Skrzydła i korzenie

Beata Malec-Suwara

publikacja 09.07.2018 05:45

Rodzina wielopokoleniowa jest najwłaściwszym miejscem przekazywania wartości, wychowania, uczenia się wzajemnej odpowiedzialności za siebie i wszystkich jej członków.

Cztery pokolenia w rodzinie Pauliny i Jacka Snopkowskich Beata Malec-Suwara /Foto Gość Cztery pokolenia w rodzinie Pauliny i Jacka Snopkowskich

Dziadkowie, rodzice i dzieci

Kiedyś problem uznano by za wydumany. Zupełnie naturalne było to, że pod jednym dachem mieszkali dziadkowie, rodzice i dzieci. Dziś z powodu wyjazdów za pracą pewnie więcej jest domów z jednym rodzicem niż tych, w których są więcej niż dwa pokolenia. Jednak jak zauważają Paulina i Jacek Snopkowscy ze Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Tarnowskiej, to rodzina wielopokoleniowa jest najwłaściwszym miejscem przekazywania wartości, wychowania człowieka, uczenia wzajemnej odpowiedzialności za siebie i wszystkich jej członków.

– To środowisko, które najlepiej chroni człowieka przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi, które umożliwia mu wszechstronny rozwój, doświadczanie miłości, odkrywanie własnej wartości, uzdalniania do życia w prawdzie i wychodzenia z egoizmu – tłumaczą. – Nikt nie będzie nas tak wspierał, nikt nie będzie tak usilnie walczył o nasze dobro – często mówiąc może i bolesną prawdę – jak osoby z kręgu rodzinnego – dodają.

Rozwój i tożsamość

Według Snopkowskich w rodzinie jesteśmy system naczyń połączonych. – Jeżeli dobrze dzieje się w rodzinie, wówczas dobrze dzieje się w społeczeństwie. W procesie tworzenia relacji i budowania wspólnoty to, co niweczy nasze starania, to relatywizm i niezdrowa rywalizacja – uważają. W życiu każdej wielopokoleniowej rodziny musimy mówić w jednym, dla wszystkich zrozumiałym języku wartości, muszą być jasno określone reguły „gry”, z których wypływają konsekwencje dla naszych decyzji i wyborów. – Znając reguły, wiemy, czego możemy się spodziewać. Jeżeli ktoś fauluje, musi wiedzieć, że zobaczy żółtą czy nawet czerwoną kartkę; jeżeli piłka wyjdzie na aut, nie zastanawiamy się, czy „wyszła” bardzo czy tylko trochę, po prostu jest za linią boiska – tłumaczą językiem futbolu.

Rodzina powinna strzec depozytu wiary, religii, tradycji, wartości, bo tylko wtedy zachowa tożsamość. Szczęśliwa rodzina wyposaża człowieka jednocześnie w skrzydła i korzenie. I choć to połączenie może się wydawać dziwne, a nawet wzajemnie się wykluczające – bo jak tu polecieć, kiedy wrasta się w ziemię? – to z takim zestawem nie zatracimy sensu życia. – Rodziny nie da się niczym zastąpić. Daje skrzydła, aby się rozwijać, i korzenie, aby pamiętać o swojej tożsamości – dodają.

Ludzki wysiłek i Boże błogosławieństwo

Snopkowscy podkreślają ogromną rolę przykładu i świadectwa, jakie daje się w rodzinie młodszemu pokoleniu, choć nie tylko. – Jeżeli będziemy szanować samych siebie i nasze wartości, wówczas inni będą szanować nas i Tego, o którym naszym życiem dajemy świadectwo – tłumaczą Paulina i Jacek. – Każdego dnia wszyscy członkowie rodziny, nie tylko dorośli, muszą mieć świadomość, że rodzina wymaga od niego odpowiedzialności za świętość, czyli zbawienie bliskich. Ponadto powinni pamiętać o pracowitości, wierności i codziennej trosce o najbliższych – zauważają.

Według małżonków mądrość naszych rodzin osiągniemy poprzez przekonanie, że na ostateczny sukces składają się nasze codzienne, ludzkie wysiłki i Boże błogosławieństwo. – Ten sukces musimy z Bożą pomocą każdego dnia na nowo wypracowywać, dzień po dniu o niego zabiegać. Mądrość naszych rodzin odnajdujemy w zawierzeniu i ufności Bogu, oddawaniu Mu naszego rodzinnego czasu, powierzaniu naszych rodzinnych radości, trosk i doświadczeń – tłumaczą. Konspekt spotkania o modlitwie w rodzinie wielopokoleniowej znajduje się na stronie V Synodu Diecezji Tarnowskiej w zakładce „pobierz”.

Wymiana darów

ks. dr Piotr Cebula, przewodniczący Komisji Małżeństw i Rodzin V Synodu Diecezji Tarnowskiej Hasło synodu inspiruje nas do refleksyjnych działań mających na celu realizację tego zadania. Rodzina, w której żyje Chrystus, słusznie nazywana jest domowym Kościołem. Można więc powiedzieć, że także do niej bardzo mocno skierowane są słowa z hasła synodu „Kościół (domowy) na wzór Chrystusa”. Jak to uczynić? Warto posłużyć się pewną analogią odnosząca się do rozwoju dogmatów w Kościele powszechnym. Dogmaty rozwijają się, zachowując pewną ciągłość zasad, spójność bez pęknięć pomiędzy tym, co było i jest. Nazywamy to hermeneutyką ciągłości.

Skoro rodzina jest domowym Kościołem, to możemy doszukiwać się w niej analogicznie podobnej ciągłości. Tą „rodzinną hermeneutyką ciągłości” jest właśnie relacja wielopokoleniowa. Wzajemna relacja między pokoleniami ukazuje ciągłość historii rodziny, jej spójność i logiczną zwartość. Pojawiają się oczywiste pytania: Jak budować rodzinę wielopokoleniową? Jakie podjąć działania, aby czynić Kościół (domowy) na wzór Chrystusa? Można powiedzieć, że w budowaniu rodziny wielopokoleniowej warto uwzględnić program „3 $ S”: spójność, spotkanie, spadkobierca. Przede wszystkim należy dążyć do jedności, integrując wzajemnie pokolenia, unikając międzypokoleniowych pęknięć. Wyraża się to w trosce o jedność rodziny.

Dalej – nie można zapominać, że więzi budujemy przede wszystkim w oparciu o wzajemne spotkanie. Po trzecie nie możemy zapomnieć, że jesteśmy spadkobiercami pracy, wartości, tradycji poprzedzających nas pokoleń. To powinno budzić w nas poczucie wdzięczności względem naszych rodziców, dziadków i przodków. Tylko w takiej perspektywie jesteśmy w stanie zrozumieć słowa św. Jana Pawła II: „Relacja między rodziną a ludźmi starszymi winna być postrzegana jako wymiana darów” („O szacunek dla ludzi w podeszłym wieku”).

Rachunek sumienia

Co utrudnia kształtowanie relacji w rodzinie? Czy tłumaczenie się brakiem czasu na rozmowę z bliskimi jest zasadne? Czy widzę korelacje między dobrą komunikacją członków rodziny a umiejętnością radzenia sobie z problemami? Co jest największą przeszkodą w budowaniu dobrych relacji w rodzinie (egoizm, zakłamywanie rzeczywistości…)?

Msza św. i spotkanie przy stole

Jacek Snopkowski

– Dziękuję Panu Bogu, że wychowywałem się w rodzinie wielopokoleniowej, wielodzietnej, w której oprócz rodziców i czwórki rodzeństwa byli obecni również dziadkowie. Wspomnienie rodziny przywołuje doświadczenie bezpieczeństwa, miłości i formacji religijnej nie przez nakazy, lecz przez świadectwo rodziców. Nasz każdy dzień rozpoczynał się od modlitwy i kończył się wieczornym pacierzem i pieśnią religijną, mocno pilnowaną przez mamusię. Do kościoła na Mszę św. jeździliśmy wszyscy razem, a tatuś przy każdej procesji szedł ze sztandarem swojego zakładu pracy, nie bojąc się konsekwencji i opinii przełożonych. Jego świadectwo życia i zachęta przyczyniły się do mojego włączenia się wraz z bratem do grona ministrantów.

Wielkim zaszczytem było dla nas posługiwanie przy ołtarzu, uświadamianie sobie bliskości Pana Boga i uczenie się obowiązkowości i dyscypliny. Najważniejszym wydarzeniem w niedziele i święta była i jest Msza św. i spotkanie rodzinne – często wspólny obiad. Niezapomniane pozostają w pamięci cotygodniowe popołudniowe wyjazdy na wieś, odwiedziny dziadków i spotkania rodzinne: wymyślane gry, zabawy i spotkania przy stole. Szczególnie pielęgnowano uroczystości z okazji imienin, urodzin, jubileuszy małżeńskich oraz rocznice śmierci członków rodziny. Wdzięczni rodzicom za poświęcony czas, trud włożony w wychowanie w wierze, atmosferze miłości i ciepła rodzinnego domu, wielką troskę o nasz byt materialny, wykształcenie, przenosimy wraz z żoną te wszystkie wartości do naszego małżeńskiego i rodzinnego życia. Wspomnę tylko o organizowanych zjazdach rodzinnych w różnych miejscach Polski ze wspólną zabawą, wycieczkami, turniejami i zawsze celebrowaną Mszą św.

Wiara w Boga i Jego przykazania, częsty udział we Eucharystii stają się fundamentem naszej codzienności. Wspólnie z żoną uważamy, że rodzina jest powołana do przeżywania codziennych zdarzeń z wiarą i do stania się szkołą życia chrześcijańskiego dla naszych dzieci, a teraz też wnuczek. Zawierzenie do końca Bogu w trudnym okresie choroby córki, modlitwa, Msze św., pomoc rodziny i wsparcie często obcych nam osób oraz nadzieja i godzenie się z wolą Bożą kształtowały nas i uczyły prawdy, że dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Rozumiemy, że modlitwa małżeńska i rodzinna, wyjazd na rekolekcje, odpowiednia formacja duchowa we wspólnocie Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Tarnowskiej i angażowanie się w życie Kościoła jest naszym zadaniem i świadectwem dla dzieci.

Dom, w którym żyjemy, staje się dla nas domowym Kościołem, gdy pamiętamy o znaku krzyża na czole dzieci wychodzących do szkoły, pracy, o rodzicielskim błogosławieństwie, pochwaleniu Pana Boga po powrocie do domu, modlitwie przed jedzeniem i wspólnej modlitwie rodzinnej. Dla następnego pokolenia naturalne staje się, że rodzinne uroczystości, jubileusze i rocznice zaczynamy świętować od udziału we Mszy św. Staramy się w naszym małżeństwie uczyć swoje dzieci i wnuki wiary i miłości, przeżywając wiele niezapomnianych chwil i radości, wiedząc, że wszystko jest łaską od Pana. Gdy zapalaliśmy znicze na grobie mojego ojca, 5-letnia wnuczka zadała mi pytanie: „Dziadziu, a kto kiedyś na moim grobie zapali znicz?”.

TAGI: