Nie ma drogi na skróty

Marcin Jakimowicz

GN 09/2020 |

publikacja 27.02.2020 00:00

Poruszające opowieści tych dzieciaków to gotowy scenariusz na film. Gdy ks. Józef Walusiak tworzył przed trzydziestu laty pierwszy w Polsce ośrodek dla młodych uzależnionych, nie przypuszczał, że nadzieję znajdzie w nim aż 1195 osób.

– Mówię młodym: „Bóg stworzył nas szóstego dnia i aż sobie usiadł z wrażenia” – opowiada Bogdan Krzak, terapeuta. Henryk Przondziono /foto gość – Mówię młodym: „Bóg stworzył nas szóstego dnia i aż sobie usiadł z wrażenia” – opowiada Bogdan Krzak, terapeuta.

Ptaki urządzają dziki koncert. Idzie luty, podkuj buty? Kto wymyślił to przysłowie? – zastanawiam się, wjeżdżając do zielonych Komorowic, dzielnicy Bielska-Białej, i zerkając na plamki śniegu na Dębowcu czy Szyndzielni. Akcje zimy spadają, akcje wiosny idą w górę. Grupka młodych odgruzowuje podwórko. To również element terapii.

– Pamiętam popłoch w oczach dziewczyny, która miała zrobić śniadanie dla 30 osób. Przecież zawsze wszystko w domu robiła mama. Zakasała jednak rękawy, a wszyscy po posiłku nagrodzili ją brawami – uśmiecha się ks. Józef Walusiak. To on tworzył przed laty od podstaw Katolicki Ośrodek Wychowania i Terapii Młodzieży „Nadzieja”.

Nieustannie przebywa tu ponad dwadzieścia osób w wieku od 13 do 18 lat. Wspólny mianownik? Uzależnienia. Wszelakie. Już nie tylko od substancji psychoaktywnych, dopalaczy, marihuany i pochodnych amfetaminy, leków i alkoholu, ale również od gier komputerowych czy komórki. Uzależnienia behawioralne nie są teoretycznym tematem prac magisterskich na wydziale psychologii. Jedna z podopiecznych ośrodka do tego stopnia nie potrafiła żyć bez telefonu, że w pierwszej fazie terapii nosiła w dłoni drewniany klocek, który był imitacją komórki.

Zawyłem

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.