Odejść z Kościoła?

Agata Puścikowska

GN 21/2019 |

Kościół – Matka potrzebuje nas dziś w sposób wyjątkowy. A my potrzebujemy Matki – Kościoła.

Odejść z Kościoła?

Podobno w sytuacji niewątpliwego kryzysu w Kościele wiele osób definitywnie z niego odchodzi. Jeśli naprawdę tak jest, że ludzie masowo odchodzą, to właściwie pozostaje tylko zachęcić do... konsekwencji. Do odchodzenia ze wszelkich miejsc, które kiedykolwiek przeżywały kryzys, odchodzić od ludzi, którzy nabroili, ale też porzucić spektakularnie siebie, bom przecież nie anioł. No i trzeba by odejść z wszystkich czasów – które są trudne. Niemożliwe? No bądźmy konsekwentni! Zniknijmy!

Upraszczam i ośmieszam? Nie. Raczej staram się pokazać pewien absurd w tupaniu nóżką, gdy przed nami trudna sytuacja, niewątpliwy dramat i kręte drogi. Dość to dziecinne burzyć się na cały Kościół, gdy upadają i upadli grzesznicy. Że straszne zgorszenie? Owszem. Jeśli jednak podejdziemy do problemu poważnie i odpowiedzialnie, w sposób konstruktywny, raczej będziemy się zastanawiali, jak wspólnie Kościół, którego jesteśmy członkami, podźwignąć. Strzelanie focha nic tu nie da. Raczej kryzys pogłębia. Tak jest zresztą w każdej instytucji. Bo wyobraźmy sobie następującą sytuację: w centrali straży pożarnej okazuje się, że jeden strażak na kilkuset jest podpalaczem. I całe miasto oficjalnie odmawia pomocy od reszty przyzwoitych strażaków. Bzdura kompletna? Ano właśnie. To strażak dewiant jest do wymiany, do przykładnego ukarania i izolacji. Natomiast centrala wymaga odnowy i pomocy w otrząśnięciu się z kryzysu. Potrzebuje więc ludzi prawych, aktywnych i działających, którzy być może zreformują ją, usprawnią jej działania tak, by nigdy więcej żaden strażak piroman nie mógł krzywdzić.

Kościół szczególnie teraz potrzebuje nas wszystkich. Ludzi, którzy nie są święci, ale świadomie starają się iść dobrą drogą. Których gorszy zło. Ale też którzy próbują konstruktywnie ze złem walczyć, doskonale rozumiejąc, że nad nami wszystkimi – nad ludźmi świeckimi, duchowieństwem, hierarchią – jest Ktoś jeszcze. I Większy.

Kościół – Matka potrzebuje nas dziś w sposób wyjątkowy. A my potrzebujemy Matki – Kościoła. Zwykle Ona nakleja nam plastry na zranione kolana. Czasem jednak to od nas potrzebuje tych plastrów: modlitwy, obecności, stałości i wierności, przy – rzecz jasna – pełnej świadomości, że grzech to grzech, a występek to występek. Tylko wtedy można mieć nadzieję, na wspólną (!) przemianę i odnowę. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.