Książka o rodzinach, którym norweski Barnevernet odebrał dzieci

Jarosław Dudała

publikacja 07.04.2019 12:54

Dramatyczne historie rodzin, którym norweski urząd Barnevernet odebrał dzieci, zawiera wydana właśnie książka angielskiego dziennikarza mieszkającego w Austrii Stevena Bennetta. Dostępna jest w języku angielskim i nosi tytuł: "Stolen Childhood" (Skradzione dzieciństwo).

Książka o rodzinach, którym norweski Barnevernet odebrał dzieci

Jak pisze autor, jego książka przedstawia nie tylko bolesne opowieści, ale też obnaża ideologię Barnevernet i wątpliwe motywy, którymi kierują się urzędnicy, odbierając rodzicom dzieci, a także powody, dla których taka działalność nie spotyka się w społeczeństwie ze zdecydowanym sprzeciwem.

Norweski prawnik, były członek Europejskiej Komisji Praw Człowieka Gro Hillestad Thune we wstępie do książki określił system Barnevernet jako dysfunkcjonalny. - Jedne dzieci są odbierane ich rodzinom bez uzasadnionego powodu, podczas gdy inne, które naprawdę potrzebują pomocy, są albo ignorowane, albo pozostają niezauważone. W zbyt wielu przypadkach brak jest szacunku dla potrzeb dzieci, a bezwzględny sposób, w jaki dzieci są usuwane z rodzin, powoduje niepotrzebną traumę - stwierdził Gro Hillestad Thune.

Zauważył przy tym, że jakąś formą "pomocy" Barnevernet otoczonych zostało 55 000 dzieci. To dużo, zważywszy, że Norwegia liczy zaledwie około 5 milionów mieszkańców. Powyższe dane pochodzą z 2016 r., a liczba ta z roku na rok rośnie.

- Spotkałem się z rodzinami norweskimi, którym dzieci zostały odebrane przez Barnevernet i którym bez powodu zakazano widywania ich. Rodziny te nie otrzymały żadnej pomocy i nie miały możliwości dowiedzenia, że są wydolne wychowawczo i kochają swoje dzieci. Wiem o kilkuset takich przypadkach w Norwegii, a jestem pewien, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Mam szczerą nadzieję, że ta książka pomoże w dokonaniu prawdziwych zmian na rzecz dzieci i ich rodzin w Norwegii - stwierdził w książce czeski europarlamentarzysta Tomáš Zdechovský.

W Polsce głośno było ostatnio o naszym konsulu w Oslo Sławomirze Kowalskim, który z wielkim zaangażowaniem wspierał polskie rodziny, którym norweski urząd odebrał bądź chciał odebrać dzieci. Dr Kowalski został przez rząd norweski zmuszony do opuszczenia kraju tuż przed upływem pięcioletniej kadencji.

Podobne problemy mają w Norwegii także rodziny pochodzące z wielu innych krajów. Dramat rumuńskiej rodziny Bodnariu stał się kanwą bardzo krytycznego wobec władz norweskich raportu Komisji Rady Europy.

Tymczasem norweski konsul honorowy w Ekwadorze Marcelo Almeida stanął właśnie pod pręgierzem opinii publicznej za korzystanie z niewolniczej pracy dzieci na jego plantacji.

Znana jest też sprawa Silje Garmo i jej córki. Norweżki uzyskały w Polsce azyl po tym, jak Barnevernet zagroził Garmo odebraniem dziecka zanim się jeszcze urodziło.

Parę dni temu media donosiły o podobnej historii w Szwecji.