Egzaminacyjne szaleństwo

Agata Puścikowska

GN 16/2018 |

Stawianie sprawy tak, jakby od dobrego liceum uzależnione było całe dorosłe życie, jest absurdalne, w dodatku kłamliwe i szkodliwe.

Egzaminacyjne szaleństwo

No i stało się. Zostałam matką dziecka, które zdaje do liceum. Świat już nigdy nie będzie taki sam i perspektywa edukacyjno-życiowa mocno się zmieniła. A najbardziej zmieniła się (naiwna, przyznaję) wiara w zdrowy edukacyjny rozsądek rodziców, części uczniów i nauczycieli. Ale po kolei. Trzyletnie gimnazjum (szczęściem już niedługo zniknie z orbity uczniowskiej i rodzicielskiej) to czas intensywny na wielu płaszczyznach – rozwoju intelektualnego, emocjonalnego, ważnych wyborów życiowych. To czas, gdy hormony szaleją, „dzieje się” w sercach i głowie uczniów. I po raz pierwszy naprawdę trzeba pomyśleć o przyszłości. Jeśli to myślenie jest spokojne, zorientowane na wiele lat i pełne nadziei, biedy nie ma. Jest działanie, ale pozbawione szału, histerii i przedziwnych dla szesnastolatka pojęć, jak „wybór na całe życie”, „walka o dobrą przyszłość”, „porażka”, czyli edukacyjne „być albo nie być”.

Oczywiste jest, że wybór szkoły średniej to wybór ważny. Ale stawianie sprawy tak, jakby od dobrego liceum uzależnione było całe dorosłe życie, jest absurdalne, kłamliwe i szkodliwe. Wyścig gimnazjalistów do „lepszego liceum” można zrozumieć. Ambitnym trzeba być. Ale między ambicją a chorą ambicją (często rodziców) granica bywa delikatna i czasem zaciera się. Jeśli mówimy, a statystyki są nieubłagane, o wzroście liczby samobójstw wśród młodzieży, to brutalnie należy zadać pytanie: czy aby szaleństwo związane z edukacyjnymi dylematami, wygórowanymi oczekiwaniami, ogromem pracy i przemęczeniem dziecka (!) nie ma z tym związku? I oczywiście nie chodzi o straszenie skrajnościami. Bez skrajności pytania warto zadać następujące: czy moje „gimnazjalne” dziecko zdające do szkoły średniej jest... szczęśliwe? Czy ma czas na coś więcej niż ślęczenie nad książką? Czy rozwija się wszechstronnie, nie tylko intelektualnie? Naprawdę nie trzeba kończyć elitarnych szkół średnich, by wykształcić się, zdobyć dobrą pracę i być zadowolonym z życia człowiekiem. I wiedzą to nauczyciele oraz rodzice. A mimo to wyścig trwa…

Rozwoju emocjonalnego, umiejętności współpracy, mądrych przyjaźni, obserwacji świata i ludzi nie da się odłożyć na później. Bo po prostu nie da się życiowej mądrości wyczytać z książek. Dziecko wytresowane intelektualnie i na tzw. wysokim poziomie edukacyjnym, w „najlepszej w rankingach szkole”, może po prostu nie dać sobie rady w zwyczajnym życiu. O edukacyjną harmonię i spokój rodzicielski uprasza się zarówno rodziców, nauczycieli, jak i uczniów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.