Jak kobieta z kobietą

BARBARA PYCEL

publikacja 13.10.2010 12:10

Brakowało jej ojca, jego oparcia i poczucia bezpieczeństwa. „Potrzebowałam tego tak bardzo, że wieczorami kładłam się blisko ściany, żeby zostawić trochę miejsca dla Jezusa.

Jak kobieta z kobietą Joyseph / CC 2.0

Choć zrodził się w Stanach Zjednoczonych, niewiele różni się od świętowania po polsku. – Jesteśmy bardzo podobne do Amerykanek – twierdzi Anna Saj, odpowiedzialna za Magnificat w Polsce. My robimy kolacje, a one spotykają się na śniadaniach – precyzuje. – Mamy taką możliwość, ponieważ jeden z dwóch oddziałów Magnifikatu w Europie od kilku lat znajduje się w Lublinie.

Przychodzi Maryja do Elżbiety

Od początku to właśnie te kobiety patronują każdemu spotkaniu. Idea jest prosta – twierdzi koordynator. Kobieta ma się spotkać z kobietą. Przez kilka godzin służą sobie nawzajem, rozmawiają, słuchają, a to wszystko przy stołach, bo integralną częścią spotkania jest kolacja. Dlaczego? Bo pierwszy Magnificat, czyli uwielbienie Boga, które dokonuje się w duchu spotkania Maryi i Elżbiety, to spotkanie przy stole. „Tak jak one, i my dziś rozpoczynamy nasz Magnificat, czas wyśpiewania Bogu własnego dziękczynienia” – tak Anna Saj przywitała ponad 170 kobiet, które w jedną z grudniowych sobót postanowiły spotkać się w stołówce Politechniki Lubelskiej. Magnificat nie ma ograniczeń wiekowych, dlatego przy stołach zasiadły mamy, babcie, studentki, a nawet uczennice. Maryja troszczy się o swoje kobiety, żeby miały czas wytchnienia. „Przez kilka godzin to mąż musi się zająć domem” – tłumaczy pani Iwona. Na spotkaniu jest już kolejny raz i teraz pomaga w jego organizacji. Jestem aniołem – przedstawia się. Widząc moje zdziwienie, od razu tłumaczy. Anioł jest odpowiedzialny za atmosferę przy stole. Każdy stół ma swojego anioła. W Stanach podobną funkcję pełnią hostessy. Postanowiliśmy spolszczyć hostessę i tak powstał anioł.

Jesteś kochana

Kiedy kolacja dobiega końca, zaczyna się program. Światło przygasa, na ekranie pojawiają się obrazy, a z głośników płynie dobrze znany motyw z „Władcy Pierścieni”. Wita nas Bernadetta, goszcząca w Lublinie już kolejny raz. „Posłuchajmy dziś Magnifikatu kobiet z międzynarodowej wspólnoty ewangelizacyjnej ICPE – zaczyna – które opowiedzą o tym, jak Bóg, choć ukryty, działa w wydarzeniach, ludziach i trudnych sytuacjach. Niech te świadectwa będą uwielbieniem dla Jego mocy i potęgi, bo tylko On jest w stanie przeprowadzić nas przez najciemniejsze doliny”. Być może wiele kobiet po raz pierwszy usłyszało tego dnia słowa: „Wierzymy, że dzisiaj będziemy błogosławione, bo uwierzyłyśmy w słowa, które Bóg wypowiedział nad każdą z nas, o tym, że jesteśmy kochane. Dziś będziemy Go prosić, aby dał nam odwagę do przyjęcia naszego życia i pomógł podjąć decyzję, aby iść za Nim”.

Trzy świadectwa

To historie tak bliskie życiu i tak autentyczne, że wiele pań mogło w nich odnaleźć fragmenty własnych doświadczeń. Iza opowiadała o trudnym dzieciństwie, w którym brakowało ojca, jego oparcia i poczucia bezpieczeństwa. „Potrzebowałam tego tak bardzo, że wieczorami kładłam się blisko ściany, żeby zostawić trochę wolnego miejsca dla Jezusa – mówiła. Z tymi tęsknotami wkroczyłam w wiek nastoletni. Chciałam się zbliżyć do ludzi, żeby dać im trochę mojego ciepła, ale z drugiej strony bałam się, że znowu zostanę zraniona i odrzucona. W wieku 16 lat po raz pierwszy bardzo osobiście odkryłam miłość Boga, która uzdrawia. To doświadczenie akceptacji i miłości ożywiło mnie. Zaczęłam iść za głosem pragnień, a moje życie zaczęło się zmieniać”.

Ula od trzynastu lat jest mężatką, ma trzy córki. Wzrastała w rodzinie, którą trudno było nazwać doskonałą, dlatego chciała razem z mężem stworzyć lepsze małżeństwo. „Byłam pełna nadziei, że to się może udać, bo jest z nami Bóg. Po narodzinach trzeciego dziecka czułam się mocna i pewna, że to się nie zmieni. Wtedy zakochałam się w innym człowieku. Myślałam, że to potrwa tydzień i się skończy. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Starałam się nikomu nie pokazywać, co się we mnie dzieje. Moje myśli i serce zaczęły wędrować w stronę tego mężczyzny. Po pewnym czasie zdecydowałam się na spowiedź i rozmowę z mężem. Wiem, że otrzymałam przebaczenie”.

Kryzys wieku średniego to doświadczenie, które pokazało Zofii, jak bardzo jest krucha. „Wszystko, co sobie zbudowałam, w pewnym momencie się skończyło, zaczęło mi brakować sił do pracy. To doświadczenie pokazało mi jednak, że trudny czas nie musi być czasem straconym. Bóg mnie nie opuścił. Musiałam poszukać sobie innej pracy i dzięki temu teraz opiekuję się niemowlakami w ośrodku preadopcyjnym. To miejsce, w którym czuję się bardzo bezpiecznie. Ponieważ nie wiem, co jest przede mną, żyję chwilą obecną, tu i teraz, a moją patronką jest św. Elżbieta”.

Jak rozbity dzban

„Nie mówimy o rzeczach niezwykłych, których doświadczają tylko nieliczne z nas – powiedziała na zakończenie Bernadetta. Chcemy mówić o sprawach, w których może się odnaleźć wiele kobiet, często, jak pokazały to świadectwa, są to bardzo bolesne doświadczenia. Być może niektóre z nas czują się jak takie rozbite dzbany, ale właśnie dlatego chcemy iść za Jezusem”. Wiele kobiet wchodzi do wspólnot w kościele, m.in. do Odnowy w Duchu Świętym, w której Magnificat od początku ma swoje korzenie. Dwadzieścia lat temu podobną posługę rozpoczęły protestantki, kilka lat później, za zgodą swojego biskupa, katoliczki. Charyzmat Maryi i Elżbiety towarzyszy im od początku. Każde kolejne spotkanie, a odbywają się one co dwa miesiące, jest przygotowywane i omadlane. Ostatnio wzięli w nim udział wyjątkowo panowie, którzy przez cały wieczór służyli paniom. „Na modlitwie Bóg nam pokazywał św. Józefa, stąd taka decyzja” – tłumaczy Anna Saj. To było bardzo dobre doświadczenie dla obu stron.

 

KS. JÓZEF MACIĄG, asystent kościelny lubelskiego oddziału Magnificat: Dlaczego ta posługa jest ważna w Kościele? Magnificat łączy umiejętnie elementy duchowości maryjnej i charyzmatycznej, co nadaje jego przesłaniu wyjątkową głębię i skuteczność. Nasze kilkuletnie doświadczenie pokazuje, że ta prosta posługa znakomicie trafia w potrzeby bardzo wielu kobiet, które, pochłonięte przez codzienne obowiązki, nieraz obarczone ponad siły domowymi i zawodowymi problemami – odnajdują w tych spotkaniach miejsce, gdzie mogą usłyszeć, jak miłość Boga przejawia się konkretnie w życiu innych osób, i to przywraca im nadzieję. Ponadto widzimy, że te chwile świętowania przy stole, gdzie ktoś się o nie troszczy i im usługuje, oraz modlitwa w ich intencji i osobiste błogosławieństwo są dla nich wielkim umocnieniem. Ciekawe, że taka forma ewangelizacji jest bardzo dobrze odbierana przez osoby różnego wieku i stanu. Na tych spotkaniach są obecne zarówno panie z siwą głową, jak i kobiety w sile wieku, a także nastolatki. Nieraz matki przychodzą razem z córkami. Warto zaznaczyć, że nie chcemy wcale tworzyć jakiegoś nowego zamkniętego środowiska w Kościele. Nie jest to „ruch”, ale „posługa”. Osoby poruszone łaską Bożą na spotkaniach Magnifikatu wracają do swoich własnych parafii i wspólnot, nieraz odnajdują na nowo swoje miejsce w Kościele lokalnym.