Ludzie na drodze

Agata Puścikowska

GN 25/2018 |

Życiowa wędrówka jest jak wędrówka w górach. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.

Ludzie na drodze

Wędrówka w górach. Im dalej od cywilizacji, im wyżej, im trudniej, tym bardziej cieszą, ale i dziwią przypadkowe spotkania z przypadkowymi ludźmi. Dzień dobry, cześć, szczęść Boże – powitanie na szlaku. Tym to szczersze, im bardziej potrzebne, gdy marsz się dłuży, gdy już nogi dokuczają i upał. I tak jest w życiu. Na drodze spotykamy ludzi, którzy z jakiegoś powodu, niby z przypadku, znajdują się tam, gdzie znaleźć się powinni. W dodatku o odpowiedniej porze...

Takie przypadkowe spotkania są doprawdy fascynujące. Nikt ich chyba nie reżyseruje, a przynajmniej nie jest to ludzki reżyser. Pojawiają się na naszej (życiowej) drodze wtedy, gdy są najbardziej potrzebne. Gdy boli: serce, dusza, życie. Gdy trudno dalej iść i walczyć. Gdy wyć się chce. Albo po prostu pożalić czy porozmawiać. Wtedy następuje spotkanie i pojawia się ten ktoś. Zaskakujące bywa takie spotkanie, bo okazuje się, że zjawia się ktoś, na kogo czekaliśmy, i kto jest w tym konkretnym czasie i miejscu absolutnie potrzebny. Aż trudno uwierzyć, aż dreszcz bierze, że oto taki przypadek...

Zresztą my sami też bywamy takimi ludźmi, potrzebnymi, koniecznymi, spotykanymi na drodze. Wtedy jest również zdziwienie: naprawdę ja? Potrzebny jestem, narzędziem jestem, mogę i chcę pomóc, choć wcale się nie pchałem i nie wymyślałem takiego obrotu sprawy i życia? Dobrze więc... Ludzkie narzędzia do ludzkiej roboty, choć chyba jednak kierowane przez wyjątkowego Inżyniera i Specjalistę od zasobów ludzkich, który zna nas od poczęcia. Więc któż zna lepiej nasz potencjał niż On?

Życiowa wędrówka jest jak wędrówka w górach. Nigdy nie wiadomo do końca, co się wydarzy, kiedy będzie potrzebny odpoczynek, kiedy posiłek, kiedy dobre słowo, a kiedy samotność. I nigdy nie wiadomo, kiedy będzie potrzebny drugi człowiek. Najpierw zupełnie nieznany, obcy. Po chwili, po wspólnej drodze, bliski i wzajemnie oddany, jak przyjaciel, wsparcie. I jak prezent.

Ale ponieważ życiowa wędrówka jest jak wędrówka w górach, nigdy nie wiadomo, kiedy napotkany i potrzebny towarzysz będzie musiał odejść. Kiedy my, jako towarzysze, pomoc w drodze, pójdziemy drogą kolejną, w inną stronę, w inne przestrzenie i światy. Świadomie, z konieczności, bo ścieżka wspólnej drogi się rozwidla. I wtedy znów pójdziemy sami, a potem spotkamy kogoś, komu będziemy potrzebni. I wtedy znów spotkamy kogoś, kto i nam pomoże. Takie to dary we wspólnej drodze. Zwykle nie trwają wiecznie, przychodzą wtedy, gdy są potrzebne. I gdy przyjdzie odpowiedni czas, pójdą swoją drogą. Trzeba za nie dziękować.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.