Nauka w kwarantannie

Agata Puścikowska

GN 14/2020 |

Rodzicu! Nie musisz mieć teraz piątek i szóstek! (Twoje dziecko zresztą też…).

Nauka w kwarantannie

Uczymy dzieci w domu. Dzieci uczą się w domu. Nauka w domu. Domowa nauka. Zajęcia lekcyjne w kuchni. Odrabianie lekcji w dużym pokoju. Kartkówka w komputerze. Język hiszpański z córką, gdy się nie zna ani jednego słowa. Matematyka na poziomie rozszerzonym, gdy ledwie się zaliczyło maturę. Każda matka jak Solejukowa z „Rancza”. Zamiast pracować zawodowo w home office, robi się z dzieckiem pracę plastyczną od dwóch dni. Musimy przerobić materiał z chemii, fizyki i geografii. Potem będą sprawdziany. Syn musi mieć świetną średnią! Nauczyciele za dużo teraz zadają! Powariowali! Uczmy dzieci, bo nie wiadomo, ile to potrwa! To krótka prezentacja tego, co dzieje się w wielu polskich domach. I co można usłyszeć, przeczytać, czego doświadczyć. Oczywiście z różną intensywnością. Niemniej wydaje się, że część rodziców i nauczycieli nie bardzo sobie radzi z obecną sytuacją. Nie wszystkie szkoły są w stanie z sensem przygotować lekcje on-line. Za to nauczyciele wysyłają bezsensowne ilościowo i jakościowo zadania i polecenia do zrobienia. Uczniowie sobie po prostu z nimi nie radzą. I wtedy przystępują do działania rodzice…

Uczą się (i dziecko), malują prace plastyczne, odpytują, zadania piszą (czasem z synem lub córką). Poza tym mają ambicję, by potomek wzorowym uczniem był, wyciągnął średnią powyżej normy… i w ogóle przejmują dowodzenie. Do zwariowania. Przy czym wychodzi często, że to nie nauczyciele szaleją, ale właśnie nadambitny tatuś lub pilna mamusia.

Co z tego wyniknie? W najlepszym razie jakiś geniusz małoletni. Ale to mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne, że skończy się nerwicą, stresem lub frustracją. Co zatem? Spokój! To po pierwsze. Dystans. To po drugie. Po trzecie świadomość, że od obecnego reżimu naukowego nie zależy całe życie i przyszłość dziecka. Jeśli teraz coś opuści, czegoś się nie douczy, to spokojnie uzupełni za kilka miesięcy. Nie zawali się jego kariera, przyszłość i potencjalny tytuł profesorski za 30 lat. A jeśli nauczyciele zadają, zadają i zadają? I naprawdę przesadzają? Czasem wystarczy spokojny, stonowany list wyjaśniający. I prośba o przemyślenie sposobu pracy, która musi uwzględniać realia domowe, trudną sytuację na zewnątrz i po prostu zdrowy rozsądek. To zwykle działa. Wystarczy chcieć (on-line) rozmawiać. Do rodzicielskiego dzieła! Nie musimy mieć teraz piątek i szóstek. Ani rodzice, ani nasze dzieci. Ani nauczyciele. Musimy natomiast przetrwać trudny czas w rodzinie w jak najlepszej atmosferze. I to jest teraz najważniejsza praca domowa.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.