Goryl mie zaatakowoł

Przemysław Kucharczak; Gość katowicki 8/2019

publikacja 10.03.2019 06:00

Zatrzymanie oddechu u 3-latka i maszyna do szycia, która przestała... odzywać się do właścicielki. Z czym dzwonimy na 112? 

101 operatorów przyjmuje telefony w podziemiach Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Przemysław Kucharczak /Foto Gość 101 operatorów przyjmuje telefony w podziemiach Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.

Operatorzy numeru alarmowego 112, którzy dniem i nocą odbierają nasze zgłoszenia, pracują w podziemiach Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Jest tu zatrudnionych aż 101 osób. Przyjmują telefony nie tylko ze Śląska. 13 procent połączeń z numerem 112 w Polsce odbierają właśnie operatorzy Centrum Powiadamiania Ratunkowego (CPR) w Katowicach. Z okazji Europejskiego Dnia Numeru Alarmowego 112 dziennikarze mogli zobaczyć to centrum. Operatorzy opowiedzieli im o swojej pracy. Odtwarzali też nagrania bardzo nietypowych zgłoszeń.

Maszyna bez oczu

Jedną z dzwoniących na 112 była starsza pani, która poinformowała, że jej córka przestała się odzywać. – Ale oddycha? Otwarte ma oczy? – dopytywał operator. – Proszę pana, to jest taka elektryczna. Tak, że ja tutaj nie widzę oczu – odpowiedziała niespodziewanie kobieta. A ponieważ operator był tymi słowami wyraźnie zbity z tropu, uprzejmie powtórzyła: – To jest Singer, ale ja tu nie widzę oczu. – Ale o czym pani mówi? – zdziwił się jeszcze bardziej operator. Na to kobieta, z naciskiem: – Proszę pana, to jest maszyna do szycia. – Aha... Maszyna do szycia się do pani nie odzywa, tak? – dopytywał jeszcze operator. Kobieta potwierdziła. – Ta maszyna normalnie mówi? – zapytał pracownik CPR-u. – Nie, ona tylko pisze – usłyszał w odpowiedzi. Kobieta dodała jeszcze, że maszyna była dotąd zawsze sprawna, ale pół godziny temu nagle coś się stało. – Mówię: „Jola, wychodzimy”, ja podchodzę, a ona jest nieprzytomna! – powiedziała. – Maszyna do szycia jest nieprzytomna? – upewnił się operator. – No, nie funkcjonuje – potwierdziła kobieta.

Większość ludzi w tej chwili zakończyłaby rozmowę, sądząc, że ma do czynienia albo z głupim dowcipem, albo z osobą, która z powodu zaburzeń psychicznych lub silnej demencji uległa złudzeniu. Operator numeru alarmowego ciągnął jednak rozmowę dalej. I tak, słowo po słowie, wyciągnął od staruszki informację, że obok maszyny do szycia na podłodze naprawdę leży jej nieprzytomna, 65-letnia córka. Poinstruował, w jakiej pozycji ma córkę ułożyć. – Proszę się nie rozłączać, łączę panią z ratownictwem medycznym – powiedział.

Ratunek dla Janka

Na konferencji w Katowicach z okazji Europejskiego Dnia Numeru 112 wystąpił policjant Grzegorz, który podziękował ratownikowi medycznemu za uratowanie syna. 3-letni Janek zwymiotował i przestał mówić. Operator numeru 112 wysłał na miejsce karetkę pogotowia. Zanim ambulans dojechał, Janek stracił przytomność i oddech. – W tym momencie wszedł nasz superbohater, ratownik Marcin Krzewski, i profesjonalnie przeprowadził całą procedurę – wspominał pan Grzegorz. Życie i zdrowie 3-letniego Janka zostały uratowane. A pan Grzegorz wysłał na ręce wojewody śląskiego list z podziękowaniem dla ratownika medycznego.

Dziennikarze usłyszeli kilka nagranych zgłoszeń. Chodziło czasem o sytuacje dramatyczne, jak np. wypadek chłopaka, który nadział się na płot, albo pożar wywołany przez poduszkę elektryczną. Operatorzy numeru 112 codziennie mierzą się nie tylko z sytuacjami poważnymi, ale też i mniej poważnymi. Muszą sprawnie oddzielać jedne od drugich. Czasem jest z tym trudniej, czasem łatwiej.

Z nietypowym zgłoszeniem zadzwoniła niedawno kobieta z jednej ze śląskich miejscowości. – Goryl mie zaatakowoł. Jednego faceta już u góry zjod. Jo zdążyłach uciyc – tłumaczyła zaaferowana. Po jej zjedzonym sąsiedzie miał zostać tylko sweter, rozciągnięty „choby na biglu od izby do izby”. Bigiel to po śląsku wieszak, ale operatorka niezbyt dobrze rozumiała ślonsko godka. Prosząca o interwencję służb kobieta dodała jeszcze istotny szczegół, że zauważyła atak goryla w trakcie wyprawy po piwo.

Operatorzy pracujący w Katowicach odbierają ok. 5 tys. zgłoszeń dziennie. W całym zeszłym roku odebrali ich 1,8 mln. Ponad połowę zgłoszeń – oczywiście takich, które wydają się uzasadnione – przekazują policji. Co trzeci telefon łączą z ratownictwem medycznym, a 4 procent zgłoszeń – ze strażą pożarną. 11 procent zgłoszeń przekazują innym służbom. Jednocześnie bardzo wyraźnie spadł ostatnio odsetek fałszywych zgłoszeń. W 2018 r. było ich 47 procent. Sporo – jednak wyraźnie mniej, niż w poprzednich latach. W 2014 r. zgłoszeń fałszywych było aż 64 procent.