Godność geja i IKEA

Błażej Kmieciak

publikacja 05.07.2019 11:28

Niektórzy uważają, że Pan Tomasz w zbyt ostrej formie przedstawia nauczanie Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu. Co to jednak znaczy: zbyt ostrej? Jeden z polityków uznał ostatnio, że nauczanie samego Chrystusa jest mało chrześcijańskie.

Godność geja i IKEA PhotoCatcher / CC 2.0

Zwolnienie Pana Tomasza z pracy w firmie IKEA za zacytowanie w komentarzu słów Biblii na temat homoseksualizmu wywołało dyskusję, dotyczącą granic swobody wypowiedzi. Nie dziwi, że środowiska liberalno-lewicowe krytykują wpis wspomnianej osoby, imputując jej rzekomą chęć wyrządzenia krzywdy osobom ze środowiska LGBT. Nie ma w tym nic zaskakującego i jest w pełni spójne ideologicznie, choć z prawdą ma niewiele wspólnego. Zadziwia mnie jednak coś innego. Okazuje się, że kolejne katolickie portale silą się na intelektualne dywagacje na temat homoseksualizmu, całkowicie pomijając nauczanie Kościoła na jego temat. Więcej, okazuje się, że w debatach prowadzonych również przez duchownych powoli przyjmowana zostaje postawa, w której homoseksualizm przestaje być kojarzony z grzechem.

Bardzo często przytaczane są fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego wskazujące na konieczność okazywania szacunku osobom innej orientacji seksualnej. Zostaje jednocześnie pominięta kwestia grzesznego charakteru czynów homoseksualnych. Są także inne przykłady. Gdy na paradach równości pojawia się taki czy inny gest środowisk gejowskich jawnie obrażający wiarę w Chrystusa, nagle kilku księży profesorów rozpoczyna debatę na temat formy polskiej religijności. Gdy obraz jasnogórskiej Madonny zostaje wyśmiany, modni młodzi katoliccy publicyści kpią z zaściankowości swoich współbraci, bagatelizując fakt, że taka zabawa Wizerunkiem może boleć nie tylko tych, którzy chodzą do Częstochowy na piechotę.

Gdy dyskutuje się na temat wyraźnych psychopedagogicznych zagrożeń promowanej przez WHO edukacji seksualnej, tygodnik szczycący się mianem katolickiego skupia się na godności "uczniów LGBT", wyraźnie pomijając nauczanie moralne wspólnoty, którą - jak twierdzi - chce medialnie reprezentować. Łatwo cytuje się przy tej okazji zakładającego tęczowy krzyż papieża Franciszka: "Kimże ja jestem, by oceniać homoseksualistę?". Całkowicie jednak omija się w tym kontekście jednoznaczne stanowisko Ojca Świętego, który w wypowiedzi dla programu "Salvados" w kontekście skłonności i czynów homoseksualnych wyraźnie stwierdził: "Jeśli masz skłonność do wpadania w gniew, to nie jest to grzechem, ale jeśli wpadasz w złość i szkodzisz innym, to popełniasz grzech".

Niektórzy uważają, że Pan Tomasza w zbyt ostrej formie przedstawia nauczanie Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu. Co to jednak znaczy: zbyt ostrej? Jeden z polityków uznał ostatnio, że nauczanie samego Chrystusa jest mało chrześcijańskie. Paranoja tej sytuacji prowadzi do stanu, w którym przestaje się używać słowa "grzech" na określenie niewłaściwego postępowania. Mówiąc o rozwodach, coraz częściej wspominamy w Kościele o dramacie. Zdrada jest jakąś formą zagubienia człowieka. Morderstwo jest analizowane wyłącznie z perspektywy poczytalności, a takie czy inne działania seksualne mają dotykać wyłącznie problemu godności. Słuchając kolejnych komentarzy części księży i zakonników, zastanowić się trzeba, czy mamy do czynienia nadal z kapłanem czy też z noszącym koloratkę psychologiem, socjologiem lub medioznawcą.

Tak, to prawda, mamy obowiązek obrony godności homoseksualistów, ale nie dlatego, że mają osobliwe podejście do seksu, lecz dlatego, że są ludźmi. Paradoks polega na tym, że to właśnie środowiska LGBT, walcząc o godność swoich "wyznawców", sprowadzili ją wyłącznie do sfery seksu. Dlaczego przestaje nas powoli dziwić, że przedstawiciele podobnych grup chcą wpłynąć na Kościół katolicki, by zmienił nauczanie, z którym przecież oficjalnie się nie identyfikują?

Niestety, przestajemy się również dziwić, że w katolickich debatach coraz rzadziej pojawia się wątek błędu moralnego. Częściej natomiast w podobnych dyskusjach pojawiają się rozważania typu: "Czy język biblijny nie za ostro wypowiada się o homoseksualistach?" Lub: "czy na pewno homoseksualizm jest grzechem?"  Każdy jednak, kto zaprzyjaźniony jest ze Słowem Bożym, wie, że podobne akty zawsze na kartach Starego i Nowego Testamentu prezentowane były w sposób stanowczy, ostry i jednoznaczny, a ich moralna ocena nie zależy od tego, czy w Boga wierzę czy też nie wierzę.

Kapitalnie pokazał to w jednym z wywiadów abp André Leonard z Brukseli. Były prymas Belgii, zapytany o to, co sądzi o homoseksualizmie, stwierdził wprost: "To samo, co Freud. Jest to zaburzenie rozwoju seksualności człowieka, będące w sprzeczności z jej własną logiką. Homoseksualiści doświadczyli blokady w normalnym psychicznym rozwoju (…). Zdaję sobie sprawę, że za kilka lat za to stwierdzenie mógłbym wylądować w więzieniu. Ale, z drugiej strony, miałbym trochę wakacji".

Autor jest doktorem nauk społecznych, socjologiem prawa, pedagogiem i bioetykiem, pracuje jako wykładowca akademicki oraz ekspert instytutu Ordo Iuris, prowadzi blog na stronie gosc.pl