Pingwiny z Madagaskaru i... Nela

Aleksandra Pietryga

publikacja 17.07.2019 00:15

Kiedy nam zimą zamarzały nosy i marzyliśmy tylko o ciepłej herbacie, Nela, na przekór wszystkim zmarzluchom, wyjechała na najzimniejszy kontynent ziemi - Antarktydę. Właśnie ukazała się jej najnowsza książka z tej wyprawy.

Pingwiny z Madagaskaru i... Nela Archiwum prywatne Antarktyda jest 6 kontynentem, który odwiedziła Nela mała reporterka

Pamiętacie to kultowe hasło z filmu "Madagaskar" - Biało... dość? Temperatura na Antarktydzie w najzimniejszych miesiącach potrafi spaść nawet do - 90 st. C, a 98 proc. całego lądu pokryte jest lodem. - O tej wyprawie marzyłam od dawna i przygotowywałam się do niej od wielu miesięcy - przyznaje mała reporterka, która wcale nie jest już taka mała, bo skończyła 13 lat.

Zagubieni w dżungli

Z tą dziewczyną moglibyście nawet wylądować na bezludnej wyspie. Potrafi zbudować tratwę i szałas, złowić rybę bez wędki, a w dżungli znaleźć drogę bez kompasu. Nie boi się ani węży, ani skorpionów i nie ucieka z krzykiem na widok wielkiego pająka. Dotykała aligatora, karmiła butelką z mlekiem małego tygrysa i stanęła oko w oko z groźnym wężem mangrowym, na którego jad nie ma antidotum. Z kamerą odwiedziła ponad 40 krajów na całym świecie, a swoje stopy postawiła na 6 kontynentach. Niedawno wróciła z Antarktydy. W planach ma już spotkanie z misiem koala w Australii.

Miała 5 lat, gdy zakochała się w programach przyrodniczych. Z wielką pasją oglądała filmy Steve’a Irwina. I choć australijski przyrodnik zginął podczas kręcenia jednego ze swoich filmów, ugodzony w serce kolcem płaszczki, to jego przygody wywarły tak silny wpływ na dziewczynkę, że pewnego dnia wstała z kanapy i zawołała: "Ja też tak chcę!".  - Początkowo moi rodzice myśleli, że to żart - uśmiecha się Nela. - Kiedy zrozumieli, że mówię całkiem poważnie, pomogli mi spełnić moje marzenie.

Pierwszą podróżą pięciolatki była wyprawa do Tajlandii. Tam okazało się, że dziewczynka jest wprost stworzona do przeżywania niezwykłych przygód, zaprzyjaźniania się ze zwierzętami i opowiadania o tym przed kamerą. Przy okazji Nela udowodniła, że jest nie tylko odważna, ale potrafi zachować przytomność umysłu nawet w niebezpieczeństwie. - Zgubiliśmy się w dżungli - wspomina. - W dżungli łatwo się zgubić. Kiedy na przykład wydaje nam się, że już mijaliśmy to drzewo, może się okazać, że to jednak zupełnie inne drzewo. Na szczęście wchodząc do dżungli jakoś tak intuicyjnie znaczyłam drogę strzałkami z patyków i po tych znakach udało nam się wrócić z powrotem.

Biało... dość

O swoich przygodach w każdym zakątku świata Nela napisała 12 książek. Jedna z nich została wciągnięta w kanon lektur dla szkoły podstawowej. Od lat prowadzi autorski program w telewizji, a teraz przygotowuje artykuły do własnego czasopisma, które niebawem ma się ukazać. Ustanowiła literacki rekord w ilości zdobytych Bestsellerów Empiku. Po raz czwarty (z rzędu!) otrzymała statuetkę w kategorii "Literatura dla dzieci". W tym roku nie mogła odebrać osobiście nagrody, bo właśnie przebywała na... Antarktydzie. Pływała na wielkim lodołamaczu pomiędzy górami lodu, które wyglądają, jakby ktoś zatopił Himalaje. Widziała z bliska pingwiny i słonie morskie. Zachwycała się kolorami Antarktydy, bo okazało się, że biały ląd, wcale nie jest taki całkiem... biały.

Na Biegun Południowy Nela wybrała się przede wszystkim, by nurkować w Oceanie Południowym, w wodzie o temperaturze ok. 0st.C. Nurkowanie jest jej żywiołem. Penetrowała już głębiny wszystkich oceanów świata. Teraz jednak przygotowywała się do tego bardzo długo.

- Nurkowanie w tak zimnych wodach bardzo różni się od zwykłego nurkowania - przyznaje Nela. - Musiałam nauczyć się pływać w specjalnym suchym skafandrze. Nie jest to łatwe, bo pod spodem trzeba włożyć jeszcze kilka warstw specjalnej odzieży. Trudno się w tym poruszać. Musiałam poznać dobrze technikę sterowania powietrzem, które znajduje się wewnątrz skafandra, żeby nie wystrzeliło mnie na powierzchnię. Rafa koralowa w Oceanie Południowym jest niesamowita! Ogromne wrażenie na mnie zrobiło też nurkowanie przy wrakach zatopionych statków. To było bardzo tajemnicze. Jednak najbardziej obawiałam się spotkania z lampartami morskimi, czyli ssakami z rodziny fokowatych, które wyglądają trochę jak prehistoryczne dinozaury. Samice są ogromne, dorastają do 3,5 metra i ważą nawet 500 kilogramów. Mają wielkie zęby. Potrafią wyginać szyje w różnych kierunkach, wydłużać je albo skracać, co wygląda bardzo dziwnie i strasznie. Lamparty morskie są drapieżnikami, żywią się głównie pingwinami, ale polują też na ryby pod wodą. Nie boją się ludzi, potrafią podpłynąć bardzo, by spróbować "zjeść kamerę", albo przegryźć ponton. Na szczęście, kiedy z nimi nurkowałam, zachowywały się bardzo przyjaźnie.

Leniwiec i Coca-Cola

Nela kocha wszystkie zwierzęta. - Poza komarami! - dopowiada ze śmiechem. Faworytami jednak zdecydowanie są... węże. W domu ma rybki, kota i dwie alpaki: Limę i Pepino. Jej największą pasją jest obserwacja zwierząt w ich naturalnym środowisku. W przyszłości chce zostać biologiem morskim i ratować zagrożone gatunki zwierząt. Czasem kręci głową z niedowierzaniem i przerażeniem, gdy widzi bezmyślność ludzi, którzy niszczą naszą planetę i źle obchodzą się ze zwierzętami. - Widziałam filmik, na którym jakaś turystka poiła leniwca... Coca-Colą! - opowiada ze smutkiem. - Obawiam się, niestety, że to zwierzątko nie przeżyło takiej ilości cukru w swoim organizmie. Wchodząc do świata zwierząt trzeba dobrze poznać ich zwyczaje i zasady obchodzenia się z nimi, żeby im nie zaszkodzić i samemu też pozostać bezpiecznym.

Młoda podróżniczka lubi badać także zwyczaje zwierząt żyjących w Polsce. Kiedy ma wolny czas, znika na cały dzień w lesie, na łące czy nad rzeką i godzinami je obserwuje. Poza tym normalnie chodzi do szkoły i uczy się, jak wszystkie dzieci. Nikt nie daje jej taryfy ulgowej. Nela przyznaje jednak, że podróże bardzo pomagają w nauce. - Po prostu otwierają głowę - mówi. - Sama nie wiem, jak to się dzieje, że wiedza sama do niej wpada.

Językiem angielskim posługuje się prawie tak dobrze, jak polskim. Teraz uczy się hiszpańskiego, bo jak twierdzi, w wielu krajach łatwiej dogadać się w tym języku. Przy okazji zdradza swoje plany na najbliższy czas. - Jestem w trakcie zakładania fundacji, której celem będzie wspieranie zagrożonych gatunków zwierząt i chronienie ich naturalnego środowiska życia - wyjaśnia Nela. - Powstanie też naukowa stacja badawcza, która będzie się mieściła najprawdopodobniej na Kostaryce. Chcemy tam zapraszać naukowców z całego świata, którzy będą mogli prowadzić różne badania nad fauną i florą. Będziemy też zapraszać dzieci, żeby same mogły przez chwilę stać się odkrywcami i badaczami. Mam nadzieję, że będzie to w przyszłości także moje miejsce pracy.