Kiedy my żyjemy!

Agata Puścikowska

GN 45/2018 |

Warto zastanowić się, jak śpiewać hymn: w sposób zaangażowany i świadomy, czy niechlujnie.

Kiedy my żyjemy!

Gdy specjaliści i znawcy nie nadążają lub nie chce im się uczyć Polaków poprawnej polszczyzny w tekście będącym narodowym dziedzictwem, w sukurs przychodzą... kibice, internauci i wszyscy ci, którym zależy. O co chodzi? O hymn narodowy. Bo oto rozpoczęła się oddolna kampania dotycząca właściwych słów hymnu. Internauci, kibice, dziennikarze apelują o uważność i poprawność w śpiewaniu hymnu. Powstał nawet – znak czasów – specjalny hasztag, pod którym apel jest promowany. Nie powinno się bowiem śpiewać „póki my żyjemy”, lecz „kiedy my żyjemy”. Nie ma różnicy? Owszem, różnica jest. „Póki” to rusycyzm, w praktyce oznacza też zawężony czas istnienia Polski: do czasu, w którym my żyjemy. Dopóki żyjemy, żyje i Polska. A potem? Przestanie istnieć? Ano właśnie. Tymczasem słowa „kiedy my żyjemy” oznaczają ciągłość pokoleniową, nie wyznaczają ram czasowych, nadają wymiar szerszy, skierowany na rozwój i przyszłość. Dlatego warto dbać o szczegóły w pieśni tak istotnej, bliskiej sercu każdego Polaka jak hymn narodowy. Znaczenie jest ważne i bynajmniej konkretne słowo nie jest nieistotnym szczegółem czy semantyczną, wydumaną bzdurką.

Ale jeśli mówimy o sensie i ciągłości pokoleniowej, to przy okazji warto zastanowić się, czy po prostu hymn znamy. I to nie jedną zwrotkę, a przynajmniej trzy. Idealnie oczywiście – cztery. Jeśli nie, to dlaczego? Kolejne pytanie, ważniejsze może nawet: czy nasze dzieci hymn znają, czy potrafią go zaśpiewać bez fałszu. Czy rozumieją jego znaczenie, wiedzą, jak należy zachować się podczas śpiewania i słuchania. Bo hymn to nie tylko jedna zwrotka „piosenki patriotycznej” granej podczas mistrzostw czy olimpiady, gdy nasi wygrają.

Jak przywrócić szacunek do hymnu? Jak nauczyć nas wszystkich pięknego wykonania pieśni, która powinna być relikwią? Może właśnie oddolnie, z serca? Jeśli przecież hymn jest wartością dla kogoś mi bliskiego, szanowanego, to i ja stanę na baczność, zastanowię się nad znaczeniem słów, będę chciał poznać historię jego powstania. Z jednej strony dziwne to, że trzeba przypominać, czym jest dla narodu hymn. Że trzeba piętnować niechlujstwo i bylejakość, które nie idą w parze z patriotyzmem. Bo formą współczesnego patriotyzmu jest również świadome wykonywanie własnego hymnu. Z drugiej – to dobrze, że coraz częściej chcemy przekonywać, uczyć, razem śpiewać. Czysto, z powagą i z dumą. Z szacunkiem względem siebie samych, ale przede wszystkim tych, którzy śpiewali nasz hymn przez wieki. I dla którego również ginęli.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.