Dorosłe dzieci alkoholików. O współuzależnieniu

Ewelina Matląg

publikacja 01.03.2019 13:44

W ramach cyklu OPen, w Duszpasterstwie Akademickim "Dominik" gościła Iwona Kasprowicz-Rudolf, psycholog oraz terapeutka z ponad 15-letnim stażem. Prelegentka od ponad 10 lat prowadzi terapię osób uzależnionych, współuzależnionych dorosłych dzieci alkoholików (DDA) oraz terapię par.

Dorosłe dzieci alkoholików. O współuzależnieniu Maria Kotowska Iwona Kasprowicz-Rudolf w "Dominiku"

Spotkanie rozpoczęło się od uporządkowania wiedzy na omawiany temat. Uściślone zostało, że współuzależnienie w odróżnieniu od uzależnienia nie jest chorobą, a raczej czymś w rodzaju uwikłania. Słuchacze dowiedzieli się również, że ciężko mówić o współuzależnieniu wśród dzieci, np. alkoholików, ponieważ te nie podejmują decyzji o życiu z osobą uzależnioną.

Prelegentka zwróciła również uwagę na to, że często żyjąc z osobą uzależnioną trwamy w przekonaniu, że "bez nas On by nie przeżył, ja ratuję mu życie" przyczyniając się w ten sposób do zwiększenia komfortu picia osoby uzależnionej. Odbywa się to na przykład poprzez przypominanie dorosłemu człowiekowi: "Wstań do pracy"”, "Porozmawiaj z szefem", "Ubierz się cieplej", "Zjedz coś".

W takim układzie osoba uzależniona nie ponosi konsekwencji swojego picia, ale ponosi je żona, matka czy dzieci. - Mądra miłość nie polega oczywiście na wyrzucaniu kogoś z domu. Nikt, a szczególnie terapeuci, nie powinien narzucać także ludziom rozwodu. Przeciwnie, terapia jest miejscem gdzie można nauczyć się rozumieć mechanizmy uzależnienia oraz stawiania granic w relacjach - tłumaczyła Iwona Kasprowicz-Rudolf. Zauważyła także, że wiele osób uzależnionych przychodzi na terapię wtedy, gdy skończy się ich komfort picia.

Uczestnicy spotkania zadawali liczne pytania, między innymi o to jak stawiać wspomniane granice żyjąc z osobą uzależnioną? Jak nie dać się uwikłać? - Przede wszystkim należy pamiętać, że dorosła osoba zawsze ma możliwość odejścia od krzywdzącej ją osoby, powiedzenia jej: "Masz prawo zmarnować swoje życie, bo masz wolną wolę, ale nie masz prawa marnować mojego życia. Kocham Cię, ale w tym obszarze nie będę Ci towarzyszyć, jeśli wybierasz takie życie". To mocne słowa, szczególnie gdy pomyślimy o skierowaniu ich do własnego dziecka lub męża - przekonywała prelegentka. Kładła też nacisk na to, że mimo trudu, bycie tak konsekwentnym jest możliwe.

Studenci i ich gość zastanawiali się także jak żyć jako DDA, jako osoba z pustką, która nie została w dzieciństwie zapełniona miłością, opieką i czułością. Terapeutka wskazała na konieczność przebycia żałoby, by później zacząć budować na nowo. - Trzeba oddzielić swój lęk dziecięcy i trochę się sobą zaopiekować. Przyznać: "Tak, jest we mnie kawałek małej Iwonki czy Krzysia, który był niekochany. Strasznie mi smutno, że moi rodzice nie kochali mnie wystarczająco mocno”, można sobie pozwolić na posiedzenie z tym uczuciem żalu czy smutku, czasem może to być nawet rok, ale warto przyznać, że taka część istnieje i nie bać się jej, nie uciekać przez nią - zauważyła.