Bez gotówki lżej

Maciej Kalbarczyk

GN 07/2020 |

publikacja 13.02.2020 00:00

Już ponad 60 proc. Polaków korzysta z płatności zbliżeniowych. To nie tylko wygodny, ale także bezpieczny sposób realizowania transakcji.

Od kilkunastu lat Polacy mogą korzystać z kart zbliżeniowych  Mastercard i Visa. henryk przodziono /Foto Gość Od kilkunastu lat Polacy mogą korzystać z kart zbliżeniowych Mastercard i Visa.

Według raportu Narodowego Banku Polskiego w ostatnim kwartale 2018 r. dokonaliśmy 974,4 mln transakcji bezdotykowych. Z danych opublikowanych przez Mastercard wynika, że stanowią one już 85 proc. wszystkich transakcji przeprowadzanych przy użyciu kart płatniczych tej spółki. Pod tym względem wyprzedzają nas tylko Czesi (93 proc.), a tuż za nami znajdują się Słowacy i Węgrzy (83 proc.). Natomiast w tak rozwiniętych państwach jak Szwecja czy Niemcy ten odsetek wynosi zaledwie kilkanaście procent. Dominują tam nadal technologie, które wdrażano kilkadziesiąt lat temu. Paradoksalnie z powodu opóźnień rozwojowych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej można bez większych przeszkód wprowadzać najnowsze rozwiązania.

Kilka sekund

Technologia płatności zbliżeniowych została opracowana przez Amerykanów w latach dziewięćdziesiątych XX w. Początkowo była wykorzystywana jedynie w breloczkach wyposażonych w moduły RFID, za pomocą których można było zapłacić za paliwo na stacjach benzynowych Mobil. System Speedpass Contactless Gas Payment znacznie przyspieszył obsługę klientów. Kilka lat później w czytniki przyjmujące takie płatności było wyposażonych już 10 tys. punktów ExxonMobil na całym świecie. Po kilku modyfikacjach tę technologię zaadaptowano do kart płatniczych. W 2007 r. jako pierwsza na Starym Kontynencie zaczęła ją wdrażać Wielka Brytania, a już trzy miesiące później Polska.

Od kilkunastu lat Polacy mogą korzystać z kart zbliżeniowych Mastercard i Visa. Według danych zebranych przez Narodowy Bank Polski w 2019 r. na naszym rynku znajdowało się już 35 mln sztuk takich kart (pozostałe 6 mln nie zostało wyposażonych w chip umożliwiający realizowanie płatności zbliżeniowo). Korzystanie z nich nie byłoby możliwe bez rozbudowanej sieci terminali dostosowanych do nowej technologii. W różnego rodzaju punktach usługowych funkcjonują 822 tys. takich urządzeń. Mechanizm działania karty zbliżeniowej jest oparty na indukcji elektromagnetycznej. Jej cewka zostaje uruchomiona w momencie zbliżenia do terminala płatniczego na odległość około 5 cm. Za sprawą sygnału dźwiękowego karta wysyła dane niezbędne do dokonania płatności: numer, datę ważności i specjalny kod autoryzujący transakcję. Wszystko trwa zaledwie kilka sekund. Sprzedawca wprowadza odpowiednią kwotę, a kupujący zbliża kartę do wyznaczonego miejsca. Ta technologia jest obecnie wykorzystywana także m.in. w legitymacjach studenckich, biletach miesięcznych i kartach parkingowych.

Zamiast karty

Dzięki rozwojowi technologii NFC (tzw. komunikacja bliskiego zasięgu, od ang. near-field communication) można także dokonywać transakcji bezdotykowych za pomocą smartfona. Według raportu Izby Gospodarki Elektronicznej z takiego rozwiązania korzysta 39 proc. Polaków. Wielu z nich używa do tego celu aplikacji Google Pay lub Apple Pay, które pozwalają na zgromadzenie w jednym miejscu wszystkich należących do użytkownika kart płatniczych, debetowych i kredytowych. Przy dokonywaniu transakcji wystarczy wybrać właściwą i przyłożyć urządzenie do terminala.

Dobrym rozwiązaniem dla osób zainteresowanych płatnościami zbliżeniowymi bez konieczności używania tradycyjnej karty są także aplikacje mobilne oferowane przez banki. Klienci PKO BP mogą skorzystać z aplikacji IKO. W celu aktywowania płatności zbliżeniowych wystarczy wejść w sekcję „Płatności” i wybrać kartę do podpięcia. Aby zatwierdzić swoją decyzję, trzeba kliknąć przycisk „Zatwierdź” i wpisać kod PIN. Jeśli na telefonie nie aktywowano jeszcze NFC, należy to zrobić w ustawieniach. Żeby zapłacić zbliżeniowo za zakupy, trzeba włączyć aplikację i poczekać ok. 30 sekund, aż falka w prawym górnym rogu zaświeci się na zielono. Później wystarczy przyłożyć telefon do terminala płatniczego.

Bezpieczne limity

Korzystanie z płatności bezdotykowych jest bardzo proste, ale czy w pełni bezpieczne? Tak jak w przypadku innych sposobów płacenia za zakupy istnieje pewne ryzyko kradzieży naszych pieniędzy. Transakcje zbliżeniowe posiadają jednak szereg skutecznych zabezpieczeń. Jednym z najważniejszych jest fakt, że do aktywacji karty dochodzi wyłącznie w momencie wysyłania sygnału do dokonania konkretnej płatności. Ponadto, aby zrealizować płatność, trzeba dość blisko przyłożyć kartę do czytnika, a przed wykonaniem tej czynności dokładnie widać terminal i kwotę, która została na nim wyświetlona. To rozwiązanie zapobiega niechcianym płatnościom. Ogromną zaletą jest też to, że podczas finalizowania transakcji karta lub smartfon cały czas znajdują się w naszych rękach. Dzięki temu można uniknąć skopiowana danych przez osoby nieuprawnione.

Krytycy płatności zbliżeniowych zauważają, że w przypadku kradzieży karty złodziej może dokonać transakcji na niższe kwoty, które nie wymagają podania PIN. To ryzyko łatwo jednak zminimalizować, obniżając limit kwotowy płatności zbliżeniowych bez kodu nawet do zera. Taką możliwość daje klientom PKO BP aplikacja IKO, w której można włączyć tryb potwierdzania każdej płatności, niezależnie od kwoty. W placówce banku lub przez serwis iPKO można także ustalić konkretną liczbę transakcji, po której przekroczeniu terminal zażąda wpisania znanej tylko właścicielowi karty kombinacji cyfr.

Korzystając z opisanych powyżej narzędzi, można łatwo zapobiec wyczyszczeniu naszego konta przez złodzieja. Nie zmienia to jednak faktu, że kradzież każdej karty należy jak najszybciej zgłosić pracownikowi banku. Wówczas zostanie ona zablokowana i będziemy mogli spać spokojnie. Kartę można również natychmiast zablokować samodzielnie, korzystając z aplikacji IKO albo przez iPKO.

Dyrektywa PSD2

Korzystanie z płatności zbliżeniowych stało się jeszcze bezpieczniejsze za sprawą unijnej dyrektywy dotyczącej usług płatniczych. Do przepisów, które wprowadziła PSD2 (ang. Payment Services Directive), musiały dostosować się wszystkie kraje Unii Europejskiej. Polska dokonała tego przez nowelizację ustawy o usługach płatniczych, która weszła w życie 20 czerwca 2018 r. Banki oraz inne instytucje finansowe miały czas na wdrożenie jej postanowień do 14 września 2019 r.

Dyrektywa PSD2 ma zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów i zapewnić im lepszą ochronę przed nadużyciami finansowymi w obrocie bezgotówkowym. W tym celu wprowadzono procedurę silnego uwierzytelnienia, które obejmuje m.in. wszystkie osoby uzyskujące dostęp do swojego konta online oraz inicjujące elektroniczne transakcje płatnicze. Przy wykonywaniu tych czynności tożsamość konsumenta musi zostać podwójnie zweryfikowana. Uwierzytelnienie odbywa się na podstawie dwóch spośród trzech elementów: wiedzy (coś, co wie wyłącznie użytkownik), posiadania (coś, co posiada wyłącznie użytkownik) i cech klienta (coś, czym jest użytkownik).

Dla klientów PKO BP oznacza to, że np. chcąc odczytać niektóre wrażliwe dane (nr PESEL lub historię wykonanych operacji), nie wystarczy zalogować się do serwisu iPKO. Dodatkowo trzeba wpisać jednorazowy kod, otrzymany w SMS-ie na swój telefon albo ze zdrapki. Możliwa jest też autoryzacja mobilna przez aplikację IKO. W tym przypadku weryfikacja dokonuje się na podstawie wiedzy (znajomość loginu i hasła) oraz posiadania (telefon, na który bank wysyła wiadomość, albo zdrapka).

Dyrektywa ma także przyspieszyć realizację transakcji zbliżeniowych. Po jej przyjęciu kod PIN trzeba podać w przypadku płatności o kwocie łącznej wyższej niż 150 euro lub co pięć transakcji niezależnie od ich kwoty (chyba że użytkownik ustawi inne limity). Wybór jednej z tych dwóch opcji zależy od banku obsługującego naszą kartę. Co istotne, PSD2 zmniejsza także odpowiedzialność klienta za nieautoryzowane transakcje. Od momentu jej wdrożenia nie ponosi on odpowiedzialności finansowej za płatności dokonane po kradzieży karty. W przypadku nieautoryzowanej przez niego transakcji straci tylko maksymalnie 50 euro (do tej pory było to 150 euro), a pozostała odpowiedzialność finansowa spadnie na dostawcę usługi.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.