W szczytnym celu

Agata Puścikowska

Szczytny cel nie powinien chyba przyzwalać na każde nadużycie, każde działanie i każde zachowanie.

W szczytnym celu

Czy w tzw. szczytnym celu można zrobić wszystko? Niby nie. Ale granice są wciąż przesuwane i gdy nawet coś nam nie gra, gdy czujemy niesmak i zasadniczo krzywimy się na samą myśl, że ktoś coś zrobił, przekazał, powiedział, głupio jakoś protestować. No bo to przecież „w szczytnym celu”. Coraz częściej w szczytnym celu właśnie celebryci, aktorzy, czasem sportowcy rozbierają się do rosołu. Pokazują to i owo, by powstał np. rozbierany kalendarz, plakat... Ktoś to potem kupi, duże pieniądze da, a pieniądze zasilą konto fundacji, stowarzyszeń. Czyli będą służyły biednym, chorym... Pieniądze oczywiście nie śmierdzą, i jeśli wspomogą leczenie, wyrwą z biedy, to dobrze. Ale czy naprawdę trzeba je zbierać w taki sposób? I naprawdę, nie bądźmy naiwni, pisząc i mówiąc, że przecież gołe pośladki to artyzm. Może i akty ładne są. Ale czy kupującym chodzi o artyzm? Czy raczej o nieco inne... wrażenia? Słabe to moralnie i kulturowo, że za widoki i inne atrakcje płaci się pieniędzmi, które potem zapobiegają na przykład przemocy czy walczą z wykluczeniem. To trochę jakby pieniędzmi ze sprzedaży skradzionych przedmiotów uszczęśliwić biedniejszych. Przy czym ten biedniejszy świat jest czasem biedny dlatego, że... ktoś coś ukradł. Okradł. Porzucił. Skrzywdził.

Szczytny cel nie powinien chyba przyzwalać na każde nadużycie, każde działanie i każde zachowanie. Taka trochę równia pochyła pomagania, zjazd na głowę bez trzymanki. A skoro jesteśmy przy zjeździe na głowę, to kolejny przykład: para celebrytów zrobiła ze swoich oddechów naszyjnik. Tak. W naszyjniku znajduje się bąbelek wydmuchany z ust owych celebrytów. Oczywiście pieniądze ze sprzedaży tej drogocennej biżuterii przeznaczone zostały na cel szczytny. Pomijając już dużą butę i skrajny narcyzm darczyńców, dar taki powoduje sporo głupawych uśmiechów i skojarzeń wśród komentatorów. Sami celebryci nic niesmacznego w swoim darze nie widzą, bo przecież chcą dobrze. I, powtórzymy, cel jest szczytny. Więc co się czepiać?

Jeśli cel jest szczytny, jakikolwiek, warto pomagać po prostu w sposób... godny. Przemyślany, inteligentny, sprytny, zaskakujący, wesoły lub prowokujący do refleksji. Ale godny. I nie dajmy sobie wmówić, że skoro cel jest szczytny, to można go osiągnąć szczytem absurdu, brakiem dobrego smaku, pokory czy pokazywaniem tego, co powinno być zakryte. Bo ani się obejrzymy, gdy tak opakowana pomoc z godnością tych, którym się pomaga, nie będzie mieć wiele wspólnego. Za to wiele wspólnego może mieć wyłącznie z (pseudo) promocją „szczytnego” darczyńcy.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.