100 uczniów w klasie? Polski kapłan w Afryce prosi o pomoc

Tomasz Gołąb /diecezja.waw.pl

publikacja 07.01.2020 15:09

Do szkoły św. Filipa w Barmoi Munu uczęszcza 540 uczniów. Wszyscy muszą się pomieścić w czterech klasach, a takich szkół mamy pod opieką ponad 20 - mówi Ks. Robert Gut, misjonarz z diecezji warszawsko-praskiej, pracujący od 7 lat w Sierra Leone.

100 uczniów w klasie? Polski kapłan w Afryce prosi o pomoc Ks. Robert Gut Rozdzielone dyktą "klasy" to jedyny sposób, by przyjąć wszystkie chętne do nauki dzieci. Chyba że znajdą się środki na nową placówkę.

Dyrektor Szkoły Podstawowej Świętego Krzyża w Rokupr boryka się z typowymi dla Sierra Leone problemami. Do szkoły chodzi prawie 600 dzieci. Zgodnie z przepisami liczba uczniów w jednej sali nie powinna być większa niż 50, ale nierzadko uczy się w nich około 100 dzieci.

- Nie można ich podzielić na mniejsze grupy, ponieważ liczba sal jest niewystarczająca. Kilka lat temu przy szkole powstało przedszkole. W Rokupr, podobnie jak w Barmoi Munu, wszystkie trzy roczniki mają do dyspozycji tylko jedną klasę. Pragniemy wybudować dodatkowy budynek szkolny, a jeden z istniejących przeznaczyć tylko na przedszkole - mówi ks. Robert Gut, misjonarz w Sierra Leone.

Pochodzi z Wołomina. Wyświęcony w 2007 kapłan na przełomie 2012 i 2013 roku przeszedł przygotowanie w Centrum Formacji Misyjnej. Chciał wyjechać do Sierra Leone. Od marca 2013 r. posługuje w parafii św. Augustyna w Kambii, w diecezji Makeni, w ośrodku prowadzonym od 2011 r. przez kapłanów diecezji warszawsko-praskiej. W gronie pierwszych misjonarzy, którzy wyjechali tam z posługą, znaleźli się: śp. ksiądz Andrzej Dudzik, ksiądz Jacek Turek oraz misjonarka świecka Katarzyna Wróblewska. Obecnie pracują tam księża: Jacek Pielak i Robert Gut.

Katolickie szkoły są czymś bardzo charakterystycznym dla Afryki. Podobnie jest w Sierra Leone. Ze względu na dominujący islam, pierwsi misjonarze nie mogli zacząć od wybudowania kościołów. Najpierw zakładali szkoły z myślą, że z czasem powstaną przy nich kaplice. Obecnie placówki oświatowe są nieodzowną częścią każdej parafii, a zarządzanie nimi jest jednym z głównych obowiązków księży. Katolickie szkoły są teoretycznie wspierane przez rząd, lecz w praktyce ta pomoc okazuje się niewystarczająca.

- Poza działaniami czysto duszpasterskimi pod swoją opieką mają szesnaście szkół podstawowych i cztery średnie. W szkołach podstawowych proboszcz pełni funkcję menedżera, który może przenosić dyrektorów oraz mianować i zwalniać nauczycieli. Natomiast w szkołach średnich pełni funkcję prezesa zarządu. Rząd tylko w części finansuje naukę. Środki na większe zakupy do szkół oraz remonty musi organizować parafia - opisywał kilka lat temu sytuację bp Henryk Hoser, który jako biskup warszawsko-praski wizytował parafię.

Sierra Leone to niewielki kraj położony w Afryce Zachodniej. Mimo statusu światowego eksportera diamentów i innych bogactw naturalnych jest jednym z najbiedniejszych państw świata. Około 2/3 ludności żyje z rolnictwa i rybołówstwa.

- W Sierra Leone jest zbyt mało szkół. Szczególnie poza dużymi miastami odległości między placówkami są tak duże, że dzieci nie pobierają żadnej nauki. Istniejące zaś szkoły są często przeludnione. Do szkoły św. Filipa w Barmoi Munu uczęszcza 540 uczniów. Wszyscy muszą się pomieścić w czterech klasach. Podobnie sytuacja wygląda w przedszkolu, które jest częścią szkoły. Setka dzieci bawi się i uczy w jednej sali. Dyrektor podzielił istniejące klasy parawanami z płyty pilśniowej. Duża liczba dzieci i niewytłumione odgłosy z drugiej połowy sali bardzo utrudniają nauczanie. Chcielibyśmy wybudować dodatkowy trzyklasowy budynek w Barmoi Munu - mówi ks. Robert Gut, prosząc o wsparcie dla prowadzonych przez warszawsko-praskich kapłanów dzieł.

- W szkołach św. Jana w Mapotolon i św. Kizito w Maffaray żadna z wybudowanych kiedyś toalet nie nadaje się do użytku. Ubikacja w Maffaray całkowicie się zapadła. Dzieci codziennie spędzają w szkole czas od godz. 8 do 14. Niemożność skorzystania w tym czasie z toalety oznacza ogromny dyskomfort wśród uczniów. Chcielibyśmy wybudować nowe sanitariaty w obydwu szkołach - dodaje, podkreślając że liczba potrzeb jest bardzo długa.

- Prosząc o pomoc, chciałbym jednocześnie serdecznie podziękować za każde wsparcie, które już otrzymaliśmy. Spotykamy się z wielką życzliwością. Dzięki środkom uzyskanym za pośrednictwem Wydziału Misyjnego Diecezji Warszawsko-Praskiej, mogliśmy między innymi przeprowadzić akcję dożywiania w naszych szkołach czy odbudować całkowicie zniszczone przez wichurę dachy w Szkole św. Augustyna w Kambii. Dziękujemy za wszelkie wsparcie - mówi kapłan.

Wpłat można dokonywać przez pośrednictwo Dzieła Misyjnego Diecezji Warszawsko-Praskiej na rachunek 56 1540 1287 2001 6801 1413 0003 (konto dedykowane dla Sierra Leone; BOŚ Bank), z dopiskiem: darowizna na cele misyjne.