Pomoc w kilku kliknięciach

Justyna Liptak

publikacja 06.08.2018 05:45

– Chodzi o to, by wyprowadzić te osoby z bezdomności, a zgłoszenie może być pierwszym krokiem ku normalnemu życiu – mówi pan Paweł z gdańskiego koła Towarzystwa.

Paweł Jaskulski (po lewej) i Wojciech Bystry zachęcają do korzystania z nowej aplikacji „Arrels”. Justyna Liptak /Foto Gość Paweł Jaskulski (po lewej) i Wojciech Bystry zachęcają do korzystania z nowej aplikacji „Arrels”.

Tym nowoczesnym narzędziem może pochwalić się zaledwie garstka miast w całej Europie. W Polsce jako pierwszy wystartował Gdańsk. Na pozytywne efekty nie trzeba było długo czekać. Dzięki uruchomionej na początku lipca aplikacji każdy może pomóc bezdomnym na terenie miasta. Wystarczy kilka kliknięć. – Jest to zdecydowanie lepsza i mądrzejsza pomoc niż dawanie im pieniędzy – podkreśla Wojciech Bystry, prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Gdańsku.

Aplikacja, którą wdrożyło towarzystwo, przywędrowała z Hiszpanii dzięki Pawłowi Jaskulskiemu z gdańskiego koła towarzystwa. – Będąc służbowo w Barcelonie, miałem okazję poznać kilka organizacji pomagających bezdomnym. Jedna z nich – Arrels Foundation – dysponowała innowacyjnym narzędziem, które pozwalało każdemu użytkownikowi wskazać – za pomocą smartfona – miejsce przebywania osób mieszkających na ulicy – mówi P. Jaskulski.

Taki sygnał trafiał do streetworkerów, którzy sprawdzali wskazaną lokalizację i udzielali konkretnej pomocy. To rozwiązanie na tyle spodobało się panu Pawłowi, że postanowił zaszczepić je w Gdańsku. – Trochę trwało dogadanie wszystkich szczegółów, ale ostatecznie można pobrać zupełnie darmową, wyposażoną w polską wersję językową aplikację „Arrels”, która pozwoli każdemu zainteresowanemu włączyć się w pomoc na rzecz osób bezdomnych – mówi.

Po pobraniu, zainstalowaniu i ustawieniu języka polskiego w aplikacji wystarczy kilka kliknięć, by Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta otrzymało zgłoszenie. – Korzystanie z tego narzędzia jest zupełnie darmowe oraz anonimowe. W praktyce wygląda to tak, że widząc osobę bezdomną, wystarczy „odpalić” aplikację, zaznaczyć, czy bezdomny jest kobietą, czy mężczyzną, a jeśli jest to większa grupa, warto podać liczbę osób, czy widzimy ich po raz pierwszy i czy mają zwierzęta. Te informacje są dla nas bardzo cenne, a do wskazanego miejsca dotrzemy na podstawie współrzędnych udostępnionych przez aplikację – wyjaśnia P. Jaskulski.

W zależności od liczby zgłoszeń streetworkerzy dotrą we wskazane miejsce w ciągu 24 do 48 godzin. – Jako pierwsi w kraju wprowadziliśmy również streetworking. Działa on nieprzerwanie od 2005 roku. Współpracujemy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, Policją oraz Strażą Miejską. Wspólnie staramy się docierać do osób, które mieszkają na ulicy, by spróbować poprawić ich sytuację życiową – wyjaśnia prezes Bystry. Dodaje jednocześnie, że po zgłoszeniu należy pamiętać, iż streetworkerzy nie mogą zmusić osoby przebywającej w danym miejscu do tego, żeby je opuściła. – Możemy namawiać do skorzystania z pomocy. Jest sporo form wsparcia osób bezdomnych – od wspomnianego już streetworkingu, przez noclegownie, ogrzewalnie, schroniska, do mieszkań treningowych i stałych. Ale nadal najtrudniejszą rzeczą jest, by osobie bezdomnej „chciało się chcieć” skorzystać z tej pomocy – mówi W. Bystry.

P. Jaskulski podkreśla jednocześnie, że czasami potrzebnych jest kilka spotkań, by kogoś zachęcić do skorzystania z pomocy. – Jednak dla nas najważniejsze jest to, iż dostajemy informację, że gdzieś jest człowiek bez dachu nad głową, i możemy spróbować mu pomóc – mówi. Choć aplikacja działa od niedawna, już można mówić o sukcesie. – Każdego dnia dostajemy zgłoszenia. Niektóre miejsca przebywania osób bezdomnych znaliśmy wcześniej, ale są też nowe lokalizacje, o których – mimo wytężonej pracy – nie mieliśmy pojęcia – podkreśla pan Paweł.

Wszystkie sygnały zostaną rzetelnie sprawdzone. – Nawet jeśli nasi pracownicy nie zastaną w danym momencie zgłoszonej osoby, ale zauważą obozowisko, wciągną to miejsce na mapę tych lokalizacji, które będą monitorować regularnie, aż do skutku – podkreśla W. Bystry. Dodaje też, że aplikacja nie jest narzędziem alarmowym. – Jeżeli widzimy osobę, która leży, jest zakrwawiona albo nie ma z nią kontaktu, to przez tę aplikację nie wezwiemy pomocy. Tutaj sprawdzi się telefon alarmowy, np. 112 – tłumaczy.

Prezes zaznacza, że pomoc osobom bezdomnym to nie sezonowa akcja, ale całoroczne mądre wspieranie. – Lato jest tak samo niebezpieczne jak zima. Bo latem alkohol w połączeniu z czynnikami atmosferycznymi ma równie tragiczne skutki jak zimą. Dlatego zawsze poszukujemy nowoczesnych, a nawet nietypowych działań po to, żeby dotrzeć do osób potrzebujących, zdiagnozować je oraz móc dopasować pomoc bezpośrednio do nich – wyjaśnia prezes. W. Bystry zachęca do pobierania aplikacji „Arrels” na swojego smartfona i wysyłania zgłoszeń. – Obecnie w mieście pracuje 4 streetworkerów. Ta aplikacja powoduje, że jest ich o wiele więcej, ponieważ każdy z nas może stać się wolontariuszem Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta i pomagać – wyjaśnia.