Strachy przed szkołą

Agata Puścikowska

GN 35/2018 |

Trochę to przykre, że wielu uczniów i nauczycieli czeka na wrzesień z dużym stresem i pewną niechęcią.

Strachy przed szkołą

Wielką furorę robią obecnie memy, które opisują szkolne lęki i strachy. Zarówno uczniów, jak i nauczycieli, a nawet rodziców. To naprawdę śmieszne rysunki i dowcip czy jakaś głębsza i niezbyt jednak zabawna prawda?

Strach przed szkołą w wersji rysunkowo-internetowej wygląda naprawdę sympatycznie. Ot, zwykły strach na wróble, lekko obszarpany, ze słomkowym kapeluszem. Stoi sobie przed budynkiem z napisem „szkoła” i być może czeka na uczniów, nauczycieli i rodziców. Względnie też... odstrasza wszystkich przed wejściem zarówno do budynku, jak i w kolejny rok nauki, pracy, stresu, wysiłku, zmian, działań (niepotrzebne skreślić, można też sporo dodać). Trochę to jednak przykre, że wielu uczniów i nauczycieli czeka na wrzesień z dużym stresem i pewną niechęcią. Oczywiście nie wszyscy. Ale w prywatnych rozmowach i dyskusjach internetowych można wyczuć niechęć i sporo lęku. Co ciekawe, lęki te dotyczą zarówno atmosfery, jak i programu, dziwnych relacji, głupich zachowań, zmęczenia, które szybko przychodzi, braku dobrej woli u drugiego człowieka. I uwaga, wymienione lęki (niepotrzebne skreślić, można też sporo dodać) dopadają i uczniów, i nauczycieli, i rodziców. U każdej z grup twórca obaw jest inny. Mówiąc wprost, boimy się, a co za tym idzie – nie ufamy sobie nawzajem. Dzieci obawiają się nauczycieli i rodziców. Nauczyciele – dzieci i rodziców. Rodzice boją się natomiast nauczycieli i obawiają się o dzieci. Tak, wiem, nie wszędzie i nie wszyscy. Można robić sto reform edukacji. Można wymyślać programy, ulepszać metody, kupować drogie pomoce naukowe itd. Jednak gdy w szkole jednym z dominujących odczuć, i to dla wszystkich grup związanych z tą placówką, będzie strach, nie bardzo wiadomo, jaki to ma sens. To trochę tak, jakby wiecznie malować ścianę, na której czai się grzyb. Na krótką chwilkę może będzie ładniej, ale grzyb prędzej czy później da o sobie znać i wylezie na powierzchnię, skutecznie psując atmosferę.

Początek roku. Nowe rozdanie. Może w szkołach warto nie tylko poruszać tematy wyników, remontów, ocen z zachowania i egzaminów, ale zacząć też rozmawiać o relacjach, przyjaźniach i zmianie sposobu myślenia o drugim człowieku? Niezależnie od tego, czy jest się uczniem, rodzicem, czy nauczycielem? W szkole bez lęku, za to ze wzajemnym szacunkiem i odrobiną empatii – zdrowy duch. A może i wyniki edukacyjne będą w czerwcu lepsze? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.