Niepełnosprawny czy z niepełnosprawnością?

Katarzyna Matejek

publikacja 01.10.2018 06:00

Zasad szczególnego savoir-vivre’u uczyli się koszalinianie podczas Europejskiego Festiwalu Filmowego Integracja Ty i Ja.

Na czym polega niepełnosprawność rąk, uczestnicy warsztatu próbowali zrozumieć, próbując wyjąć pieniądze z portmonetki w… rękawicach bokserskich. Katarzyna Matejek /Foto Gość Na czym polega niepełnosprawność rąk, uczestnicy warsztatu próbowali zrozumieć, próbując wyjąć pieniądze z portmonetki w… rękawicach bokserskich.

Jego XV edycja, która trwała od 4 do 8 września w Koszalinie, przyjęła temat „Rodzina bez retuszu”. Retuszu pozbawili ją fotograficy. Ruszyli oni w Polskę, by przyjrzeć się codzienności rodzin, w których żyją osoby z niepełnosprawnością. Zamknięte w kadrach obserwacje można obejrzeć na towarzyszącej Integracji wystawie w galerii Region. – Autorzy tych prac pokazują, że poza utrudnieniami natury fizycznej życie takich rodzin to zwyczajne rzeczy: radości, smutki, choroby, zakupy – powiedziała Dorota Czech, koordynator festiwalu.

Opowiadają o tym przede wszystkim festiwalowe filmy, budzące duże zainteresowanie publiczności – frekwencja przekracza możliwości sali kinowej Koszalińskiej Biblioteki Publicznej. – Tematyka niepełnosprawności pojawia się w kinie coraz częściej, już nie jest tematem tabu. W tym roku do konkursu stanęły 34 produkcje z całego świata, m.in. z Indii i Libanu, których zazwyczaj nie mamy możliwości obejrzeć na polskich ekranach – wyjaśnia D. Czech. – Ich widzami są w niemałej części uczniowie – nauczyciele przyprowadzają całe klasy. Cieszymy się, ponieważ to jest najlepsza lekcja wychowawcza: zobaczyć, jak może wyglądać życie, i przełamać schematy w swoim myśleniu.

„Z” ma znaczenie

W savoir-vivre wobec osób z niepełnosprawnością wprowadziła koszalinian Fundacja Kulawa Warszawa. Jak się okazuje, trzeba się dobrze zastanowić, jak zwracać się do nich, witać ich czy pomagać osobom niepełnosprawnym. Wróć! Osobom z niepełnosprawnością. Takie szczegóły mają znaczenie. – W ten sposób pięknie oddzielamy osobę od jej niepełnosprawności. Przede wszystkim najpierw jest człowiek, a niepełnosprawność jest gdzieś z boku – mówi Izabela Sopalska-Rybak, prezes fundacji, sprzeciwiająca się temu, by i ją, poruszającą się na wózku, definiowało jej ograniczenie.

Zapraszając uczestników warsztatów do wcielenia się w rolę osoby na wózku, pokazywała, jak czuje się człowiek, o którego wózek ktoś się opiera, przesuwa go lub traktuje go (lub co gorsza nogi osoby na nim siedzącej) jak mebel, na który można odłożyć gazetę lub kurtkę.

O tym, że nawet zbyt mały zamek w toalecie (którym trudno operować) może być przeszkodą, by osoba z niepełnosprawnością rąk poczuła się bezpiecznie w miejscu publicznym, koszalinianie mogli się przekonać, próbując wyjąć pieniądze z portmonetki w… rękawicach bokserskich. Jak wyjaśnia instruktorka, niepełnosprawne dłonie są słabsze, a ich ruchy mniej skoordynowane. To dlatego ich uścisk może być nieprzyjemnie wiotki, a takie czynności jak obsługa portmonetki – karkołomne. Warto być wyrozumiałym i nie okazywać w takich sytuacjach zniecierpliwienia.

Czy i jak

Savoir-vivre’u wobec osób z niepełnosprawnościami warto się uczyć i Polacy robią w tym postępy. – Ten język zmienia się na lepsze dzięki takim projektom jak festiwal Integracja w Koszalinie. To tutaj osoby z niepełnosprawnościami uczą nas, zdrowych, jak należy się zachowywać – powiedziała Małgorzata Franczak z Wrocławia, która na co dzień szkoli asystentów takich osób. – Bardzo dobrze, że z naszego słownika znikają takie określenia jak „inwalida” czy „kulawy”. Zastępują je lepsze formy: osoba z niepełnosprawnością, z zespołem Downa, na wózku.

M. Franczak radzi, by nie pomagać im na siłę. „Czy mogę pomóc? Jak?” – to dwa najlepsze pytania, jakie można zadać osobie, którą chcielibyśmy w czymś wyręczyć.

Potwierdza to przybyła na skuterze inwalidzkim do miasteczka festiwalowego Izabela Legierska ze Sławna, która, gdy zdarza się jej chodzić o kuli, spotyka się z uprzejmością przechodniów, którzy otwierają przed nią drzwi. I… – Wiem, że to są dobre gesty, ale dla mnie to jest utrudnienie, bo gdy poruszam się przy pomocy kuli łokciowej, drzwi stanowią dla mnie podporę – przywołuje sytuacje ze sklepów, urzędów. Natomiast chętnie przyjmuje pomoc np. podczas pakowania zakupów, gdy najpierw jest o to zapytana.

A jeśli nie zna się tej etykiety? Izabela Sopalska-Rybak zachęca, by nie bać się działać intuicyjnie i zbytnio nie kombinować, omijając „niebezpieczne” słowa. – Kiedy na pożegnanie z osobą, która nie widzi, zamiast „do widzenia” szukamy zamienników, zaczynają się kłopoty – przestrzega. – A tak naprawdę powinniśmy skupić się na rozmowie z tym człowiekiem.