Małżeństwo szczęśliwe

GN 31/2019 |

publikacja 03.09.2019 11:00

O sensie życia, dzieciach i eksperymentowaniu mówią Aleksandra Brzemia-Bonarek i jej mąż Piotr Bonarek.

Aleksandra i Piotr Bonarkowie z synami Pawłem, Filipem i najmłodszym Marcinem. henryk przondziono /foto gość Aleksandra i Piotr Bonarkowie z synami Pawłem, Filipem i najmłodszym Marcinem.

Barbara Gruszka-Zych: Pani synek, roczny Marcinek, właśnie usnął. Na co wykorzystuje Pani darowany czas?

Aleksandra Brzemia-Bonarek: Na przykład na napisanie uwag obrończych do sądu. To moment, kiedy kończy się postępowanie dowodowe w sprawie o stwierdzenie nieważności małżeństwa i przesyła się akta obrońcy węzła małżeńskiego, żeby dokonał ich analizy.

Zawodowo jest Pani obrońcą węzła małżeńskiego. Na czym polega ta praca?

A.B.-B.: Wchodzę w skład trybunału orzekającego w sprawie o stwierdzenie nieważności małżeństwa w Sądzie Metropolitalnym w Krakowie. Ten urząd istnieje w Kościele od XVIII w. i ma za zadanie przedstawiać logiczne argumenty za ważnością małżeństwa. Zaznaczam, że obrońcy węzła bronią tego sakramentu właśnie „na sposób rozumny” – jak stanowi Kodeks prawa kanonicznego. Nie robimy tego dla zasady, bo Kościołowi nie zależy na tym, żeby istniały fikcyjne sakramenty, lecz po to, aby chronić obiektywną prawdę.

Da się żyć ze świadomością, że tyle małżeństw się rozpada?

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.