Służbę mają we krwi

Łukasz Sianożęcki; Gość elbląski 11/2019

publikacja 30.03.2019 06:00

Czy kobieta może być mistrzem w fachu żołnierza? – Zdecydowanie tak – deklarują panie służące w 71. Batalionie Lekkiej Piechoty w Malborku.

Podczas ostatnich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych warta honorowa 71. BLP była w większości żeńska. Łukasz Sianożęcki /Foto Gość Podczas ostatnich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych warta honorowa 71. BLP była w większości żeńska.

Stare powiedzenie mówi: „Za mundurem panny sznurem”. Ale co wtedy, kiedy to panny coraz chętniej same zakładają mundury?

– Od zawsze chciałam mieć poczucie, że biorę udział w obronie naszej ojczyzny, a co za tym idzie, w obronie naszych bliskich i rodzin – tłumaczy swoją decyzję o wstąpieniu do Wojsk Obrony Terytorialnej szer. Dominika Szraga. – To nie był wymysł chwili, spowodowany tym, że mi się mundur podoba, ale dobrze przemyślana decyzja. Taka potrzeba tliła się we mnie od zawsze. Myślę, że każdy, kto kiedyś czuł, że chce służyć w wojsku, wie, o czym mówię – dodaje żołnierka.

Zamiłowanie do służby czasem potrzebuje czasu, aby się rozwinąć. – Na początku, kiedy decydowałam o wstąpieniu do wojska, patrzyłam na to przede wszystkim pod kątem praktycznym – mówi st. chor. Olga Piskozub-Kwas. – Patrzyłam na to jak na stabilne zatrudnienie, coś, co da mi dobry start w życiu. A po jakimś czasie przyszła refleksja, że teraz już nie wyobrażam sobie życia bez munduru, który noszę już w sumie 12 lat.

Prawdziwe równouprawnienie

Coraz więcej osób wstępujących do WOT to właśnie panie. – Niemal co piąty ochotnik to dziewczyna. To naprawdę sporo. A kiedy w ostatni Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych wystawialiśmy wartę honorową, pań w jej szeregach było aż dwie trzecie – mówi ppor. Dariusz Wysocki, oficer wychowawczy. Także kadra zawodowa 71. Batalionu Lekkiej Piechoty to w dość sporej części kobiety. – Stanowią ponad 20 procent naszego składu – wylicza szybko dowódca batalionu ppłk Marcin Łyskanowski.

Kobiet nie zraża to, że wstępując do wojska, nie mogą liczyć na specjalne traktowanie. – Wszyscy jesteśmy żołnierzami – mówi krótko dowódca. – Nikt nie szyje dla nas specjalnych, wyprofilowanych mundurów, nie przygotowuje innego uzbrojenia, nie traktuje z pobłażaniem – wylicza st. chor. Olga Piskozub-Kwas. – Ale tak właśnie musi wyglądać wojsko – dodaje z przekonaniem. – W wojsku jest prawdziwe równouprawnienie – śmieją się żołnierki.

A czy kobiety mogą liczyć na specjalne traktowanie choćby 8 marca? – Zdecydowanie. W Dniu Kobiet będzie coś specjalnego, przygotowanego dla naszych pań. Ale że jest to pierwsze takie święto w naszym batalionie, nie możemy zdradzać szczegółów – mówią tajemniczo panowie oficerowie.

Ciężarówka to mój świat

– Ja jestem z zawodu fryzjerem, to profesja zdominowana przez kobiety. Ale przecież są fryzjerzy mężczyźni. I są niejednokrotnie mistrzami w tym fachu. Dlaczego więc kobieta nie może być mistrzem w fachu żołnierza? – pyta retorycznie szer. Szraga.

Przekonani o tym są także oficerowie z 71. BLP. – To prawda. Panie z naszego batalionu są bardzo zdeterminowane, żeby osiągać dobre wyniki – mówi ppłk Łyskanowski. – Oczywiście jak w każdej grupie, w każdym kręgu społecznym, są osoby mniej lub bardziej zaangażowane. Ale jeżeli mam wskazywać te osoby, które starają się najbardziej, to zawsze w tym gronie znajdzie się sporo kobiet – wyjaśnia.

Szeregowa Dominika Szraga pełni w jednostce funkcję kancelisty ratownika. – Ale oznacza to, że głównie siedzę za kierownicą jelcza lub stara, w zależności od zapotrzebowania – śmieje się. – To jeden z lepszych kierowców ciężarówki w naszym batalionie – zauważa ppor. Wysocki. – Ona jest w tym naprawdę dobra – dodaje st. chorąży. – A ja to po prostu lubię – mówi skromnie Dominika.

Olga Piskozub-Kwas służy w sekcji szkoleniowej. – Zajmuję się organizacją szkoleń pod względem dydaktycznym, metodycznym i tym, jak są prowadzone – mówi o swoich obowiązkach.

Jak podkreślają koledzy z jednostki, jej służba jest niezwykle ważna. – To dzięki tym szkoleniom i zadaniom na nich stawianym żołnierze mogą się cały czas rozwijać – zwraca uwagę Dominika. – Żołnierz stale musi się uczyć, poznawać nowe rzeczy. To właśnie fakt, że sama bardzo się tutaj rozwijam, sprawił, że tak pokochałam służbę – dodaje Olga. – A przy tym świadomość, że to nie jest zwykła praca, ale właśnie służba, sprawia, że nie ma dla mnie problemu, aby stawić się w jednostce o każdej porze dnia i nocy – podkreśla szer. Dominika Szraga.

Zawsze blisko

Kiedy wychodzą już z jednostki, a mundur trafia do szafy, pasja nie znika. – To, że tak bardzo lubię spędzać czas za kółkiem wojskowej ciężarówki, wynika z tego, że moją miłością są podróże – opowiada Dominika. – Fajnie jest pojechać w nowe miejsce w czasie służby. I tak samo po służbie lubię siąść za kierownicą i wypuścić się w nieznane. Przynajmniej dwa razy w roku jestem w górach. Dla mnie czas za kierownicą samochodu to nigdy nie jest czas stracony – zapewnia.

– Moją największą pasją jest... moja rodzina – deklaruje z kolei Olga. – Nie ma dla mnie nic ważniejszego niż bycie dla moich dzieci i pomaganie im w rozwijaniu ich własnych pasji – podkreśla.

– Mówiąc o służbie, trzeba także wspomnieć o naszym motcie, które jest najważniejsze, bez względu na to, czy jest się żołnierzem kobietą, czy żołnierzem mężczyzną. Słowa: „Zawsze gotowi, zawsze blisko” to w mojej ocenie najważniejsza rzecz, o której musimy pamiętać, służąc naszej ojczyźnie – podsumowuje szer. Szraga.