istnieje system gwarantujący wsparcie osobom samodzielnie opiekującym się chorymi bliskimi. Na szczęście są ludzie, którzy udowadniają, że opiekun rodzinny nie musi być sam.

– Wolontariusz to takie okno na świat dla osoby, której pomaga. Można zadeklarować wsparcie w jeden dzień w tygodniu albo więcej. Najważniejsze to być systematycznym, bo podopieczny czeka – podkreśla Anna Janowicz. Justyna Liptak /Foto Gość – Wolontariusz to takie okno na świat dla osoby, której pomaga. Można zadeklarować wsparcie w jeden dzień w tygodniu albo więcej. Najważniejsze to być systematycznym, bo podopieczny czeka – podkreśla Anna Janowicz.

Córka pani Asi urodziła się z uszkodzonym centralnym układem nerwowym. Jej stan przez pierwsze lata był bardzo zły. – Nie podnosiła się, była wiotka, wymagała karmienia przez sondę, miała częste napady padaczki, nie wodziła wzrokiem. Od samego początku w opiece nad nią pomagał mi zespół Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza w Gdańsku – podkreśla Joanna Dettlaff.

Codzienność pani Joanny to opieka nad córką, starszym synem Rafałem, a obecnie również nad mężem, który zachorował. Kobieta na swój los się nie skarży. Nie mówi również o zmęczeniu. Na odrobinę odpoczynku pani Asia z Alą miały szansę przy okazji wyjazdu na turnus rehabilitacyjny, w którym wzięła udział dzięki środkom zebranym przez Fundację Hospicyjną.

– Rodzice chorych dzieci, ich opiekunowie, bardzo cieszą się z możliwości wzięcia udziału w takim wyjeździe. Najczęściej jednak myślą o potrzebach swojego dziecka, dopiero w drugiej kolejności o sobie. Jednocześnie sam fakt, że ich pociecha będzie miała zorganizowaną dodatkową, profesjonalną pomoc, odciąża ich psychicznie – mówi Beata Król, pielęgniarka koordynująca Domowe Hospicjum dla Dzieci im. ks. E. Dutkiewicza. – Chcieli, żebym chwilę odpoczęła, ale dla mnie najważniejsza była córka i dlatego towarzyszyłam jej w trakcie wszystkich zajęć. To był również czas dla mnie, bo mogłam porozmawiać z innymi rodzicami, a także ze specjalistami, zobaczyć nowe twarze – dodaje mama Alicji.

B. Król podkreśla, że taki wyjazd, to dla rodziny, która na co dzień ma spore wydatki związane z opieką nad ciężko chorym dzieckiem, ogromna pomoc, a zarazem często jedyny pobyt poza miejscem zamieszkania w ciągu roku. Osób, które sprawują opiekę nad swoimi najbliższymi w domach, jest wiele. Stąd propozycja Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku, która zakłada stworzenie Lokalnego Wolontariatu Opiekuńczego. – Nasza kampania „Opiekun rodzinny – nie musi być sam” ma za zadanie poruszyć różne środowiska przy ośrodkach pomocy społecznej, organizacjach pozarządowych, parafiach czy klubach osiedlowych, które poprzez zaangażowanie lokalnych społeczności chcą zapewnić wsparcie osobom niesamodzielnym ze względu na wiek lub chorobę – wyjaśnia Anna Janowicz, prezes Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku.

Odbiorcami pomocy mają być również opiekunowie rodzinni, potrzebujący wytchnienia od codziennego sprawowania opieki nad swoimi bliskimi niesamodzielnymi w domach. – Wolontariusze opiekuńczy, działający w lokalnych środowiskach w opiece domowej, są cennym źródłem wsparcia nie tylko dla osób chorych, ale również dla opiekunów rodzinnych. Mogą towarzyszyć podopiecznym, pomagać w codziennych czynnościach: zrobić zakupy, ugotować obiad. To nic trudnego – mówi prezes.

Pomoc wolontariuszy jest również bezcenna dla opiekunów. – Zapewnią tzw. opiekę wyręczającą albo inaczej wytchnieniową, która polega na zastąpieniu opiekuna rodzinnego na godzinę lub dwie, żeby mógł wykorzystać ten czas tak, jak potrzebuje. Czasami będzie to po prostu sen, innym razem załatwienie spraw urzędowych albo zrobienie zakupów dla siebie – tłumaczy A. Janowicz. Jak podkreśla prezes, obecny system, który zagwarantowałby od początku niesamodzielności podopiecznego wsparcie opiekunowi, praktycznie nie istnieje. – To najczęściej sprawia, że opiekunowie tak angażują się w opiekę, że zaczynają myśleć, iż nie mają prawa czuć zmęczenia, skarżyć się, a nawet mieć czasu dla siebie. To nieprawda. Mają prawo wyjść do kina czy teatru, a nawet pojechać na krótki wypoczynek, bez wyrzutów sumienia – mówi prezes. – Znamy określenie wypalenia. Opiekun również tego doświadcza. Jest to wyczerpanie psychiczne i fizyczne, które nie pozwala dobrze zająć się podopiecznym – podkreśla A. Janowicz.

Lokalny Wolontariat Opiekuńczy ma być odpowiedzią na problem długoterminowej opieki bez wsparcia z zewnątrz. Pani Asia chwilę się waha, ale przyznaje, że skorzystałaby ze wsparcia wolontariusza. Projekt stworzenia LWO składa się ze szkoleń dla koordynatorów wolontariatu, rekrutacji oraz szkoleń dla kandydatów do wolontariatu. Szkolenia dla koordynatorów odbędą się w kwietniu i maju w Gdańsku. – Zapewniamy koordynatorom przygotowanie z wiedzy ogólnej, warsztaty dotyczące prostych czynności pielęgnacyjnych oraz warsztaty psychologiczne. Jest również część praktyczna, która odbywać się będzie w różnych placówkach – mówi prezes. I zachęca, aby się zgłosić.

Zajęcia są bezpłatne, odbywają się w Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC przy ul. Kopernika 6 w Gdańsku. Więcej informacji na www.wolontariatopiekunczy.pl.