Coraz wyżej

Anna Leszczyńska-Rożek; GN 44/2018

publikacja 29.11.2018 06:00

Wanda Rutkiewicz – jedna z najlepszych himalaistek świata – 40 lat temu jako pierwsza Europejka stanęła na najwyższym szczycie Ziemi.

Wanda Rutkiewicz spotkała się z Janem Pawłem II w czasie jego pierwszej wizyty w ojczyźnie. Archiwum rodzinne Jerzego Kukuczki /PAP Wanda Rutkiewicz spotkała się z Janem Pawłem II w czasie jego pierwszej wizyty w ojczyźnie.

Większość znajomych Wandy Rutkiewicz powie o niej: twarda, silna i uparta kobieta. I rzeczywiście, musiała taka być. Wyznaczając sobie cel, dawała z siebie wszystko, aby go osiągnąć. Często ogromnym nakładem sił i przeciwności niezależnych od niej. W siermiężnych czasach PRL-u pokazywała, że marzenia można spełniać, jeśli naprawdę się tego chce. Dziś, patrząc na sprzęt wspinaczkowy i możliwości tamtych lat, wydaje się, że zdobywanie tak wysokich szczytów było nieosiągalne. A właśnie wtedy polscy himalaiści dokonywali największych wyczynów w historii.

Niełatwa droga

Życie Wandy Rutkiewicz nie było łatwe. Urodziła się 4 lutego 1943 r. w Płungianach na Żmudzi. Jej dzieciństwo było radosne, choć naznaczone wojną. W czerwcu 1946 r. rodzina Wandy, uciekając przed śmiercią i wywózkami do łagrów, poddaje się repatriacji i przyjeżdża do Polski. Na początku zatrzymuje się w Łańcucie, potem przeprowadza do Wrocławia, gdzie Wanda rozpoczyna naukę w szkole podstawowej. Zanim jednak ten moment nadejdzie, w rodzinie Błaszkiewiczów dochodzi do tragedii. Starszy brat Wandy ginie, wrzucając niewypał do ogniska. Jej matka po tym wydarzeniu nie będzie potrafiła odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. W rodzinie dotkniętej tragedią ojciec przejmuje rolę opiekuna i wychowawcy. Staje się autorytetem dla Wandy i zaraża ją swoim zamiłowaniem do sportu, porządku i nauki. Jednak z czasem ojciec zostawia rodzinę i wyprowadza się z domu. Dla Wandy odskocznią od problemów staje się sport. Z dużym zaangażowaniem trenuje lekkoatletykę, potem siatkówkę. Jest w tym dobra, odkrywa, że lubi rywalizację i walkę o zwycięstwo. Wanda dobrze się uczy, a na swoim koncie ma wiele osiągnięć sportowych. Po maturze rozpoczyna studia na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Łączności. Na studiach poznaje Bogdana Jankowskiego, który po raz pierwszy zabiera ją w skałki, a potem w Tatry. Tak rodzi się miłość do wspinaczki, gór i zdobywania szczytów.

Zdobywać to, co niezdobyte

Wanda zostaje członkiem Wrocławskiego Koła Klubu Wysokogórskiego PTTK. W 1962 r. kończy szkołę taternictwa. Od tego momentu jej życie zaczyna krążyć wokół gór. Coraz częściej wyjeżdża w Tatry, gdzie trenuje wspinaczkę. Pojawiają się też marzenia o zdobywaniu wyższych szczytów. Po raz pierwszy wyjeżdża w Alpy w 1964 r. Wyprawa rozpoczyna się niefortunnie. Wanda dowiaduje się o śmierci Krystyny Lipczyńskiej, z którą wspinała się w Tatrach. Do Austrii wyjeżdża chora i ostatecznie ląduje w szpitalu, gdzie poznaje chirurga Helmuta Scharfettera. Lekarz zakochuje się w niej i zaprasza w Alpy. Dzięki temu Wanda może wyjechać tam raz jeszcze rok później. Podczas tych wypraw Wanda poznaje zagranicznych wspinaczy, odbywa kolejne szkolenia. Po studiach rozpoczyna pracę w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych we Wrocławiu. W pracy wszyscy tolerują jej górską pasję, ale traktują ją z przymrużeniem oka. Początkującej alpinistki to nie zraża, raczej dopinguje. Przełomem w karierze wspinaczkowej jest przejście jednej z najtrudniejszych dróg na świecie – filara wschodniego Trollryggenu w Norwegii. Wyczynu tego dokonuje z Haliną Krüger-Syrokomską. Pokonują tę drogę jako pierwsze na świecie kobiety.

W 1970 r. w życiu Wandy dochodzi też do innego przełomu. Wychodzi za mąż za alpinistę Wojciecha Rutkiewicza. Małżeństwo, początkowo udane, nie trwa zbyt długo. Wanda nie rezygnuje ze swoich celów, chce wspinać się coraz wyżej. Nie myśli o roli żony „osiadłej na nizinach”. Z czasem jej i męża wizje wspólnego życia stają się kompletnie różne, co po trzech latach małżeństwa prowadzi do rozstania. Być może dzieje się tak, ponieważ Wanda, wracając z jednej wspinaczki, natychmiast planowała kolejną. Logistycznie nie było to proste. Himalaiści nie mieli wówczas profesjonalnego sprzętu ani odzieży. Musieli zazwyczaj zamawiać szycie kombinezonów i śpiworów puchowych, organizować specjalną żywność i transport na miejsce wyprawy. Sytuację dobrze obrazuje wyprawa wspinaczkowa na Noszak (rok 1970), która z całym wyposażeniem wyjeżdża wypożyczoną ciężarówką typu Star-A29. Samochodem tym himalaiści przemierzają pół Europy, pół Azji, przez góry Hindukuszu, do Afganistanu.

Kobiety też potrafią

W czasach, kiedy polski himalaizm przeżywał najbardziej spektakularne sukcesy, kobietom nie było łatwo zaistnieć na tym polu. Większość wypraw organizowały kluby wysokogórskie, w których główną rolę odgrywali mężczyźni. Wanda Rutkiewicz marzyła o wspinaczce kobiecej, o równych szansach w zdobywaniu najwyższych szczytów. W ciągu 7 lat himalaistka zdobyła 8 ośmiotysięczników. Jako pierwsza Europejka stanęła na najwyższej górze świata – Mount Evereście. Jej sukces zbiegł się z wyborem na stolicę Piotrową w tym samym dniu papieża Polaka. Jan Paweł II od Wandy Rutkiewicz dostał kamień przyniesiony ze szczytu. Powiedział do niej wówczas: „Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy oboje tak wysoko. Oboje z Polski”. Jej koledzy himalaiści układali o niej zabawne wierszyki: „Pierwsza była Wanda, a za nią cała banda” (Walenty Nędza) czy „Co teraz zrobi ta kobita… skoro góra już zdobyta”.

Ta „kobita” nie osiada jednak na laurach. W roku 1986 zdobywa K2. Jest pierwszą kobietą i Polką, która tego dokonała. Jej życie nie staje się jednak dzięki temu łatwiejsze. Spotyka się często z niezrozumieniem i zazdrością himalaistów. Zarówno jako zdobywca, jak i kierownik wypraw. Znajomi towarzysze wspinaczki zarzucają jej przedkładanie swoich celów nad cele zespołowe, chorobliwą ambicję i upór. W jej dość samotnym życiu raz jeszcze na chwilę pojawi się promyk nadziei na dzielenie życia z kimś bliskim. Mając 46 lat, Wanda poznaje podczas jednej z wypraw lekarza Kurta Lyncke-Krügera. Zakochują się w sobie i planują razem wspólną starość. Dzięki temu Wanda jest szczęśliwa, pełna nadziei i zapału. Niestety jej radość nie trwa długo. Rok później ukochany ginie na jej oczach w górach. Himalaistka nie potrafi pozbierać się po jego śmierci, popada w depresję, jak sama mówi, nie ma już nic do stracenia. Wkrótce potem wprowadza w życie plan zdobycia Korony Himalajów i Karakorum, który nazwała „Karawana do marzeń”. 26 maja 1992 roku do Polski dociera informacja, że Wanda Rutkiewicz 13 maja zaginęła na południowej ścianie Kanczendzongi – trzeciego najwyższego szczytu naszej planety. Z relacji jej towarzysza Carlosa Carsolio wynika, że do zdobycia szczytu zostało jej 200 m.