Amnesty, dokąd zmierzasz?

Agata Puścikowska

GN 22/2018 |

Film Amnesty International może być doskonałym argumentem przeciwko zabijaniu dzieci nienarodzonych. Chociaż nie taka była intencja autorów.

Amnesty, dokąd zmierzasz?

Film promujący aborcję, który nagrała organizacja Amnesty International, osiągnął taki poziom dna, mułu i absurdu, że... tylko się cieszyć. Pokazuje prawdę o środowiskach pro choice i jest uderzająco brutalny w opisywaniu prawdy o niektórych motywach dokonywania aborcji. I chociaż nie taka była intencja autorów, może być doskonałym argumentem przeciwko zabijaniu dzieci nienarodzonych. Tak to głupota i brak elementarnej wrażliwości idzie w parze z chęcią oswajania strasznej rzeczywistości.

Ale po kolei. W internecie można obejrzeć film, który jest głosem (porykiwaniem) w dyskusji na temat liberalizacji przepisów aborcyjnych w Irlandii. Film, w którym występują kobiety, matki, pokazuje... trudy ciąży. I te trudy mają być argumentem za wolnym wyborem: „mogę dokonać aborcji lub nie dokonam. Zawsze wolny wybór”. Wybór wolny największą wartością. Ten wolny wybór chyba już niektórym ostatnie szare komórki skutecznie usunął, bo jeśli argumentem za aborcją jest słabe samopoczucie czy zgaga matki w ciąży, to mocnym argumentem za uśmierceniem sąsiada jest jego złośliwość i skłonność do grillowania. Do dzieła zatem, Amnesty!

Swoją drogą, twórcom spotu mogę podsunąć jeszcze kilka „argumentów” za wolnością wyboru i aborcją. Będą to: spuchnięte nogi matki, skłonność do tycia, problemy z cerą i szalejące hormony. Dodatkowo „argumenty” po stronie dziecka: płacze po nocach, miewa kolki, pieluchy brudzi, a potem zaczyna pyskować, czasem chodzi na wagary i przechodzi bunt nastolatka. Takie to argumenty! Służę innymi, gdyby ktoś się pytał. Inna sprawa, że być może organizacja, która powinna bronić praw człowieka, uznałaby je za całkiem słuszne i zasadne. I może naprawdę by ich użyła.

Z drugiej strony, może właśnie dobrze, że spot powstał. Na takim poziomie zdziczenia ubranego w eleganckie słowa i radosnego przekazu (na poziomie umysłu radosnego chomika). Toż to absolutnie genialna wpadka środowisk postępu, które podstępnie nie zauważyły wcale nie subtelnej granicy między rozsądkiem a brakiem rozsądku. I nie zauważyły też, że ludzie, potencjalni odbiorcy przekazu, swój rozum mają. I to nieco większy niż chomika, bo sądząc po reakcjach internautów, spot ich po prostu obrzydził i nimi wstrząsnął. A argumenty typu: „Puchną mi nogi – aborcja dla chętnych” trafiają tylko do ludzi całkowicie martwych intelektualnie, moralnie, duchowo. A tych, na szczęście, jest garstka. I niech tak zostanie. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.