publikacja 23.05.2019 00:00
Matka po raz pierwszy rozstaje się z dzieckiem, gdy je rodzi. Już nigdy nie będą aż tak razem. Przyjdą kolejne rozstania, też bolesne. Ale jeśli człowiek ma dojrzeć - konieczne.
istockphoto
Matka przytulająca dziecko – czy może być wymowniejszy przykład miłości? Może być: matka, która dla dobra dziecka wypuszcza je z objęć. Jak to boli, trudno sobie wyobrazić – ale bywają takie sytuacje. I przynoszą wielkie owoce.
Spławić syna?
Nazywała się Jokebed. Miała już z mężem Amramem kilkoro dzieci, gdy urodziła ślicznego chłopczyka. Ale to nie był dobry czas na rodzenie chłopców. Niedawno weszło w życie rozporządzenie władzy: „Wszystkich nowo narodzonych chłopców Hebrajczyków należy wyrzucić do rzeki, a dziewczynki pozostawić przy życiu”.
– Swoista aborcja selektywna, pourodzeniowa, spowodowana dyskryminacją ze względu na płeć i narodowość – powiedzielibyśmy dzisiaj. Jak dowiadujemy się z Księgi Wyjścia, faraonowi chodziło o powstrzymanie boomu demograficznego wśród Izraelitów, mieszkających od kilkuset lat w egipskiej ziemi Goszen.
Co musi czuć matka, która słyszy takie rzeczy? Możemy się domyślać, jak Jokebed drżała o swoje dziecko. Biblia nie informuje o jej uczuciach, podaje jednak, że kobieta ukrywała chłopczyka przez trzy miesiące. Wreszcie, „nie mogąc ukrywać go dłużej”, wpadła na pomysł tyleż desperacki, co genialny: „wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła ją żywicą i smołą, i włożywszy w nią dziecko, umieściła w sitowiu na brzegu rzeki”. Miejsce i czas nie były przypadkowe. Zwykle kąpała się tam o tej porze córka faraona. Matka liczyła najwyraźniej, że dziewczyna zauważy dziecko i nim się zachwyci – a w konsekwencji je ocali.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.