Nie samą cegłą żyje człowiek...

Agata Puścikowska

GN 8/2019 |

Wakacje Mocarzy. Każdemu należy się odpoczynek i chwila spojrzenia na bałtyckie fale.

Nie samą cegłą żyje człowiek...

Co jest potrzebą pierwszą? Czy potrzeba „druga” jest już fanaberią? Dlaczego czasem mamy w sobie okropnego ludka, który skrzeczy: „mają chleb, to niech się cieszą”. Ale po kolei. Bywa, i to dość często, że pomagamy tym, co nam zbywa. Na zasadzie – dać głodnemu skórkę chleba, dać nagiemu zgrzebny ciuch. Wydaje nam się, że wystarczy. Że zrobiliśmy coś dobrego i jesteśmy świetni, wartościowi, w ogóle: miłość bliźniego w działaniu. A gdy ten bliźni potrzebuje czegoś więcej, o ile w ogóle ma śmiałość poprosić, to już kręcimy nosem, że taka u niego „postawa roszczeniowa”, „w głowie mu się poprzewracało”. Stąd zapewne „dary” do domów dziecka w postaci zepsutych zabawek albo równie ofiarny prezent w postaci dziurawych skarpet dla osób w kryzysie bezdomności. I mylą się ci, którzy sądzą, że na tym polega wdowi grosz. Wdowa nie ofiarowała wyplutego i pomiętego daru, lecz to, co miała najcenniejszego. Chociaż obiektywnie – niewiele.

I do meritum. Historia ładna, choć z trudnymi momentami. Dzieci z Mocarzewa, niepełnosprawne intelektualnie, którymi opiekują się siostry zmartwychwstanki, co roku wystawiają jasełka. Zawsze dochód (drobne w sumie pieniądze) szedł na ich wycieczkę. W tym roku jednak, ponieważ siostry postanowiły zbudować dorosłym wychowankom dom, Dom Mocarzy, mali aktorzy postanowili przekazać uzyskaną sumę, 3 tys. złotych, właśnie na budowę. I to jest właśnie wdowi grosz! Co jednak najlepsze w tej historii – internauci postanowili oddać dzieciom dobro, które okazały. I to po wielekroć. Powstał pomysł, by zebrać pieniądze dla Mocarzy i wysłać grupę dzieci na wakacje nad morze. Na cały tydzień. Akcja została powiązana z walentynkami. Internauci wysyłają z serca swój grosz, a Mocarze z wakacji odeślą nieco spóźnioną walentynkę. I oczywiście pomodlą się przez wstawiennictwo św. Walentego za ofiarodawców. Na razie zebrano jedną trzecią potrzebnej sumy, ale zbiórka trwa do skutku.

I co? Ano prócz reakcji przyjaznych i obojętnych są i takie, że przecież „to fanaberia”. Niech sobie dzieciaki siedzą w ośrodku. Jeśli już przekazać pieniądze, to wyłącznie na dom, na cegły, bo to praktyczniejsze. Może i praktyczniejsze. Ale naprawdę nie samą cegłą człowiek i Mocarz żyje. Więc co szkodzi wysupłać złotówkę albo i dwie? Albo po prostu pomilczeć przyjaźnie? Wakacje Mocarzy. Moim zdaniem każdemu należy się odpoczynek, relaks i chwila spojrzenia na bałtyckie fale. Taki prezent od dobrych ludzi i... Pana Boga. On kocha wszystkie swoje dzieci. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.