Czekając na rzecznika

Błażej Kmieciak

publikacja 01.09.2018 14:34

Tato, w szkole powiedzieli mi o moich prawach - stwierdził syn. Wspaniale – odrzekł ojciec - ja opowiem ci o twoich obowiązkach.

Czekając na rzecznika Marta Woynarowska /Foto Gość

Podobny dialog miał miejsce w domu mojego znajomego. Jego dziecko z wielkim zaangażowaniem podzielało się zdobytą wiedzą. Ojciec uznał, że kluczowym jest poszerzenie refleksji dziecka. Doszedł do wniosku, że skupienie się na uprawnieniach doprowadzi je do szkody.

Dla wielu dzisiaj podobna postawa rodzica może być wręcz zaskakująca. Jawi się jako objaw władzy, której rodzic nie chce oddać, panując nad swoim podopiecznym. Czy jednak opowiadanie wyłącznie o prawach człowieka, pacjenta i dziecka nie prowadzi do odwrotnych efektów, niż wiele lat temu zakładali np. twórcy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ, której 70 tą rocznicę uchwalenia obchodzimy w tym roku? Prof. Wiktor Osiatyński w książce „Prawa człowieka i ich granice” zwracał uwagę, iż temat obowiązków pojawił się w trakcie prac nad Deklaracją w sposób wręcz naturalny. Obserwując polską rzeczywistość społeczną dojść można do wniosku, iż podobne działanie winno stać się elementem refleksji dotyczącej praw dziecka.

Dziecinny Rzecznik?

Znajdujemy się obecnie w przededniu wyboru nowego Rzecznika Praw Dziecka. Po dziesięciu latach urzędowania Marek Michalak przestaje być ombudsmanem od dzieci. Jedni chwalą jego działanie podkreślając, że dekada jego pracy przyniosła pozytywne zmiany. Inni natomiast uznają, że stanowi on w zasadzie przykład człowieka, który mocno naruszył ideę poszanowania praw dziecka. Z cała pewnością Michalakowi, jako pozytywne należy przypisać wywalczenie zmiany ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka. Pierwsze lata funkcjonowania tego organu charakteryzowała w istocie nieefektywna forma aktywności. RPD nie posiadał żadnych formalnych uprawnień, co stanowiło istotne kuriozum: jest to bowiem urząd umocowany konstytucyjnie. Przez lata organ ten musiał korzystać z pomocy Rzecznika Praw Obywatelskich, który był zobowiązany podjąć sprawy zgłoszone przez RPD. Od kilku lat nastąpiła w tej kwest istotna zmiana. Rzecznik Praw Dziecka posiada nie tylko ważne uprawnienia kontrolne. Ma on również możliwość występować przed sądami oraz trybunałami. Krytyka działań Marka Michalaka nie jest jednak pozbawiona słusznych podstaw. Jerzy Owsiak niegdyś stwierdził, że jest to de facto dziecinny rzecznik, jego zdaniem pasywny na licznych polach. Urząd ten z całą pewnością całkowicie pominął płaszczyznę związaną z prawami dziecka przed narodzeniem. Dziwi to. Polski RPD bowiem słusznie bronił idei okien życia krytykowanych przez Komitet Praw Dziecka ONZ.

Idzie nowe

W mediach nie cichną komentarze dotyczące osoby nowego „ombudsmana od dzieci”. Nie tylko jednak nazwisko nowego Rzecznika, ale również wyzwania przed nim stojące winny spotkać się z szerszym zainteresowaniem. Niestety przy okazji dostrzec można zaburzenie społecznego postrzegania praw dziecka. Ostatnie lata utrwaliły przede wszystkim nieprawdziwy obraz rodziny, jako obszaru, który dziecku zagraża. Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka w sposób wyraźny wskazuje, że dziecko ma prawo do wychowania w rodzinie. Wydaje się, że to właśnie będzie największe wyzwanie nowego RPD. Cześć bowiem osób z niecierpliwością oczekuje kolejnej afery z zatrzymanym rodzicem stosującym wobec dziecka przemoc. Skupiono się na diagnozowaniu patologii, zapominając o wskazywaniu konkretnego lekarstwa. Dojść można do wniosku, że prawa dziecka zostały wręcz skradzione rodzinie. W niej jest bowiem początek refleksji nad owymi prawami. W projekcie Kodeksu Rodzinnego autorstwa ustępującego RPD dostrzec można w tym kontekście istotną i niepokojącą niespójność. Z jednej strony zaznacza się, że procedury sądowe powinny w sposób maksymalny „odraczać” rozwód rodziców po przez wprowadzenie postępowań pojednawczych, mediację i wskazanie negatywnych konsekwencji rozstania. Z drugiej jednak strony władza rodzicielska zastąpiona zostaje terminem „odpowiedzialność rodzicielska”, nad którą wręcz króluje zwrot „dobro dziecka”. Refleksja nad treścią tego projektu nie ominie nowego Rzecznika. Być może dobrze, że właśnie teraz podobny dokument ujrzał światło dzienne. Stosunek do wskazanych elementów pokaże, w która stronę pójdzie w Polsce refleksja nad prawami dziecka.

Moje prawa

Dyskusja ta nie ominie również innego elementu. Jest nim powiązanie prawa i dojrzałości. Także w Polsce coraz więcej środowisk postuluje wyposażenie dzieci w kolejne uprawnienia, które posiadają co do zasady dorośli. To element refleksji szczelnie istotny. Pokazuje on bowiem, że dla zwłaszcza liberalno- lewicowej strony debaty społeczno- naukowej prawa dziecka stały się doskonałym narzędziem wprowadzania zmian. Zaznacza się, że dzieci mając dostateczną wiedza, mogą dzisiaj same o osobie decydować. Całkowite pominięcie aspektu dojrzałości dziecka do decyzji, zdradza płytką formę podobnych propozycji. Prawdą jest, że w kolejnych krajach europejskich dzieci posiadają szeroki zakres autonomii decyzyjnej. Niestety prowadzi to do sytuacji, o której mogliśmy usłyszeć ostatnio na terenie Belgii, gdzie dzieci w wieku lat 9 i 11 skutecznie poprosiły o przeprowadzenie eutanazji.

Nowy, polski Rzecznik Praw Dziecka nie uniknie wejścia w temat wychowania do praw dziecka, zwłaszcza w sytuacji, gdy w wszelkiego rodzaju mediach dominuje postawa uprawnień oraz roszczeniowości, które w istocie nie wychowują, ale demoralizują.

A my?

Wielkim nieobecnym debaty dotyczącej praw dziecka są dzieci nienarodzone/ poczęte, o których wspomina ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka. Marek Michalak, jak ognia unikał tematu aborcji i in vitro. Niepojęte to tym bardziej, iż to polskie przepisy zezwalają na eliminację zarodków niezdolnych do dalszego rozwoju (ustawa o leczeniu niepłodności) oraz dzieci, u których zdiagnozowano prawdopodobne zaburzenie uniemożliwiające samodzielną egzystencję po porodzie (ustawa o planowaniu rodziny). Ostatnio pojawiła się propozycja adwokata dziecka poczętego, co należy uznać za pozytywny objaw refleksji. Warto tutaj podkreślić, że nowy RPD bez względu na zajmowaną przez siebie stronę sporu nie uniknie tematu przerywania ciąży. Część osób uznać może, iż spowodowane jest to ideologicznym charakterem tego zagadnienia. Jest wręcz przeciwnie. Prawa dziecka zaczają się od momentu poczęcia. Nie jest to doktryna takiej, czy innej wspólnoty religijnej. Jest to pogląd przyjęty w sposób świadomy przez polskiego ustawodawcę, który w odróżnieniu od twórców Konwencji o prawach dziecka zdecydował się określić moment, w którym możemy powiedzieć w prawie: „Jest już dziecko!”. Czy zatem nowy RPD odwiedzać będzie oddziały ginekologiczne i kliniki in vitro? Zobaczymy. Nie byłoby w tym jednak nic złego.

Autor jest doktorem socjologii, pedagogiem specjalnym i bioetykiem, pracuje jako wykładowca akademicki oraz ekspert Instytutu Ordo Iuris. Jest m.in. autorem książki „Prawa dziecka jako pacjenta”. Prowadzi blog na stronie: gosc.pl