Królewska gra dla wszystkich

ks. Tomasz Lis; Gość sandomierski 3/2019

publikacja 03.02.2019 06:00

– Szachy to nasza rodzinna pasja, która zaczęła się od taty. Każdy z nas przesuwał pierwsze figury po szachownicy pod jego okiem – mówią synowie Jarosława Choiny.

Najmłodszy Jan idzie w ślady braci. ks. Tomasz Lis /Foto Gość Najmłodszy Jan idzie w ślady braci.

Nigdy nie grałem zawodowo, szachy to była i jest moja pasja, którą chciałem zaszczepić w moich synach. Udało się. Dziś nie tylko dobrze grają, ale z dużymi sukcesami startują w turniejach szachowych rangi ogólnopolskiej i europejskiej. W szachach szybkich i błyskawicznych trudno dotrzymać im kroku, ale w szachach klasycznych jeszcze stawiam im czoła – podkreśla z uśmiechem Jarosław Choina. I choć często w domu siadają do partyjki, to jednak większość czasu przeznaczonego na grę i szkolenie spędzają w miejscowym klubie szachowym. W jego działalność jest zaangażowana niemal cała rodzina. Jedni jako trenerzy, inni jako zawodnicy, a mama jest tam szachową hetmanką, czyli prezesem Stowarzyszenia Szachowego „Hetman”.

Szachowa rodzina

Powstanie ostrowieckiego klubu szachowego przypadło na lata 50. ubiegłego wieku. Jak opowiadają członkowie ostrowieckiego Hetmana, od początku klub cieszył się dużą popularnością wśród mieszkańców. Członkami klubu były osoby, które wywodziły się z różnych klas społecznych, od robotników po lekarzy, dyrektorów zakładów, a nawet prezydenta miasta. Wielkim propagatorem tej gry był wtedy Kazimierz Kutyła; niestety po jego śmierci klub przez lata świecił pustkami. – Nowa era w ostrowieckich szachach rozpoczęła się w 2000 r., kiedy prezesem klubu został Ryszard Nowicki. Nawiązano kontakty ze szkołami, organizowano dużo turniejów dla dzieci i młodzieży. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dzięki wytężonej pracy młodzi szachiści z klubu zdobyli drużynowe mistrzostwo województwa juniorów. Piotr i Anna Skrzypczakowie (rodzeństwo) byli jednymi z najlepszych młodych zawodników – opowiada Jarosław Choina.

To właśnie w barwach ostrowieckiego klubu trzech jego synów zdobyło wiele tytułów na szachowych turniejach. – Z każdym z synów przygodę z szachami zaczynaliśmy od zabawy. Byli za mali, by od razu uczyć ich gry czy strategii. Najpierw ustawialiśmy figury, potem opowiadałem historię, że ta gra to taka bitwa, gdzie są zamki, rycerze, królowie, gońcy i hetmani. To chyba ich zainteresowało. Potem były pierwsze partie szachowe, w których uczyli się nazewnictwa figur, sposobów poruszania się po szachownicy, a następnie tego, jak rozpoczynać grę i prowadzić strategię. Widząc zapał dwóch starszych synów, Adama i Michała, zapisaliśmy ich do klubu. Michał jako pierwszy w 2007 r. przywiózł puchar z mistrzostw Polski rozgrywanych w Rybniku. I tak zaczęła się rodzinna przygoda z szachami – opowiada pan Jarosław.

W tym samym roku młodzi zawodnicy Hetmana zdobyli aż 8 medali na mistrzostwach województwa w szachach klasycznych, a najstarszy z rodzeństwa Choinów, Adam, zdobył tytuł mistrza województwa w szachach szybkich. Kolejne lata przynosiły następne sukcesy „klanu Choinów”, jak ich zaczęto nazywać w klubie, ale także innych ostrowieckich młodych szachistów. W 2012 roku bracia Adam i Michał wystartowali w Szachowych Mistrzostwach Świata Szkół, podczas których zasiadali do szachownicy z zawodnikami z takich krajów jak: Chiny, Turcja, Mongolia czy Kazachstan. W kolejnym roku Adam zwyciężył w turnieju w swojej grupie wiekowej, zostając mistrzem Europy. W 2014 r. swoje pierwsze zwycięstwo turniejowe odniósł najmłodszy z „klanu Choinów” – Jan, który nie miał sobie równych w grupie do lat 8 w Mistrzostwach Powiatu Ostrowieckiego.

W tym samym roku Klub Szachowy „Hetman” zmienił się w działające o tej samej nazwie stowarzyszenie. Został powołany zarząd, na którego czele jako prezes stanęła kobieta – pierwsza w województwie i jedyna w „klanie Choinów”, prywatnie mama wspaniałych szachowych talentów Anna Choina. Pieczę nad finansami powierzono tacie Jarosławowi i w ten sposób cała rodzina zajęła się jedną wspólną pasją, którą są szachy.

Logika i strategia

– Grę w szachy zacząłem podobnie jak bracia pod okiem taty, gdy miałem 4 lata. W naszym klubie gram już od 5 lat. Pierwsze partie rozgrywałem oczywiście z tatą i braćmi, którzy od początku stawiali mi wysoko poprzeczkę. Szachy to nie jest łatwa gra, gdy podchodzimy do niej poważnie. Żeby odnieść sukces, jak w każdej dziedzinie sportu potrzebny jest solidny trening pod okiem trenerów. Przy odrobinie chęci można szybko opanować zasady gry i walczyć na wysokim poziomie. Ważne, by umieć zaplanować strategię każdej partii, trzymać się jej oraz umiejętnie bronić. To zaś wymaga szybkiego myślenia. Chwila nieuwagi, nierozważny ruch lub zbyt duże ryzyko, a partia może się skończyć przegraną – podkreśla Jan Choina.

Podobnie jak bracia już od najmłodszych lat startuje w turniejach, gdzie także odnosi duże sukcesy. W listopadzie ubiegłego roku w Mistrzostwach Polski Ministrantów w Szachach Szybkich zdobył tytuł wicemistrza Polski. Kilka dni wcześniej w Staszowskiej Szachomanii w kategorii do lat 18 zajął trzecie miejsce – ograł dużo starszych kolegów. Bracia Choinowie to także utytułowani mistrzowie w turniejach ministranckich na szczeblu krajowym.

– Przed Mszą św. nie ma czasu rozmawiać o szachach. Są wtedy ważniejsze tematy. Jednak na zbiórce czasem zaplanujemy jakąś wspólną partyjkę – opowiada z uśmiechem Michał Choina, który jest aktualnie wicemistrzem Polski w szachach błyskawicznych. Obserwując grających w szachy, można by pomyśleć, że utytułowani zawodnicy znają na pamięć kolejne ruchy, które mają ich doprowadzić do zwycięstwa. I choć to gra oparta na logice i taktyce, to jednak każda partia może przynieść nieoczekiwany obrót. – Teoretycznie w szachach można przewidzieć wszystko, tzn. każdy ruch przeciwnika. Jednak często nasze plany ataku krzyżowane są przez zaskakujące posunięcie drugiego gracza. Również sami możemy nie zauważyć jakiejś poważnej sytuacji na szachownicy i przegapić ważny ruch.

Każdą partię możemy podzielić na trzy części. Pierwsza to debiut. W tej części szachista musi pamiętać o trzech zasadach: zająć centrum, czyli cztery pola w środku szachownicy, następnie wyprowadzić lekkie figury, skoczki i gońce, oraz zabezpieczyć króla, bo ta figura jest najważniejsza na szachownicy. Druga część partii to tzw. środek. Tutaj szachista musi odpowiednio wprowadzać do gry ciężkie figury – wieże i hetmana – i rozpocząć atak z centrum oraz ze skrzydła. Końcówka partii to zadanie mata przeciwnikowi. Jeśli brakuje figur, można promować pionka. Jeśli ta najmniejsza figura dojdzie do końca szachownicy, może stać się jakąkolwiek inną szachową figurą. Wtedy możemy szybciej dać mata – wyjaśnia Jan Choina. Jak podkreśla jego starszy brat Michał, który jest już trenerem najmłodszych zawodników w klubie, w szachach ważny jest trening i ciągłe szkolenie.

Nie tylko dla króli

– Znajomość zasad i podstawowych strategii to tylko początek. Trzeba dużo grać. Każda partia powinna nas czegoś nauczyć, czy to przegrana, czy zwycięska. Ważny jest trening w klubie pod okiem trenera. Takie szachowe lekcje dają solidne podstawy i przygotowują do turnieju. Ważne, by szachy były także naszą pasją. Szczególnie dla młodych szachistów powinna być to bardziej zabawa niż rywalizacja. Przecież nie da się wszystkich partii wygrać. Każdy przegrywa – nawet mistrzowie świata. Jeśli szachy są dla nas zabawą i pasją, a nie powodem frustracji, to możemy cieszyć się nimi naprawdę długo. W naszym klubie na partie szachowe przychodzą szachiści po dziewięćdziesiątce i naprawdę świetnie sobie radzą. Możemy ich podziwiać i się od nich uczyć – podkreśla Michał Choina.

– Gra w szachy nie tylko rozwija myślenie, uczy koncentracji, ale pozwala też nawiązać relacje z innymi. Podczas turnieju często 5-latek gra z 18-latkiem, przeżywają podobne sytuacje stresowe, szukają sposobu ich rozwiązania. Ta gra uczy radzić sobie z porażką, ale także tego, jak przeżywać radość zwycięstwa z poszanowaniem przeciwnika. W wielu przypadkach dzieci zaczynające grę w szachy mobilizują do nauki rodziców, którzy często towarzyszą im podczas turniejów. Myślę, że to także ważny czas dla rodziców, by być razem z dzieckiem, wspierać je, gdy jest mu trudno, i cieszyć się razem ze zwycięstwa – podkreśla Anna Choina. Jak dodaje, szachy to gra pełna wyzwań, ale zdecydowanie dla każdego.